obyty.z.cu pisze: ↑31 maja 2018, 13:24
Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć.
Ja nie pisałam tego z perspektywy "postronnej, zdrowej osoby".
Czytałam te artykuły razem z mężem, to jest również jego opinia i jego podejście.
My po prostu nigdy nie poczuliśmy żadnego upokorzenia, ani razu.
Nasi znajomi wszelkie wpadki i tego typu "incydenty" obracali w żart, oczywiście w pozytywnym sensie.
Mąż nigdy nie spotkał się z jakąś przykrą, niefajną reakcją.
Jak już, to ze współczuciem i taką "litością" ze strony niektórych - i to go akurat bardzo irytowało, ale na szczęście nie działo się tak zbyt często.
obyty.z.cu pisze: ↑31 maja 2018, 13:24
Nie czułabyś się upokorzona np. w
"zabrudzonej" sukni na jakiejś imprezie,
kiedy wszyscy się podśmiechują z Ciebie, a Ty o tym nie masz pojęcia ?. Bo oni to widzą, a Ty nie masz o tym żadnej świadomości.
Taka sytuacja w realu jest dla mnie nie do pojęcia i nie ma prawa się zdarzyć wśród normalnych, dorosłych ludzi.
Być może wśród dzieci - w podstawówce, no góra w gimnazjum, potem większość już wyrasta z takich głupich zachowań.
W moim gimnazjum i LO, na lekcjach czy wycieczkach, zielonych szkołach itp. różne historie miały miejsce - np. niejedna dziewczyna (w tym i ja) dostała okres w niespodziewanym momencie - w praktyce przypadek podobny do niezdążenia do WC - nigdy nikt nie zareagował w sposób, jaki opisujesz.
Albo inny przykład - wiele razy rozmazał mi się tusz na jakiejś imprezie czy na mieście, więc też byłam "brudna" - nikt tego nie wyśmiewał, specjalnie (dla złośliwej frajdy) nic mi o tym nie mówiąc, tylko właśnie delikatnie zwracał uwagę, żebym spojrzała w lusterko
A jakieś docinki czy kąśliwe teksty to chyba każdemu się choć raz w życiu przytrafiły, bo ludzie potrafią "za plecami" skrytykować WSZYSTKO, a prosto w oczy to już nie mieliby odwagi tego powiedzieć.
Kwestia jak na to reagujemy.
Ja np. usłyszałam na basenie "ja bym coś zrobiła z takimi rozstępami" (mam duże na brzuchu po ciąży, ale uwielbiam mój dwuczęściowy kostium i mam to gdzieś
), albo w sklepie "ta ile sobie botoksu w te usta wstrzyknęła", "taka bluzka przy tak małych cyckach?!" czy "jakie postrzępione końcówki włosów".
Nigdy mnie coś takiego nie upokorzyło, tego typu uwagi świadczą źle o tych osobach, a nie o mnie.
Pani od warg powiedziałam, że jest chyba nie w temacie, bo w usta się wstrzykuje kwas hialuronowy, a nie botoks, a poza tym mogłaby tego nie mówić na ucho koleżance, tylko do mnie wprost, bo chętnie zaproszę na oglądanie moich zdjęć z dzieciństwa dla porównania
I takie tam w tym stylu, ale zawsze jakaś cięta riposta, byle bez kłótni i "na poziomie".
obyty.z.cu pisze: ↑31 maja 2018, 13:24
I co innego objawy o których piszesz, a co innego psychika i
poczucie "inności", odstawanie od innych, rezygnacja, często depresja.
Jeśli chodzi o tę "inność" = "odstawanie od innych" to też wszystko zależy od charakteru i podejścia - np. w mojej klasie była dziewczyna otyła (nie była to nadwaga, tylko właśnie mega otyłość, brała jakieś leki hormonalne, ale nawet nie wiem, na co chorowała) - miała rewelacyjne poczucie humoru, dusza towarzystwa, zawsze w centrum uwagi, 100% pewności siebie, szalała z makijażami i fryzurami, wszyscy ją uwielbiali i nawet zakochała się z wzajemnością.
Z wyglądu zdecydowanie była "inna", tylko co z tego.
To właśnie jej charakter był "tarczą", nikt nie zwracał uwagi na jej kształty i nikomu nie przyszłoby do głowy ją upokorzyć, a było ku temu mnóstwo okazji, np. na wf-ie.
I tak samo byłoby w przypadku NZJ - nagłe wyjścia z lekcji do WC, "wpadki", krępujące objawy, chomiki po sterydach itp. - jeśli dana osoba zachowa przy tym poczucie własnej wartości, podejdzie do tego z humorem, nie stanie się zamknięta w sobie, nie będzie unikać innych ani płakać po kątach - to nawet jej rówieśnicy w podstawówce nie będą z takich sytuacji szydzić ani robić pośmiewiska.
Po prostu nie można sobie na to pozwolić.
obyty.z.cu pisze: ↑31 maja 2018, 13:24
Chyba nie doznałaś jeszcze co potrafią (i jak ) ludzie .
To prawda, widocznie mamy dużo szczęścia, jeśli chodzi o ludzi, których spotykamy na swojej drodze i ogólnie w naszym otoczeniu.
Nawet pisałam o tym niedawno -
tutaj
obyty.z.cu pisze: ↑31 maja 2018, 13:24
Nie wspomnę o seksie z "biegunką" ...
Seks przy tak gwałtownych, niepowstrzymanych biegunkach jest zwyczajnie niemożliwy i ja o tym wiem aż za dobrze, ale dla mnie nie ma to nic wspólnego z upokorzeniem, bo nigdy bym nie pozwoliła, żeby mąż tak się poczuł w tego rodzaju okolicznościach.
mari pisze: ↑31 maja 2018, 20:55
niedawno czekając na wizytę lekarską poznałam młodą Kobietę która po rozpadzie małżeństwa właśnie z powodu ciężkiego przebiegu CD powiedziała że czuje się odtrącona ,samotna i właśnie upokorzona....
BlackRose pisze: ↑01 cze 2018, 19:13
mój ostatni krótki związek rozpadł się przez fakt ze jestem chora - i tym poczułam się właśnie upokorzona
No to fakt, zostawienie kogoś z powodu choroby jest upokarzające.
W takiej chwili próby wychodzi na jaw prawdziwy charakter.
Lepiej wcześniej niż później, po co tracić czas z niewłaściwym i bezwartościowym facetem.
Ale są też z pewnością takie przypadki, że osoba staje się nie do zniesienia przez swoją chorobę, wiecznie na wszystko narzeka, w kółko się nad sobą użala, non stop zamęcza opowieściami o swoich objawach, mówi tylko o sobie itd. itp.
Jeśli nie pomogą rozmowy ani terapia - to nic dziwnego, że taki związek się w końcu rozpada.
BlackRose pisze: ↑01 cze 2018, 19:13
To o mnie mowa w pierwszym poście, moja znajoma nazwała kolonke upokarzającym i poniżającym badaniem.
Pod tym względem najmniej przyjemnym doświadczeniem była dla męża rektoskopia (ta wersja z "rurką", czyli krępująca pozycja badania - na kolanach i łokciach), ale w życiu nie nazwałby tego upokorzeniem, trzeba olać swój wstyd i tyle.
Anette28 pisze: ↑01 cze 2018, 22:40
Nie potrafię tego skomentować bo ja tak tego nie czuję. I nie nazwałabym tego światem upokorzonych. Niby dlaczego tak to ma się nazywać. Jesteśmy chorzy, ale czy upokorzeni? Rozumiem, że to dla zdrowych napisane aby Nas zrozumieli bo inaczej nie umiem tego wytłumaczyć.
Dokładnie o to mi chodziło w pierwszym poście