to nie atak a moje zdanie Zmiany są bo w kościele weszło używanie telefonów i komputerów itd(a wcześniej było że trzeba być opornym na dobra materialne itd) CO do 4. zupełnie inaczej odprawiane są msze dla dzieci (nie tak jak za moich czasów) religia w szkole też jest bardziej nowoczesna, nie chce mi się rozpisywać bez sensu na całe strony jak to ty czynisz! Ja nie szukam na siłę argumentów żeby komuś dopiec -nie na tym polega wiara! Napisałam że piszesz jak fanatyk i nie zmienię zdania a każdym następnym postem to potwierdzasz! to co ja piszę to jest moje osobiste odczucie i ja tak to widzę(nie biorę pod uwagę katolicyzmu,racjonalizmu itd)i nie strzelaj tu pismem świętym* bo naprawdę mam wrażenie że rozmawiam z ŚJ. BEZ OBRAZY a jeśli masz jakieś wątpliwości -to czemu nie porozmawiasz z osobą duchowną, ja nie mam z tym problemuzwłaszcza jeśli tak jak teraz, posty zupełnie nie dotyczą tematu a bardziej przypominają atak niepoparty żadnymi sensownymi argumentami.
_________________
czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- magda281
- Znawca ❃❃
- Posty: 2474
- Rejestracja: 20 gru 2007, 11:55
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: okolice warszawy
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Kto nadzieje w innych pokłada,celu nie osiąga.
-
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 872
- Rejestracja: 14 cze 2007, 00:15
- Choroba: CU
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: ...
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Proponuję wrócić do pytania postawionego w temacie czyli: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
ja się za bardzo wychylać w dyskusje nie chce, bo zwyczajnie nie mam siły
Tak, wiem to będzie bezczelny Off Top, ale muszę to zrobić.
Powiem, że jestem pod wrażeniem i mile zaskoczona, że mój post na blogu dał komuś do myślenia. Dziękuję, cieszę się, że ludzie jeszcze czytują mojego bloga i wysnuwają swoje wnioski.
Tyle ode mnie.
Tak, wiem to będzie bezczelny Off Top, ale muszę to zrobić.
Powiem, że jestem pod wrażeniem i mile zaskoczona, że mój post na blogu dał komuś do myślenia. Dziękuję, cieszę się, że ludzie jeszcze czytują mojego bloga i wysnuwają swoje wnioski.
Tyle ode mnie.
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
eeee..szkoda.....jak zwykle dobrze żarło i zdechło....
temat był naprawdę ciekawy......do rozważań, nie do odpowiedzi.....wtedy wielu chętnych do dyskusji nie było, kiedy rozmowa zeszła na tematy poboczne, ekspertów bez liku.....
naomi przestałaś nad tym panować....sama dałaś się ponieść, nie czytając tego co piszesz, albo co gorsze - wierząc, bez zastanowienia w to co piszesz....
tekst o zwierzętach powalił mnie całkiem....
wiarą nie jest bezkrytyczne przyjmowanie wszystkich dogmatów jak leci....wiara to poszukiwanie, nieustanne...nikt nie broni, by pytać i poszukiwać odpowiedzi, wtedy właśnie wiara ma sens - przynajmniej dla mnie......a odpowiedzi znajdziemy w nas samych, w otaczającym nas świecie.......gdyby nie wątpliwości i pytania - chodzilibyśmy nadal po drzewach, albo coś koło tego....
człowiek ma rozum i duszę....i nie arogancja a pokora o tym świadczyć powinna...
[ Dodano: 30-04-2009 ]
Anrii, a ty zdrowiej kobiałko i wracaj do sił
temat był naprawdę ciekawy......do rozważań, nie do odpowiedzi.....wtedy wielu chętnych do dyskusji nie było, kiedy rozmowa zeszła na tematy poboczne, ekspertów bez liku.....
naomi przestałaś nad tym panować....sama dałaś się ponieść, nie czytając tego co piszesz, albo co gorsze - wierząc, bez zastanowienia w to co piszesz....
tekst o zwierzętach powalił mnie całkiem....
wiarą nie jest bezkrytyczne przyjmowanie wszystkich dogmatów jak leci....wiara to poszukiwanie, nieustanne...nikt nie broni, by pytać i poszukiwać odpowiedzi, wtedy właśnie wiara ma sens - przynajmniej dla mnie......a odpowiedzi znajdziemy w nas samych, w otaczającym nas świecie.......gdyby nie wątpliwości i pytania - chodzilibyśmy nadal po drzewach, albo coś koło tego....
człowiek ma rozum i duszę....i nie arogancja a pokora o tym świadczyć powinna...
[ Dodano: 30-04-2009 ]
Anrii, a ty zdrowiej kobiałko i wracaj do sił
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)
- naomi
- Początkujący ✽✽
- Posty: 95
- Rejestracja: 11 lut 2009, 22:42
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
i chwała Ci za to zdanie kobieto!:) nie trzeba tak było od początku?:)magda281 pisze: to co ja piszę to jest moje osobiste odczucie i ja tak to widzę(nie biorę pod uwagę katolicyzmu
ogórki w occie potrafią oCUcić CU...
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
- magda281
- Znawca ❃❃
- Posty: 2474
- Rejestracja: 20 gru 2007, 11:55
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: okolice warszawy
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
chodziło mi o szersze spojrzenie -a nie tylko z pisma św i td ,to że jestem katoliczką czy i wierzącą nie znaczy że mam ślepo i punkt po punkcie podążać za tym co jest napisane itd,każdy ma swój rozum i powinien pomyśleć sam a nie cytować pismo.A jak ma wątpliwości to porozmawiać z osobą znającą się na rzeczy. i tyle !chwała Ci za to zdanie kobieto!:) nie trzeba tak było od początku?:)
_________________
Kto nadzieje w innych pokłada,celu nie osiąga.
- naomi
- Początkujący ✽✽
- Posty: 95
- Rejestracja: 11 lut 2009, 22:42
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
exa, masz rację, że dyskusja wymknęła się spod kontroli, bo kiedy ja zaczęłam podawać swoje argumenty poparte przykładami (żaden nie jest gołosłowny) to niektórzy zaczęli je ostro kwestionować. Jednak jak widzisz, do tej pory dziwnym trafem nikt nie rzucił się na cytaty które umieściłam, tylko na moje słowa. A moje słowa są oparte na źródłach katolickich, nie jestem autorką ich myśli przewodniej. Zarzucasz mi, że nie czytam tego, co piszę i że wierze w to bez zastanowienia. W moich wypowiedziach nie znalazłam żadnych sprzeczności, ale jeśli Cię coś razi i Ty dostrzegłaś nieścisłości, proszę mi powiedzieć co konkretnie, bo wszyscy się tylko opierają na samych ogólnikach.exa pisze:
naomi przestałaś nad tym panować....sama dałaś się ponieść, nie czytając tego co piszesz, albo co gorsze - wierząc, bez zastanowienia w to co piszesz....
A wracając do cierpienia i tematu (nareszcie) to założyłam go, bo ciekawią mnie postawy, opinie innych ludzi. Napisałam, że moja wiara wyjaśnia sens cierpienia, inni z kolei twierdzą, że to przypadek i mają ku temu pełne prawo. Problem zaczął się w momencie kiedy zaczęłam zadawać kłopotliwe dla niektórych pytania. Czy to, że pytania były zadane ateistom a dotyczyły wiary katolickiej to coś złego? Ja twierdzę, że nie. Tymi pytaniami chciałam skłonić każdego wierzącego lub nie do przemyślenia, obiektywnej lub subiektywnej oceny. Nic więcej:)
ogórki w occie potrafią oCUcić CU...
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
_____________________________
http://www.youtube.com/watch?v=1HpfSVL1tp4
- August
- Początkujący ✽✽
- Posty: 80
- Rejestracja: 13 kwie 2009, 19:31
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Lublin
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Uważam że w pewnym momencie ta dyskusja straciła sens....
naomi jako bardzo wierząca i bezgranicznie zapatrzona w biblie bez sensu próbowała przekonać niektórych ( w tym mnie ) do swoich rzekomych racji. Może dla kogoś wierzącego argumenty ( cytaty z pisma świętego ) którymi sypała jak z rękawa naomi rzeczywiście coś znaczą ale niestety albo i stety dla mnie jako człowieka o poglądach ateistycznych nie uważam tak. Dla mnie biblia to nic innego jak jedna z wielu ksiąg która może mieć wartość bardziej historyczną niż duchową. Tekstu zapisanego tam nie traktuje wiec jak wyznacznika mojej wiary.....
Wierzenie że ktoś tam jest nad nami i nad wszystkim czuwa jest dla mnie najprostsze z możliwych....wierząc w to na wszystkie nasze nieszczęścia, cierpienia mamy jedna gotową regułkę - bo bóg tak chciał....
Nie wieże również w to że jakiś tam los jest nam przypisany....takie myślenie jest jeszcze bardziej przerażające niż wiara w kogoś kogo nie ma.
To ze jestem chory na CD wcale nie jest krzyżem od boga ani żadnym losem...to wina choćby miedzy innymi jedzenia które nafaszerowane wszelka chemią zasuwałem od małego...to wina zanieczyszczonego środowiska które osłabia nasz układ odpornościowy...i przede wszystkim zmianom w genach które jest naturalne w świecie przyrody....
Każdy człowiek kwestie cierpienia potraktuje rożnie....czasami cierpienie psychiczne jest gorsze od fizycznego.
Ja swoja chorobę nie traktuje jako cierpienie ale jako coś w rodzaju ( może to zabrzmi przewrotnie ) ostrzeżenia...choroba ta pokazała mi jak bardzo JA a ściślej co jem i jak się odżywiam, ma wpływ na mój organizm.
naomi jako bardzo wierząca i bezgranicznie zapatrzona w biblie bez sensu próbowała przekonać niektórych ( w tym mnie ) do swoich rzekomych racji. Może dla kogoś wierzącego argumenty ( cytaty z pisma świętego ) którymi sypała jak z rękawa naomi rzeczywiście coś znaczą ale niestety albo i stety dla mnie jako człowieka o poglądach ateistycznych nie uważam tak. Dla mnie biblia to nic innego jak jedna z wielu ksiąg która może mieć wartość bardziej historyczną niż duchową. Tekstu zapisanego tam nie traktuje wiec jak wyznacznika mojej wiary.....
Wierzenie że ktoś tam jest nad nami i nad wszystkim czuwa jest dla mnie najprostsze z możliwych....wierząc w to na wszystkie nasze nieszczęścia, cierpienia mamy jedna gotową regułkę - bo bóg tak chciał....
Nie wieże również w to że jakiś tam los jest nam przypisany....takie myślenie jest jeszcze bardziej przerażające niż wiara w kogoś kogo nie ma.
To ze jestem chory na CD wcale nie jest krzyżem od boga ani żadnym losem...to wina choćby miedzy innymi jedzenia które nafaszerowane wszelka chemią zasuwałem od małego...to wina zanieczyszczonego środowiska które osłabia nasz układ odpornościowy...i przede wszystkim zmianom w genach które jest naturalne w świecie przyrody....
Dla naomi jest to chyba szablon bo innych na forum którzy nie cytowali pisma a wyrażali swoje poglądy wysyłała do księdza....naomi pisze:Wiadomo, że nie jest to jakaś 'reguła' bo wiara to nie szablon wg. którego się żyje, wiary nie da się oprawić 'w ramki'.
wiec mam rozumieć ze wojny, kataklizmy itp to dar który zsyła bóg aby więcej ludzi moglo cierpieć i tym samym więcej było nas w niebie....I jeszcze coś bardzo ważnego- Bóg nie karze, Bóg to miłość;) jeśli zsyła cierpienie to pomaga 'zarobić' nam na niebo : )
Każdy człowiek kwestie cierpienia potraktuje rożnie....czasami cierpienie psychiczne jest gorsze od fizycznego.
Ja swoja chorobę nie traktuje jako cierpienie ale jako coś w rodzaju ( może to zabrzmi przewrotnie ) ostrzeżenia...choroba ta pokazała mi jak bardzo JA a ściślej co jem i jak się odżywiam, ma wpływ na mój organizm.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 469
- Rejestracja: 27 sty 2007, 14:49
- Choroba: CU
- województwo: opolskie
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Nie widzę najmniejszego sensu w moim cierpieniu ani w cierpieniu innych dla wytłumaczenia tego w co wierzę.rajan pisze:Proponuję wrócić do pytania postawionego w temacie czyli: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Czy można przez to dzielić na gorszych czy lepszych ludzi wierzących- bzdura.
Napewno nie wierzę, że cierpienie jest karą dla nas.
Aniijjaa
- CatAnn
- Znawca ❃❃
- Posty: 2318
- Rejestracja: 20 sty 2009, 19:24
- Choroba: CD
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Wejherowo
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
Moje życie dzieli się na różne okresy, kiedy mam takie, a kiedy inne poglądy na daną sprawę. Aktualnie uważam, tak jak Aniijjaa, że cierpienie nie jest karą. Gdyby było, to co zawiniły dzieci, że zachorowały, czy noworodki, które jeszcze nie poznały życia?Aniijjaa pisze:Napewno nie wierzę, że cierpienie jest karą dla nas.
A jeśli kierować się myślą o reinkarnacji, czy tak bardzo zawiniliśmy w poprzednim życiu, żeby być karanym w następnym?
No więc nie sądzę...
Ulepimy dziś bałwana, Cudusiu...?
Rozpoznanie: czerwiec 2003 - CD. Stan: remisja, anemia, depresja, zab. adaptacyjne. Wzrost, waga: 166 cm, 52 kg. Leczenie: CSK MSW. Leki: adalimumab, mesalazyna, wenlafaksyna, lamotrygina.
Rozpoznanie: czerwiec 2003 - CD. Stan: remisja, anemia, depresja, zab. adaptacyjne. Wzrost, waga: 166 cm, 52 kg. Leczenie: CSK MSW. Leki: adalimumab, mesalazyna, wenlafaksyna, lamotrygina.
- makika83
- Początkujący ✽✽
- Posty: 309
- Rejestracja: 26 sie 2008, 15:35
- Choroba: CU
- województwo: kujawsko-pomorskie
- Lokalizacja: Świecie
- Kontakt:
Re: czy to w co wierzę wyjaśnia sens mojego cierpienia?
przytoczę wyczytane gdzieś zdanie: nie oczekuj od życia czegokolwiek, bo ono ma dla ciebie coś, co przyjąć musisz cvzy ci się to podoba czy nie. i do tego, co ono ci daje musisz się dostosować, bo ono nie dostosuje się przecież do ciebie.
i tyle
poza tym nie wierze w mono- czy multi(?) teizm. w religii chrześcijańskiej podoba mi się jedno: że podobno wszystkie cierpienia jakie się dostaje - dostaje się "na swoją miarę" - tylko tyle ile jest się w stanie znieść. co absolutnie nie pomaga cierpiącemu...
ja nie walczę, nie uciekam od tego co mnie spotyka - dostosowuję swoje życie do tego, na co wpływu nie mam i tyle.
i tyle
poza tym nie wierze w mono- czy multi(?) teizm. w religii chrześcijańskiej podoba mi się jedno: że podobno wszystkie cierpienia jakie się dostaje - dostaje się "na swoją miarę" - tylko tyle ile jest się w stanie znieść. co absolutnie nie pomaga cierpiącemu...
ja nie walczę, nie uciekam od tego co mnie spotyka - dostosowuję swoje życie do tego, na co wpływu nie mam i tyle.
dla każdego życie ma co innego
Asamax 3x 1000mg
Asamax 3x 1000mg