Nie da się ukryć, że miał sporo racjiJacekx pisze:Sorry Noelia ... ale nie mogę na taką reakcję męża i komentarz zaraz się pochacham
To i tak o wiele więcej, niż myślałamJacekx pisze:Z tego co piszesz to taki ból Twój mąż zniesie (w mojej skali bólu to między 3 a 4)...
Ale trudno, zobaczymy.
W sumie to tylko jakiś biały baryt - pół biedyJacekx pisze:gorzej , że pojawia się mocne parcie i człowiekowi wstyd zapaskudzić tomograf czy stół na którym się leży przy wlewie.
1,5 m to i tak wspaniałomyślne i łaskawe z ich stronyJacekx pisze:Ja po wytrzymanym wlewie odrzutowo zasuwałem do który znajdował się tak gdzieś 1 i 1/2 metra od stołu
Zgadza się i pisałam to nawetPandziaak pisze:prawda jest taka, że to jak przejdzie się kolonoskopię na żywca zależy od stanu jelit
Noelia pisze:Dużo też zależy od lekarza i od stanu jelit.
Mnie wcale nie dziwi (po przeczytaniu opisu jego stanu zapalnego), że go aż tak bolało, że musieli przerwać i zrobić zastrzyk.
Ale może w remisji, przy zdrowej śluzówce, nic by nie poczuł nawet.
Mój mąż ma właśnie takie przewężenie, jak tutaj wcześniej pisałam - "trudne" miejsce, że ledwo dało się przejść dalej endoskopem.Pandziaak pisze:np. przy przewężeniach czy guzach zapalnych nawet super doświadczony lekarz nie pomoże
Tak to pani gastro nazwała w trakcie kolonki, bo cały czas mu na bieżąco wszystko opisywała.
Swoją drogą taka rozmowa i współpraca z lekarzem to również duży plus badania na żywca - mąż wyniósł stamtąd sporo wiedzy, na którą później nie byłoby czasu za bardzo.
Tego momentu właśnie już nie wytrzymał, ale 2 zastrzyki i kilka minut przerwy przyniosły ulgę i spokojnie udało się dotrzeć do jelita krętego, czyli do samego końca.
Poza tym zwężeniem miał "zapalenie dużego stopnia", silne krwawienie kontaktowe, owrzodzenia, nadżerki i wszystko inne, a mimo tych zmian w jelicie dał radę (dzięki podanym w trakcie lekom) i nie wspomina tego jakoś tragicznie.
Oboje nie widzimy więc sensu, żeby kolejnym razem decydować się (na siłę) na uśpienie.
Okazało się zresztą, że to przewężenie powinno się dokładniej zdiagnozować jakimś badaniem obrazowym i stąd właśnie był pomysł tego wlewu RTG lub tomografii z kontrastem.
Zobaczymy.
Zresztą nie wiemy, czy ma to w ogóle jakiś związek z CU.
Tylko że czasem bywa wręcz na odwrót, jak już tutaj pisałam.obyty.z.cu pisze:Lepiej więc dać szansę by lekarz spokojnie je obejrzał i pobrał wycinki
W związku z tym, że nie miał znieczulenia, to lekarka starała się badać bardzo powoli, spokojnie i delikatnie, żeby nie sprawiać mu niepotrzebnego bólu - wszystko starannie i z mega wyczuciem + na bieżąco dokładny opis.
A w przypadku uśpienia wielu lekarzy (jasne, że nie wszyscy) nie zwraca za bardzo uwagi na pacjenta - może szybko i wręcz na siłę przelecieć przez jelito - bo przecież pacjent śpi i na nic nie reaguje.
I przez to właśnie potem po badaniu często większe dolegliwości - sporo takich komentarzy czytałam (w tym wątku również).
I nikt ani nic mnie nie przekona, że takie regularne znieczulenia (np. co rok podczas kontrolnych kolonek) są obojętne dla zdrowia, serca, wątroby itp.
Ulotka propofolu mnie trochę przeraża.
Nic dziwnego, że musi być obecny dodatkowo anestezjolog przy tym - to też świadczy o "powadze" tego leku.
W dodatku stosuje się go w połączeniu z benzodiazepinami:
Za dużo chyba czytałam o tym propofolu, bo dowiedziałam się, że Micheal Jackson zmarł z powodu połączenia propofolu z midazolamem, czyli z Dormicum, który również jest stosowany podczas kolonoskopii:Jest zalecany do sedacji chorych podczas bolesnych i nieprzyjemnych zabiegów diagnostycznych, często w połączeniu z opioidami i benzodiazepinami.
(cytaty z Wikipedii)On June 25, 2009, Michael Jackson died of acute propofol and benzodiazepine intoxication at his home on North Carolwood Drive in the Holmby Hills neighborhood of Los Angeles.
Shortly before his death, Jackson had reportedly been administered propofol and two anti-anxiety benzodiazepines, lorazepam and midazolam, in his home.
Trochę mnie to zmroziło - już wolę, żeby męża bolało przez tę godzinę.
I ogólnie uważam, że moje "przesłanie" jest jak najbardziej pozytywne
Kolonoskopia jest do przeżycia bez znieczulenia i nie ma się czego bać.
Jeśli ktoś nie może sobie pozwolić na uśpienie (np. z finansowych, organizacyjnych czy zdrowotnych powodów), to niech śmiało idzie i się nie obawia.
Ale może się zdarzyć tak, że mąż kiedyś zmieni zdanie i np. po jakichś nieprzyjemnych sytuacjach nie będzie już sobie wyobrażał kolono na żywo.
A przecież już całe życie będzie musiał się regularnie badać.
Każdy jest inny i ma inne doświadczenia - albo dziwne urazy, jak np. rektoskopia w jego przypadku.
Nie jest to jakieś wielce inwazyjne badanie - a zraziło go tak , że wątpię, czy jeszcze kiedyś się na to zdecyduje.
Też tego nie ogarniam, ale cóż.
Na szczęście są inne opcje w razie czego.