Zarejestrowałaś się tutaj, żeby zareklamować jakieś dziwne suplementy i konkretne probiotyki.gala2017 pisze:Jeśli chcesz wiedzieć jakie suplementy i probiotyki stosuję to pewnie na priv, bo nie wiem czy tu mogę pisać?
Ale nikt nie był zainteresowany, więc założyłaś drugie konto, żeby móc swobodnie propagować "te mniej standardowe działania wspierające chorych" - jak sama to określiłaś.
Ta rozmowa subtelnie zmierzała w stronę reklamy jakichś cudownych preparatów.
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia na tym forum, niestety.
To w nawiasie jest piękne.gala2017 pisze:to mnie Noelia posądza, że piszę sama ze sobą (WTF??? - to tak się w ogóle da???)
Made my day
To nie jest temat o "leczniczych lewatywach à la te z kawy czy z innych cudów", tylko o sterydzie (leku!) stosowanym doodbytniczo.gala2017 pisze:bo szukam info o leczniczych lewatywach
Jeśli naprawdę chorujesz na CU, to mam nadzieję, że wiesz, że to Ci nie zapewni chemoprewencji, czyli ochrony przed nowotworem jelita grubego.gala2017 pisze:leczę się naturalnymi sposobami- dieta, suplementy i fermentowane produkty (kapusta kiszona i kefir) no i garście probiotyków dziennie
Lepiej poczytaj sobie tego typu artykuły:
Chemoprewencja raka jelita grubego – rola mesalazyny
Chorzy na wrzodziejące zapalenie jelita grubego (WZJG) i chorobę Leśniowskiego-Crohna (ChLC) – jak wynika z badań epidemiologicznych – charakteryzują się zwiększonym ryzykiem zachorowania na RJG. We WZJG skumulowane ryzyko raka po 10 latach trwania choroby wynosi 2%, a po 30 latach sięga 18%. Po 20 latach ChLC z zajęciem jelita grubego ryzyko raka wynosi 7%. Jest 19 razy większe niż ryzyko w populacji ogólnej i porównywalne do ryzyka we WZJG.
Po raz pierwszy istotny efekt prewencyjny (w stosunku do ryzyka dysplazji i raka) sulfasalazyny w grupie chorych na WZJG wykazali Pinczowski i wsp. U pacjentów leczonych tym lekiem przez co najmniej 3 mies. ryzyko raka było istotnie mniejsze niż ryzyko w grupie kontrolnej i niezależne od aktywności choroby jelit. W późniejszych badaniach zauważono, że redukcja ryzyka raka była bardziej wyrażona w grupie stosującej mesalazynę w porównaniu z pacjentami zażywającymi sulfasalazynę. Taką zależność w dużym badaniu epidemiologicznym (33 905 osób) potwierdzili van Staa i wsp. W badaniu tym odnotowano również, że ryzyko wystąpienia RJG było istotnie mniejsze wśród chorych regularnie przyjmujących związki 5-ASA (w porównaniu z chorymi nieregularnie stosującymi leki z grupy 5-ASA). Regularne leczenie glikokortykoidami i lekami immunosupresyjnymi również skutkowało redukcją ryzyka raka w tej grupie w porównaniu z pacjentami niesystematycznie przyjmującymi leki. Obserwowany mniejszy efekt prewencyjny sulfasalazyny autorzy tłumaczą kompetycyjnym hamowaniem wchłaniania kwasu foliowego. Niedobór tego związku jest niezależnym czynnikiem ryzyka rozwoju raka. Być może wpływ przeciwzapalny sulfasalazyny był niwelowany niedoborem kwasu foliowego. Rozważano również fakt, że populacja pacjentów leczonych sulfasalazyną była starsza i dłużej leczona niż pacjenci przyjmujący mesalazynę, a ryzyko rozwoju raka zależne jest od czasu trwania NZChJ.
W danych przytoczonych przez Eadena mesalazyna w dawce >1,2 g/dobę zmniejszała ryzyko wystąpienia raka o 81%. W opublikowanej w 2005 r. metaanalizie 3 badań kohortowych i 3 kliniczno-kontrolnych dowiedziono, że stosowanie preparatów 5-ASA zmniejsza względne ryzyko raka o 49%. W tej samej analizie nie odnotowano, aby stosowanie 5-ASA redukowało ryzyko dysplazji, jednak ten punkt końcowy oceniały tylko 2 badania. Łącznie oceniane ryzyko raka i dysplazji było znamiennie niższe u pacjentów stosujących 5-ASA. Kilka badań populacyjnych odnosi się także do dawki 5-ASA w chemoprewencji. Skuteczna dawka mesalazyny mieści się w granicach 1,2–2,4 g/dobę, a sulfasalazyny 2,0 g/dobę. Porównanie różnych preparatów i dawek 5-ASA w kliniczno-kontrolnym badaniu Eadena i wsp. wykazuje istotne statystyczne zmniejszenie ryzyka wystąpienia raka w grupie chorych na WZJG leczonych mesalazyną w dawce >1,2 g/dobę.
Nic odkrywczego.gala2017 pisze:bo po wielu lekturach doszłam do wniosku że to musi być zaburzenie mikroflory.
Każdy chory na NZJ ma zaburzoną mikroflorę.
Pod nadzorem jakiego lekarza?gala2017 pisze:Przeszłam na dietę bezglutenową, ograniczyłam błonnik, cukier i przetworzoną żywność, wprowadziłam probiotyki, kiszonki itp (wszystko pod nadzorem zielarza, dietetyka i lekarza) i uzyskałam remisję - na miesiąc! Bo tak się ucieszyłam że nie przestrzegałam diety i odstawiłam suplementy!
Podaj nazwisko (to zgodne z prawem - tutaj na forum polecamy lub odradzamy konkretnych specjalistów) - ciekawa jestem, który gastroenterolog zaleca odstawienie wszystkich leków na CU, a zamiast tego "duże ilości kapusty oraz litr kefiru codziennie".
Wierzyć sobie możesz, ale fakty są takie, że NZJ nie da się pokonać - to choroba na całe życie.gala2017 pisze:Ja wierzę że chorobę da się pokonać ale trzeba poznać swój organizm
W najlepszym wypadku można mieć długą, bezobjawową remisję.
I do tego wszyscy dążymy.
Zawsze mnie zastanawiało, czy ludzie mają na poważnie takie "błyskotliwe pomysły", czy to tylko dla zabawy - w celu wywołania jakichś intrygujących dyskusji w neciegala2017 pisze:Co do lekarzy nie będę się wypowiadać. Oni dostają pieniądze za uzależnianie ludzi od leków i dlatego wmawiają nam że choroby nie da się pokonać.
Ale nie masz prawa wmawiać tych bzdur innym chorym.gala2017 pisze:Poczytajcie książki np. Amy Myers 'Możesz wyleczyć choroby autoimmunologiczne' albo wspomnianą wyżej książkę N. Campbell. Ja wierzę, że to da się pokonać i mam do tego prawo.
Bo wyobraź sobie, że wielu osobom choroba tak daje w kość, że nie mają siły trzymać laptopa na kolanach ani czytać długich, trudnych, rzetelnych publikacji medycznych na temat NZJ.
A szukając wsparcia na forum, przypadkiem trafią akurat na Twoje "mądrości" i uznają je za pewnik.
Bo Twoje "rady" mogą na serio zaszkodzić innym.gala2017 pisze: i jeszcze podważacie czyjeś rady.
Sama z siebie jest i jeden tendencyjny artykuł nie podważy tego faktu.gala2017 pisze:Ja w jednym wyczytałam, że kapusta sama z siebie nie jest gazopędna, ale już w połączeniu z mięsem jest. Stąd dieta niełączenia.
Myślę, że wszyscy o tym wiedzą, zdrowi również.
A jeśli nie, to wystarczy zajrzeć do poradników żywieniowych:
Poradniki żywienia w NZJ
Produkty, których powinniśmy unikać, szczególnie w okresie zaostrzenia: • ciemne pieczywo, grube kasze (gryczana, jęczmienna, pęczak), otręby, musli, • kapusty (biała, czerwona, kiszona, brukselka), • kalafior, fasolka szparagowa, grzyby, • warzywa cebulowe (por, cebula, czosnek), • suche nasiona roślin strączkowych (bób, soja, soczewica, fasola, groch), • gruszki, śliwki, czereśnie, owoce suszone, • orzechy, migdały, mak, • sery pleśniowe, surowe mięsa i ryby.
Produkty wzdymające: • ciemne pieczywo (razowe, graham), • grube kasze (gryczana, jęczmienna, pęczak), • otręby, • warzywa cebulowe (cebula, por, czosnek), • kapusty (biała, czerwona, brukselka, kiszona), • gruszki, śliwki, czereśnie, • owoce suszone, • kalafior, • grzyby, • potrawy smażone.
Produkty często źle tolerowane to: warzywa strączkowe, surowe warzywa, soki owocowe (szczególnie z owoców cytrusowych), owoce cytrusowe (pomarańcze, grappefruity, mandarynki, cytryny), kiszona kapusta, cebula, tłuste i kwaśne potrawy oraz mleko (przy nietolerancji laktozy).
gala2017 pisze:Skutecznie zniechęciłaś mnie do wypowiadania się na forum
A wiesz, że takie zdania innych śmieszą, a nie obrażają?gala2017 pisze:Idę jeść swoją kapustę a tobie życzę smacznego przy zażywaniu kilejnej porcji leków.
Dokładnie.obyty.z.cu pisze:Tu jednak warto dodać, że już sama kapusta kiszona, to błonnik nierozpuszczalny, czyli będzie w większej ilości zapychał jelito, co przy stanie zapalnym jest bardzo nie wskazane. Przy zaparciach to inna sprawa.
A zdecydowana większość chorych na CU ma podczas zaostrzeń uporczywe biegunki, a nie zaparcia.
Taka prawda.obyty.z.cu pisze:A Tubisia ma też rację, że bez leków może i idzie pociągnąć jakiś czas, ale najczęściej to się kończy "na ostro" w szpitalu...oby nie na stole operacyjnym.
I niestety mój mąż w pewnym sensie tego doświadczył, na własne życzenie - odwlekał przejście na ogólnie działające sterydy, bo obawiał się ich skutków ubocznych oraz niekorzystnego wpływu na wygląd (a może nie byłoby żadnych działań niepożądanych) - i skończyło się to na ponad miesiącu w szpitalu.
Miał szczęście, że nie na operacji, chociaż o tym też była mowa w pewnym momencie.
Także nie polecam.
Gala - Twój wybór, Twoja przyszłość, Twoje zdrowie.obyty.z.cu pisze:Niestety często tez po wielu operacjach właśnie dlatego, że zrezygnowali z leków
Rób jak uważasz, ale pamiętaj, że wszystko ma swoje konsekwencje.
Tylko innych w to nie mieszaj.
No właśnie - idealnym przykładem jest tutaj Steve Jobs.obyty.z.cu pisze:A co do "leków" i ich wciskania prze lobby producentów i farmaceutów bo dla nich to kasa, to podpowiem, że nawet Ci najbogatsi ludzie świata, choćby prezydenci USA też chorują np. na raka czy inne przewlekłe i nieuleczalne choroby i też decydują się na chemio czy radio terapię...bo innych skutecznych środków nie ma.
Gdyby były, to stać by ich było na nie...więc nie ma co wciskać na siłę jakieś teorie spiskowe
Szkoda tylko, że nie tych sensownych, ze sprawdzonymi w badaniach klinicznych faktami naukowymi.gala2017 pisze:Przez ostatnie parę lat przeczytałam tysiące artykułów, książek i poradników
Dzięki Twoim postom niektórzy dowiedzieli się, że kapusta kiszona to nie to samo, co kwaszona - jeśli nie wiedzieli tego wcześniejgala2017 pisze:Więc napisz mi proszę, jaki jest sens mojego wypowiadania się na forum?
Ja tylko mam nadzieję, że nie będziesz już tutaj (pod żadnym nickiem) głosić tych fascynujących teorii, że NZJ da się pokonać i to bez żadnych leków, że lekarze tkwią w spisku i uzależniają ludzi od lekarstw oraz że kiszona kapusta w dużych ilościach codziennie jest korzystna dla chorych jelit.