Przejdź do treści

Z „J-elitą” na górskich szlakach

Na turnus „J-elity” w górach wybraliśmy się spragnieni wspólnego towarzystwa, nowych wyzwań i pięknych widoków.

Po raz kolejny gościł nas pensjonat Skalnity, jak zawsze pełen domowej atmosfery i wielu wygodnych miejsc do integracji. Początek turnusu to zawsze wyjątkowy czas powitań z dawno niewdzianymi, dobrymi przyjaciółmi i miłego planowania wspólnych wędrówek. Później poznawaliśmy też nowe osoby, które zasiliły naszą „J-elitową” rodzinę. W góry chętni wybrali się już następnego dnia – oczywiście pod okiem zaprzyjaźnionego przewodnika, który nie tylko prowadził nas po szlakach, ale także bardzo ciekawie opowiadał o kulturze i historii regionu. Dla rozgrzewki trasa biegła Ścieżką nad Reglami do Kalatówek, a następnie przez Nosal do Kuźnic. Oczywiście, w zależności od indywidualnych możliwości uczestników, grupa mogła się w czasie drogi podzielić na tych, którzy wybierają krótsza trasę i tych, którzy są gotowi na dłuższą wędrówkę.

Drugiego dnia przewodnik zaplanował drogę poprzez urokliwą Dolinę Kościeliską, Jaskinię Smocza Jama, Wąwóz Kraków i Halę Stoły. Osoby spragnione zdobywania wyższych szczytów wybrały się w tym czasie samodzielnie na Kasprowy Wierch.

Po kolacji mogliśmy wymienić się wrażeniami z wycieczki przy grillu, podczas którego wśród różnych przekąsek największym powodzeniem cieszyły się grillowane oscypki.

Gdy pogoda mniej nam sprzyjała, zorganizowano wycieczki autokarowe. Zwiedziliśmy kościół w Dębnie (wpisany na listę UNESCO), wybraliśmy się na rejs po Zalewie Czorsztyńskim, weszliśmy na zaporę w Czorsztynie i odwiedziliśmy Szczawnicę. Kolejnego dnia zwiedziliśmy Orawę: wyjątkowy Kościół w Orawce, Orawskie Muzeum Etnograficzne w Zubrzycy Górnej oraz drewniane domy w Chochołowie.

Wieczory na turnusie tradycyjnie są czasem integracji, długich rozmów i wspólnego śmiechu. Niektórzy wybierali bilard lub gry planszowe. Podczas jednego z wieczorów czas umilił nam regionalny zespół góralski, towarzyszyły temu tradycyjne przekąski. Najczęściej panowała atmosfera odprężenia, ale słychać było również angażujące rozmowy na temat nurtujących nas kwestii zdrowotnych i ważnych spraw życiowych. Widać było, jak bardzo potrzebujemy tych spotkań! Na każdym kroku mogliśmy się przekonać również jak integracja jest ważna dla naszej młodzieży, która bardzo chętnie szukała swojego towarzystwa, niekoniecznie po to, żeby rozmawiać o chorobie.

Gdy pogoda się poprawiła, powróciliśmy na górskie szlaki. Wybraliśmy się do Doliny Pięciu Stawów. W wyższych partiach gór widoki zasłaniała nam gęsta mgła, która sprawiała, że kamienie, kosodrzewina i rozpływające się w białej poświacie stawy robiły niesamowite wrażenie. Chwilami mgła rozwiewała się i naszym oczom ukazywały się imponujące widoki potężnych gór. Po długiej i wyczerpującej wędrówce w schronisku miłą nagrodą była pyszna szarlotka.

Niektórzy uczestnicy turnusu wybierali krótki spacer lub woleli nacieszyć się towarzystwem i rozmowami w ośrodku. Niekiedy z przyczyn zdrowotnych potrzebowali więcej czasu, aby zregenerować siły – na turnusie była także okazja do spokojniejszego wypoczynku.

Na ostatnią górską wycieczkę przewodnik zaproponował nam Pieniny. Pogoda była tego dnia znacznie łaskawsza niż w Tatrach. Podziwialiśmy piękne widoki oraz bogatą i unikalną roślinność tych gór. Najwytrwalszym udało się przejść Sokolą Perć, od Trzech Koron do Sokolicy.

Podczas turnusu codziennie można było porozciągać się na porannych ćwiczeniach jogi. Można było zasięgnąć porady w sprawie dostępu do programów leczenia biologicznego oraz umówić się na indywidualną rozmowę z psychologiem.

Górskie szlaki i piękna okolica dostarczyły nam wspaniałych wrażeń. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że wspólnie łatwiej nam pokonywać trudności związane z chorobą (i nie tylko), i że warto podejmować codzienne wysiłki, aby zdobywać nasze życiowe „góry”.

Dorota Pięta

 

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim!