Post
autor: funia » 16 cze 2006, 12:58
Misiu, masz racje, ze nie majac nie da sie wyeliminowac chorob genetycznych
ALE
Jesli ja mam alergie, astme itd, moj chlopak tez to ma, to szanse, ze dziecko bedzie chore sa wielkie. Czy chce widziec moje dziecko duszace sie przez pol roku?ktore nie bedzie moglo wyjsc na dwor, bo to dla niego meczarnia?
a na dodatek ciagle bedzie je bolal brzuszek, bedzie mialo operacje i inne takie,jesli odziedziczy po mnie, tak jak ja po moim dziadku, CD?
czy tylko dlatego, ze mi hormony dyktuja, ze chce miec potomstwo i swoja egoistyczna chec w ten sposob zaspokoje, czy dlatego moge swiadomie chciec urodzic chore dziecko?
ja nie wiem, jaka jest na to odpowiedz. czy moge czy nie, mam mnostwo watpliwosci. jesli zajde w ciaze, na pewno tego dziecka nei usune, wiedzac o potencjalnych chorobach. ale czy mam chciec w nia zajsc?
ostatnio rozmawialam o tym z moimi znajomymi (dziewczynami), ktore byly zdruzgotane tym, ze moge NIE chciec miec dziecka. nie chciec przekazac swojego materialu genetycznego (zastanowily sie chwile, kiedy im poweidzialam, ze chyba taki rewelacyjny to on nie jest)
mysle, ze ciagle u nas dominuje opinia, ze kobieta jest tylkowtey spelniona i szczesliwa, jesli ma dziecko. a jesli nie ma dzieci, pytana jest ciagle kiedy, bo to juz pozno, bo czas najwyzszy. nie wazne, czy to wies, czy maisto, wiekszosc uwaza, ze jestem dziwadlem, bo kolo 30 ja ciagle uwazam ze jeszcze nie czas:(