czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- naomi
- Początkujący ✽✽
- Posty: 95
- Rejestracja: 11 lut 2009, 22:42
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
przepraszam za moją zbytnią gorliwość w odpowiedzi, ale tyle pytań padło w poprzednim poście, że chciałam profilaktycznie wyjaśnić...
a człowiek jest bardzo zadufany, nie tylko w sprawie 'powierzenia' mu ziemi, ale i cierpienia.(muszę więcej do cierpienia nawiązać żeby nie było OT;p) wcześniej padło pytanie od Augusta czy nie przyjęłabym leku na cu gdybym wiedziała, że taki jest. Ja oczywiście odpowiedziałam, że wzięłabym bez wahania a to też jest pewnego rodzaju zadufanie, próżność. Taka natura człowieka, że chciałby sobie we wszystkim jak najbardziej dogodzić.
i jeszcze raz co do nieszczęsnego zdania (cyt):Istniejąc na „obraz” i „podobieństwo” Boga musimy zrozumieć, że oznacza to, iż zostaliśmy stworzeni by być podobnymi do Boga. Teraz sobie dopiero uzmysłowiłam dlaczego jest dla Ciebie masłem maślanym. To jednak sprawa osobista bo nie dla wszystkich jest to fakt.
adamus: czy 'wygodnie' żyć Ci z takim przekonaniem, pod którym się podpisujesz obiema dłońmi?
a człowiek jest bardzo zadufany, nie tylko w sprawie 'powierzenia' mu ziemi, ale i cierpienia.(muszę więcej do cierpienia nawiązać żeby nie było OT;p) wcześniej padło pytanie od Augusta czy nie przyjęłabym leku na cu gdybym wiedziała, że taki jest. Ja oczywiście odpowiedziałam, że wzięłabym bez wahania a to też jest pewnego rodzaju zadufanie, próżność. Taka natura człowieka, że chciałby sobie we wszystkim jak najbardziej dogodzić.
i jeszcze raz co do nieszczęsnego zdania (cyt):Istniejąc na „obraz” i „podobieństwo” Boga musimy zrozumieć, że oznacza to, iż zostaliśmy stworzeni by być podobnymi do Boga. Teraz sobie dopiero uzmysłowiłam dlaczego jest dla Ciebie masłem maślanym. To jednak sprawa osobista bo nie dla wszystkich jest to fakt.
adamus: czy 'wygodnie' żyć Ci z takim przekonaniem, pod którym się podpisujesz obiema dłońmi?
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2009, 11:50 przez naomi, łącznie zmieniany 1 raz.
ogórki w occie potrafią oCUcić CU...
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
zaraz dogodzić...korzystanie z wynalazków ludzkości grzechem chyba nie jest...to chyba amisze (niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę) nie ingerują w wolę Boga...naomi pisze:Ja oczywiście odpowiedziała, że wzięłabym bez wahania a to też jest pewnego rodzaju zadufanie, próżność. Taka natura człowieka, że chciałby sobie we wszystkim jak najbardziej dogodzić.
co do poglądów Grzyba i adamusa, to widać wiara w statystyki może też czyni cuda
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)
- barney
- Początkujący ✽✽
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lut 2009, 14:29
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: ****
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Ja nie doszukiwałbym się sensu cierpienia,a wiarą w cokolwiek.Może to zabrzmi cynicznie,ale natura ludzka dąży do idealizowania spraw które są codzienne i powszechne.Działy się zawsze.Najbardziej drastyczne były czasy wojny.Ofiary wojen,walk religijnych,wszelkiej nietolerancji. Obraz tych nieszczęść i kataklizmów,stawia moją chorobę jedynie w rzędzie bolesnych doświadczeń.Aczkolwiek,w trudnych sytuacjach modlę się,sprawia to że jestem silniejszy.Większość argumentów w tej dyskusji nie przekonuje mnie,poza stwierdzeniem Mamci,że jedynym uzasadnieniem cierpienia,jest dążenie do szczęścia.Pojęcie szczęśliwości dla każdego,oznacza co innego.
- naomi
- Początkujący ✽✽
- Posty: 95
- Rejestracja: 11 lut 2009, 22:42
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
jasne, że nie:) i to nie 'chyba' ale na pewno wszystko dla ludzi.exa pisze:.korzystanie z wynalazków ludzkości grzechem chyba nie jest...
tak jak pisze barney - szczęście to oczywiście dla każdego co innego. Ja jednak nie traktuje okresu cierpienia jako 'przerywnika' w byciu szczęśliwą. Bardziej jako sygnał do zastanowienia się nad sobą : ) dziwi m nie troszkę że piszesz, iż nie doszukiwałbyś się sensu cierpienia,a wiarą w cokolwiek a parę linijek dalej przyznajesz, że modlisz się kiedy jest Ci ciężko, a to przynosi Ci siłę^^ czyli jakby na to nie patrzeć jakiś związek istnieje...
ogórki w occie potrafią oCUcić CU...
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
- Grzyb333
- Doświadczony ❃
- Posty: 1075
- Rejestracja: 10 mar 2008, 13:49
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
A ja znowu zapodam nutkę sceptycyzmu. Cierpimy wszyscy kiedy chorujemy, wiara dodaje cierpieniu sensu i heroizmu, pozwala się z nim oswoić wręcz zaprzyjaźnić - lecz na pewno go nie wyjaśnia. Ciepienia nie da się wyjaśnić - ono po prostu jest i trzeba stawić mu czoła.
GrzybaBlog - http://graforoman.wordpress.com/ Darwin się mylił. Ja nie pochodzę od małpy. Ja pochodzę od Purchawki
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
ale to nie jest nutka sceptycyzmu...o tym pisałam wcześniej w swoich postach ...Grzyb333 pisze:A ja znowu zapodam nutkę sceptycyzmu. Ciepienia nie da się wyjaśnić - ono po prostu jest i trzeba stawić mu czoła.
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)
- August
- Początkujący ✽✽
- Posty: 80
- Rejestracja: 13 kwie 2009, 19:31
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Lublin
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Zgadzam się z adamusem....wszystko co dotyka człowieka to kwestia przypadku.
A co ma powiedzieć małe niemowlę które rodzi się z chorobą nieuleczalna...jest naznaczone krzyżem już na początku...
A co ma powiedzieć małe niemowlę które rodzi się z chorobą nieuleczalna...jest naznaczone krzyżem już na początku...
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
no wlasnie.exa pisze:ja bym nie nazwała swoich przejść z CU cierpieniem....raczej niełatwym doświadczeniem, które wiele mnie nauczyło, również tego by ważyć i dobierać słowa, by jak to się mówi potocznie: nie kusić losu....
Cierpienie nie swiadczy o wierze,a laczenie jej z wiara to troche jest przewrotne.
Jak polaczyc fizyczne cierpienie z czyms ulotym,a tak oceniam wiare !
Z drugiej strony
tyle, ze gdyby to odwrocic, to zeby byc szczesciwym, trzeba by sie ciagle umartwiac !barney pisze:Większość argumentów w tej dyskusji nie przekonuje mnie,poza stwierdzeniem Mamci,że jedynym uzasadnieniem cierpienia,jest dążenie do szczęścia.Pojęcie szczęśliwości dla każdego,oznacza co innego.
Wole jednak oddzielic zycie codzienne, chorobe, szczescie dnia,chwili...od wiary.
Wiara to cos innego.
Pomine juz same "okreslenie" wiary, bo slowo te moze miec roznorakie znaczenie.
Tak samo, jak kosciol (umownie-obojetne jakiej religi) nie jest upowaznionym do okreslania , kto jest wiernym wyznawcom wiary.
Modlitwa to rozmowa z "swoim" bogiem bez posrednikow.
Pewnie, ze przynaleznosc do danej wiary powoduje z gory przyjete zalozenie, ze nalezymy do wyznawcow gromadzacych sie wokol kosciola.
Prowokacyjne pytanie:
- wierze swojej lekarce, ale tez wiem, ze czasem sie myli, z roznych powodow, np.badania pokazuja co innego, a ja sie czuje inaczej,albo leki mialy zadzialac szybko, a okazuje sie ze nie zadzialaly....
wcale to nie znaczy, ze moja wiara w nia ma zostac poddana w watpliwosc, tylko to, ze nic nie jest proste.
Wiara to sfera duchowosci, cierpienie jest doczesne.
Czy ludzie "biczujacy sie" w procesjach na Filipnach sa lepszymi wyznawcami wiary, bo sami sobie zadaja bol,by lepiej przezywac swoja wiare?
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
- naomi
- Początkujący ✽✽
- Posty: 95
- Rejestracja: 11 lut 2009, 22:42
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
[cytat usunięty na prośbę użytkownika]
osobiście w przypadki przestałam wierzyć dobre kilka lat temu, ale rozumiem Twoje zdanie:) faktycznie na podstawie samego cierpienia trudno udowodnić mi, że nie jest przypadkowe. Żeby podyskutować o cierpieniu musiałabym najpierw zapytać się wszystkich tu zaglądających, czy w takim razie wszystkie inne wydarzenia w swoim życiu traktują jak dzieło przypadku. A następnie musiałabym zadać jeszcze jedno pytanie, czy to, że w ogóle istniejemy razem z całym światem to też dzieło przypadku. Jeśli odpowiecie na te pytania, będzie można dojść do czegoś tak abstrakcyjnego i nienamacalnego jak cierpienie.
obyty.z.cu - najpierw piszesz 'wierze swojej lekarce' a potem 'moja wiara w nią (lekarkę) '. wierzyć komuś a w kogoś to dwie różne rzeczy, czyż nie?;)
a to prowokacyjne pytanie jest faktycznie bardzo prowokacyjne:) ale odpowiem bez cienia wątpliwości: ci biczujący się na Filipinach wcale nie muszą być lepszymi wyznawcami wiary. Żeby móc ocenić ich głębię wiary trzeba by sięgnąć głęboko w ich duszę a nie opierać się tylko na tym co robią ze swoim ciałem. Jeżeli czytałeś 'Kod Leonarda' Dan'a Browna to pamiętasz postać albinosa Sylasa, który nosił specjalny pas na udzie i biczował się, bo wierzył, że ta ofiara będzie miła Bogu. W rzeczywistości był zabójcą swojego ojca i paru innych osób...
August: małe niemowlę które rodzi się chore może mieć większą moc nawracania ludzi, niż sam papież i kapłani razem wzięci. Wiadomo, że nie jest to jakaś 'reguła' bo wiara to nie szablon wg. którego się żyje, wiary nie da się oprawić 'w ramki'. Jednak w wielu przypadkach chore dziecko jest narzędziem w rekach Boga.
osobiście w przypadki przestałam wierzyć dobre kilka lat temu, ale rozumiem Twoje zdanie:) faktycznie na podstawie samego cierpienia trudno udowodnić mi, że nie jest przypadkowe. Żeby podyskutować o cierpieniu musiałabym najpierw zapytać się wszystkich tu zaglądających, czy w takim razie wszystkie inne wydarzenia w swoim życiu traktują jak dzieło przypadku. A następnie musiałabym zadać jeszcze jedno pytanie, czy to, że w ogóle istniejemy razem z całym światem to też dzieło przypadku. Jeśli odpowiecie na te pytania, będzie można dojść do czegoś tak abstrakcyjnego i nienamacalnego jak cierpienie.
obyty.z.cu - najpierw piszesz 'wierze swojej lekarce' a potem 'moja wiara w nią (lekarkę) '. wierzyć komuś a w kogoś to dwie różne rzeczy, czyż nie?;)
a to prowokacyjne pytanie jest faktycznie bardzo prowokacyjne:) ale odpowiem bez cienia wątpliwości: ci biczujący się na Filipinach wcale nie muszą być lepszymi wyznawcami wiary. Żeby móc ocenić ich głębię wiary trzeba by sięgnąć głęboko w ich duszę a nie opierać się tylko na tym co robią ze swoim ciałem. Jeżeli czytałeś 'Kod Leonarda' Dan'a Browna to pamiętasz postać albinosa Sylasa, który nosił specjalny pas na udzie i biczował się, bo wierzył, że ta ofiara będzie miła Bogu. W rzeczywistości był zabójcą swojego ojca i paru innych osób...
August: małe niemowlę które rodzi się chore może mieć większą moc nawracania ludzi, niż sam papież i kapłani razem wzięci. Wiadomo, że nie jest to jakaś 'reguła' bo wiara to nie szablon wg. którego się żyje, wiary nie da się oprawić 'w ramki'. Jednak w wielu przypadkach chore dziecko jest narzędziem w rekach Boga.
ogórki w occie potrafią oCUcić CU...
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
hm...naomi pisze:. Żeby podyskutować o cierpieniu musiałabym najpierw zapytać się wszystkich tu zaglądających, czy w takim razie wszystkie inne wydarzenia w swoim życiu traktują jak dzieło przypadku. A następnie musiałabym zadać jeszcze jedno pytanie, czy to, że w ogóle istniejemy razem z całym światem to też dzieło przypadku. Jeśli odpowiecie na te pytania, będzie można dojść do czegoś tak abstrakcyjnego i nienamacalnego jak cierpienie.
czytam i chyba nierozumiem.naomi pisze:będzie można dojść do czegoś tak abstrakcyjnego i nienamacalnego jak cierpienie.
Cierpienie jest abstrakcyjne i nienamacalne ?
no tak, kiedy to sie polaczy z wiara, to moze byc abstrakcja...
Trudno przelozyc uczucie na realne zycie, trudno nadazyc nad takimi tlumaczeniami.
Ale zgadzam sie z jednym...
Kazdy Twoj nowy post pisany jako polemika jest rozwojowy, czyli pytasz, dostajesz odpowiedz, myslisz i odpowiadasz....
Jednak w dalszym ciagu nie widze tego co w temacie :..sens w cierpieniu ...a wiara.
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
- naomi
- Początkujący ✽✽
- Posty: 95
- Rejestracja: 11 lut 2009, 22:42
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
trochę to kiepskie pocieszenie a tak staram się po kolei wszystko układać, że chyba teraz powiem wprost o co mi chodzi. Bo niektórzy się już gubią, a ja sama jestem od tego o krokobyty.z.cu pisze:[
Cierpienie jest abstrakcyjne i nienamacalne ?
no tak, kiedy to sie polaczy z wiara, to moze byc abstrakcja...
Ale zgadzam sie z jednym...
Kazdy Twoj nowy post pisany jako polemika jest rozwojowy, czyli pytasz, dostajesz odpowiedz, myslisz i odpowiadasz....
Zatem odpowiem sobie sama na powyższe pytania. Pewnie jesteście (lub większość z Was) zdania, że owszem, wszystko w życiu jest dziełem przypadku. Ok, rozumiem. Narodziny, choroby, spotkanie swojej drugiej połowy, śmierć kogoś bliskiego...-przypadek. Więc kolejne pytanie- a świat? Czy to też w takim razie przypadek? Bo skoro jestem nim ja i inni wokoło to dlaczego akurat świat miałby być czymś zaplanowanym? Zakładam, że odpowiedzielibyście, że to też przypadek:> w porządku. Idąc takim torem całkiem zrozumiałe jest, że skoro wszystkie powyższe są dziełem przypadku, to także i cierpienie. I jeśli rozumujecie to w taki sposób, w jaki tutaj piszę to akceptuję to w całości pomimo osobistych odmiennych przekonań
(a w poprzednim poście określiłam cierpienie jako nienamacalne i abstrakcyjne bo wydawało mi się, że łatwiej jest najpierw podyskutować o świecie i jego przypadkowym powstaniu niż o przypadkowości cierpienia->czyli metoda dedukcji 'od ogółu do szczegółu')
Jeśli jednak ktoś by odpowiedział, że narodziny, choroby, spotkanie swojej drugiej połowy, śmierć kogoś bliskiego, cierpienie...-przypadek a stworzenie świata nie..to jaki tu logiczny sens?:> dlaczego część tego, co dzieje się w życiu to dzieło przypadku? Ale nie będę wybiegać przed orkiestrę
Jednak nie dostałam tych odpowiedzi od Was i w obawie, że niektórzy poczują się bardzo zagubieni tymi dywagacjami chciałam udowodnić że jeszcze nadążam za tokiem myślowym i panuje nad tym co tu się dzieje
obyty.z.cu - przepraszam, że nie widzisz związku z tym co jest w temacie, wszystkie tematy tu poruszone są tak ściśle i nierozerwalnie powiązane że się 'wepchały' w ten wątek
ogórki w occie potrafią oCUcić CU...
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
naomi pisze:obyty.z.cu - przepraszam, że nie widzisz związku z tym co jest w temacie, wszystkie tematy tu poruszone są tak ściśle i nierozerwalnie powiązane że się 'wepchały' w ten wątek
naomi pisze:Jedyne, co pomogło mi zaakceptować 'nową siebie' i pogodzić się z faktem posiadania 'przyjaciela' na całe życie to wiara. Dzięki niej wiem po co cierpię i to chyba jest ten element, który daje mi najwięcej siły. Nie cierpię 'na próżno', bez celu. To ma głębszy sens!
na poczatek Twoj cytat :naomi pisze:Pytanie końcowe brzmiało jak to jest że człowiek z religią jak i bez niej jest równie silny. Nawiązując do tego ja chciałabym się zapytać Was, czy wiecie po co, w jakim celu cierpicie? Czy szukaliście w ogóle odpowiedzi na to pytanie czy raczej wydaje się ono śmieszne w dzisiejszym świecie? (bo to tak jakby zapytać dlaczego na świecie ginie tyle niewinnych ofiar w czasie wojen etc.). Wiadomo już z wypowiedzi Juniora że bez względu w co wierzymy, daje nam to siłę i nadzieje. Ok, nadzieję, ale czy tłumaczy jaki jest cel tego, co przechodzimy? Wg. mnie tylko wiara w Boga potrafo go wytłumaczyć, a jakie jest Wasze zdanie?:)
a dalej, dlaczego sadzisz , ze choroba to jakies mistyczne cierpienie?kochaj i rób co chcesz.
św. Augustyn
Choroba nie bierze sie z niczego i nie jest jakas "plaga egipska"...
No chyba, ze przyjmniesz to tak ja ja proponuje i inni...
choroba to jedno, a wiara to drugie
Mowienie tutaj o powstaniu swiata, jego porzadku, wtlaczanie w to naszej choroby,albo zaloby po kims bliskim, i w tym wszystkim "wiara" - to jakies pomieszanie.
Zycie nie sklada sie z pojedynczych watkow, tylko nastepuje z po sobie nastepujacych zdarzen.
Sadzisz, ze Bog nas ukaral choroba, zebysmy sie nad tym zastanawiali?
To jest myslenie bardzo..powiedzmy zachowawcze, skupiajace sie na swojej osobie , a nawet wiecej,bo sama mysl, ze Bog "skazal" nas na chorobe doprowadzi nas do mysli, ze powinnismy sie miec za wybrancow.
Wybrancow to juz w historii mielismy dosyc,wiec lepiej nie dorabiac do tego teorii.
Chorujemy bo jestesmy chorzy, i slusznie Junior napisal, ze mamy nadzieje na wyzdrowienie, a przynajmniej na ulzenie nam w chorobie.
Ta nadzieja to wlasnie nasza sila.
Zupelnie inna sprawa, jest radzenie sobie z ta choroba.
I tu sie zgodze...dla jednych podstawa to leczenie zdrowia, ciala.., ale takze leczenie ducha poprzez
szukania "wsparcia" w chorobie w wierze, w Bogu.
Ale to jednak chyba co innego niz to co Ty proponujesz, jak rozumiem, cos na wzor:
dedykuje swoje cierpienie w chorobie Bogu.
Mozesz tak rozumiec i chwala Tobie , ze takie masz podejscie.
Jednak to sprawa indywidualna, kazdy inaczej to przezywa.
Ale zrobie tu male zastrzezenie - z gory przepraszam za drastyczny przyklad
Radykalni wyznawcy religii oddaja swoje zycie w imie Boga,i sa tego przyklady w kazdej religii..wiem, ze to przegiecie.Oni chca byc MECZENNIKAMI
Ale to tylko swiadczy o tym, ze rozpoczynajac taki temat, trzeba sie tez liczyc
z roznymi zdaniami i odczuciami.
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
- August
- Początkujący ✽✽
- Posty: 80
- Rejestracja: 13 kwie 2009, 19:31
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Lublin
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
a jak wytłumaczysz naomi cierpienia innych istot żywych ( zwierzęta )....? w końcu one tez cierpią.
Czy według ciebie tez dostają swój krzyż....czy może tak jak my po prostu jest to kwestia przypadku na który nie mamy wpływu....
Czy według ciebie tez dostają swój krzyż....czy może tak jak my po prostu jest to kwestia przypadku na który nie mamy wpływu....
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
natura zwierzęcia jest nieco inna i ono nie zna takiego pojęcia jak cierpienie, to człowiek tak to określił, dla zwierzęcia ma to nieco inny wymiar...August pisze:a jak wytłumaczysz naomi cierpienia innych istot żywych ( zwierzęta )....? w końcu one tez cierpią.
tutaj np ciekawy artykuł:
http://portalwiedzy.onet.pl/4868,12799, ... pisma.html
[ Dodano: 28-04-2009 ]
naomi...pytania, które zadajesz towarzyszą ludzkości od tzw zarania....przez wieki przewinęło się wielu mędrców i oni odpowiedzi nie znaleźli jednoznacznej, my tym bardziej.....
dla każdego cierpienie ma inny wymiar...
temat wątku jest nieco inny:obyty.z.cu pisze:Jednak w dalszym ciagu nie widze tego co w temacie :..sens w cierpieniu ...a wiara
ale i mnie bardzo podoba się ta dyskusja....to, że młody człowiek poszukuje, zadaje pytania, drąży...w dzisiejszych czasach to nadzwyczaj cenne, naomi...czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
a czy to nie paradoks, że w czasach kiedy informacje dostępne są na wyciągnięcie ręki i dzięki kilku kliknięciom możemy wyrobić sobie własne zdanie, dowiadując się więcej, jednak wolimy posługiwać się hasłami podanymi na tacy, które często zacierają rzeczywistość.......no ale to już temat na inny watek ....
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)
- magda281
- Znawca ❃❃
- Posty: 2474
- Rejestracja: 20 gru 2007, 11:55
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: okolice warszawy
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
no tu bym się nie zgodziła-wiele jest zwierząt które wykazują w zachowaniu ból i cierpienie a także strach(np. przed wizytą u weterynarza pies wykazuje strach) A najbardziej pokazują cierpienie słonie po stracie np członka stada.exa pisze:natura zwierzęcia jest nieco inna i ono nie zna takiego pojęcia jak cierpienie,
Kto nadzieje w innych pokłada,celu nie osiąga.