Patrzę, nie wierzę, przecieram oczka; dalej to samo.
Jest coś, czego nie rozumiem. Jesteśmy na forum o nieswoistych chorobach jelit, tak? Każdy użytkownik doświadcza osobiście, lub ma bliską osobę, która doświadcza jednego z paskudniejszych wykluczeń społecznych, czyli podziału na zdrowych i chorych.
Wiecie, jak boleśnie niedostosowana do potrzeb ludzi z problemami zdrowotnymi jest większa porcja rzeczywistości. Wiecie, jak raniące potrafią być głupoty, wygadywane przez ludzi, których nigdy nie zawiodło ich własne zdrowie ani służba zdrowia ich własnego kraju. Wiecie, jak trudna bywa codzienność, dla kogoś, kto czegoś nie może.
I nic! Wydawało mi się, że empatia rodzi jeszcze większą empatię i że wrażliwość na jeden rodzaj wykluczenia łatwo się ekstrapoluje na inne dziedziny życia; dostrzegając, jak niewybaczająca dla wielu mniejszościowych grup bywa pasująca do 'normy' większość.
Ale nie! Kto chce, jedzie po nienormatywnej identyfikacji płciowej czy psychoseksualnej orientacji, i nie dostrzega, że mówi tym samym językiem nienawiści, którym co głupsi ludzie mogliby obrażać ich samych lub ich bliskich, tylko dlatego, ze ci mają problemy ze zdrowiem.
Poważnie, bagatelizowanie postaw ludzi LGBTQIA... i tak dalej, to moim zdaniem ten sam poziom wrażliwości, co radzenie komuś z podniedrożnością, by się Coli napił;
Bo wiesz, mi to Cola na brzuch zawsze pomaga, wszyscy to wiedzą, nie?. Ten sam, który przejawia współlokator, który zawsze żartuje, że
musiał być niezły melanż, gdy nie było Cię przez cztery noce, przekimane na wózku inwalidzkim, gdzieś na szpitalnym korytarzu, przy kimś bliskim.
Mam apel do wszystkich zadowolonych z siebie, cisseksualnych, heteronormatywnych, monogamicznych osób, które uzurpują sobie prawo, do decydowania o prawach innych: Zróbcie sobie eksperyment socjologiczny i przez miesiąc poudawajcie przed znajomymi, rodziną, kim tam jeszcze, osobę w jakiś sposób nienormatywną. Wybierzcie sobie cokolwiek, homo- albo biseksualizm, bycie genderqueer, poliamorię, albo z innej beczki weganizm albo jeszcze lepiej witarianizm.
I życzę Wam przyjemnego obserwowania, jak z inteligentnych i życzliwych na co dzień ludzi robią się zakute pały i obrońcy świętej 'normalności'.
Z góry odpowiedź na argument:
Mam poważniejsze własne problemy, nie będę się zajmował ludźmi, którym doskwiera tylko to, że się w parku całować nie mogą.
Ależ bracie/siostro - jeśli chcesz, nie przejmuj się, nie zajmuj się, miej w poważaniu dowolnej głębokości! I prośba; nie marnuj życia na wypowiedzi w temacie, który Cię nie zajmuje
P.S. Do tych, którzy propozycję odrzucą, nie przejmą się, albo zaczęli czytać dopiero tutaj, kieruję alternatywny apel:
Kochani, co raz z szafy wylazło, samo do niej nie wróci, a na pewno nie w całości.
Myślę i myślę, ale nie znajduję polskiego przekładu, który zachowałby tę samą moc, więc korzystając z mowy Wilde'a i paru innych znamienitych ciot:
We' re queer, we're here! Get used to it!
Low ja forewa,
Tomek