wiara, bezpłodność i CU
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
-
- Debiutant ✽
- Posty: 9
- Rejestracja: 09 lis 2008, 19:08
- Choroba: CU
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Myślenice
wiara, bezpłodność i CU
Przepraszam, że zaczynam nowy temat, ale nie mogłem znaleźć takiego, w którym mógłbym "swój" problem umieścić! Kiedyś byłem osobą wierzącą (chyba jednak nie, bo skoro mam dziś wątpliwości?!). Przeżyłem nawet swoje "nawrócenie" po latach niewiary i niechodzenia do kościoła Ale obecnie moja wiara jest mocno zachwiana. Nie neguje oczywiście istnienia Boga, ale szczerze wątpię w Jego Opatrzność i troskę o nas Spowodowało to na pewno moje CU, a także to, iż oboje z żoną nie możemy mieć dzieci Dodatkowo choroba nie sprzyja przecież jakości moich plemników, ale to szczegół może niezbyt istotny. W każdym bądź razie zmierzam do tego, iż nie wiem co to jest wiara, Jak wierzyć, gdy życie doświadcza? Wiem, ze inni mają wiele więcej problemów niż ja, ale trudno mi z tym Chyba mam zły nastrój, bo znowu zaczyna mi się zaostrzenie objawów Co o tym wszystkim sądzicie?
- CAMPARI34
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 939
- Rejestracja: 30 kwie 2008, 18:12
- Choroba: CD
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: zagranica
Re: wiara, bezpłodność i CU
mój Boze że tak powiem.czy już wszystkie możliwości wykorzystaliście?[zapłodnienie inviro]?itd.kurcze a adopcja?jest wiele dzieci które potrzebują rodziców
-
- Debiutant ✽
- Posty: 9
- Rejestracja: 09 lis 2008, 19:08
- Choroba: CU
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Myślenice
Re: wiara, bezpłodność i CU
In vitro nie wchodzi w rachubę (ze względów religijnych właśnie!?) A co do adopcji to żona jest jej przeciwna (na razie!) Ja z resztą też mam mieszane uczucia. To naprawdę bardzo trudna sprawa i na pewno chwała tym, którzy się na nią decydują
- ranka
- Mistrzunio ❃❃❃
- Posty: 3958
- Rejestracja: 18 gru 2005, 17:53
- Choroba: CU
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: 3 city
- Kontakt:
Re: wiara, bezpłodność i CU
ja mimo wiary w Boga na pewno zdecyduje sie na in vitro kiedy bedzie taka potrzeba - mysle, ze w miare uplywu czasu bedziecie coraz bardziej pragnacx dzieci i wydaje mi sie ze w koncu ulegniecie.
zreszta, mrozaki na tym etapie nie sa myslacymi istotami.
zreszta, mrozaki na tym etapie nie sa myslacymi istotami.
- -Ania-
- Admin
- Posty: 4331
- Rejestracja: 06 lis 2003, 15:04
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: wiara, bezpłodność i CU
ciezko powiedziec corobic gdy Bóg doswiadcza, bo kazdy z nas jest innym czlowiekiem. Jednak są dwie wiadome - Bóg Cię kocha i to, ze doswiadczenia nie sa wieksze ponad Twe/ Wasze sily.
moze to suche, ale takie jest moje spojrzenie
równiez jestem przeciwna in vitro
ania
moze to suche, ale takie jest moje spojrzenie
równiez jestem przeciwna in vitro
ania
- misiek1
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 889
- Rejestracja: 09 gru 2006, 19:43
- Choroba: CD
- województwo: lubuskie
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: wiara, bezpłodność i CU
Możecie adoptować dziecko, tego kościół nie zakazuję, jeżeli jedynym wyjściem na Wasze dziecko jest zapłodnienie in vitro to musicie sami zdecydować. Kościół zakazuje między innymi prezerwatyw a prawie każdy ich używa
Rób to co czujesz , tak abyście byli szczęśliwi.
Rób to co czujesz , tak abyście byli szczęśliwi.
Moim skromnym zdaniem to zdanie nie ma sensu, kochaj mnie a ja z miłości do Ciebie będe Cie testował, zabiorę ci bliskich, dam ci chorobę, odbiorę nadzieję ale kochaj mnie bo jak nie to spalisz się w piekle, na wieki będziesz potępiony, będziesz się smażył jak frytka w oleju. AmenJednak są dwie wiadome - Bóg Cię kocha i to, ze doswiadczenia nie sa wieksze ponad Twe/ Wasze sily.
Martwisz się chorobą ? ale z Ciebie egoista, na tej samej ziemi umiera codziennie tysiące dzieci z głodu, to jest prawdziwa choroba.
Zaglądam tu raz na jakiś czas ale nie są to godziny ani dni a nawet tygodnie
Zaglądam tu raz na jakiś czas ale nie są to godziny ani dni a nawet tygodnie
-
- Debiutant ✽
- Posty: 9
- Rejestracja: 09 lis 2008, 19:08
- Choroba: CU
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Myślenice
Re: wiara, bezpłodność i CU
Masz rację! Trudne to wszystko! Właśnie siedzę w domu, bo mam zaostrzenie i nie wiem, jak to będzie z pracą Mówią coś o zwolnieniach, bo kryzys finansowy! Wiadomo chorych nie będą trzymać, bo nie są wydajni! Cierpienie na pewno dotyka każdego i jedni łatwiej to znoszą, inni gorzej. Ja się buntuje, bo nie umiem znaleźć racjonalnej odpowiedzi! Na przykład u siostry żony zmarło 2 lata 6 letnie temu dziecko na białaczkę i niech nikt nie mówi, że jego Pan Bóg też potrzebował doświadczyć! Sorry mam kiepski nastrój, bo gonię co chwilę do WC Ale trzeba być optymistą, bo to podobno potrzebne w naszych dolegliwościach! Niech się Wam nie udziela mój zły nastrój Pozdrawiam
- CAMPARI34
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 939
- Rejestracja: 30 kwie 2008, 18:12
- Choroba: CD
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: zagranica
Re: wiara, bezpłodność i CU
to jest dla mnie kurde bez sensu niewiem jak byłabym wierzyła w BOGA a nie mogłabym mieć dziecka nie patrzyłabym na jakis tam kościół czy cuś.kurde
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: wiara, bezpłodność i CU
golo.......czy chory czy zdrowy, każdy ma dobre i złe dni...z różnych względów...
życie generalnie nie jest różowe, nie tylko wtedy kiedy dorosły człowiek się musi z nim zmierzyc sam na sam, często i wtedy gdy jest się dzieckiem...
kiedy się wierzy, a życie nas doświadcza, człowiek zaczyna wątpic i zadaje Bogu mnóstwo pytań....ma do Niego pretensje, obwinia Go o brak chęci pomocy, czuje się zostawiony sam sobie...opuszczony...a On nic nie robi, żeby Tobie pomóc..
moja przyjaciółka, kiedy byłam kilka lat temu w strasznym dole - groźba utraty pracy, zmarł mój tato i jeszcze parę innych kłopotów - poradziła mi abym zaczęła z Nim rozmawiac i prosic Go o małe rzeczy i konkretne całkiem...mówiła: " on ma cały świat na głowie, tylu ludzi, tyle głosów, skąd ma wiedziec co Tobie jest w danej chwili potrzebne, powiedz mu to"....
może to brzmi zabawnie, ale przyniosło efekt....wszystko zaczęło się układac....przy jego i mojej pomocy.....nie stało się to z dnia na dzień....trwało...dużo kosztowało sił, czasem ich brakowało.....dlatego trzeba rozmawiac ze sobą, powtarzam to niemal w każdym poście, może kiedyś ktoś z tego skorzysta, bo rozmowa ze sobą jest najważniejsza....bo człowiek "pogodzony" wie co robic dalej.....
"pogodzony" nie znaczy, że się poddał...
życie trzeba jakoś przeżyc, a jak? - zależy w dużej mierze od Ciebie....jeśli nie Ty....to kto za Ciebie to zrobi?
zacznij od małych rzeczy i do przodu......
Życie każdego człowieka ma swój sens, każdy siłę ma w sobie, jesteśmy przecież na Jego obraz i podobieństwo.....Jan Paweł też to podkreślał....
może zamiast skupiania się na pretensjach i wątpliwościach, złap właściwe proporcje w obliczu nieszczęśc tego świata...i zacznij zadawac właściwe pytania...ale nie Bogu...a sobie...i oczywiście odpowiadaj sobie - szczerze do bólu....zdobywaj sobie swoje małe cele z Jego dyskretna pomocą...
może przynudne to było.....ale taka jest miej więcej moja droga....czasem jest łatwiej, czasem trudniej...ale do przodu i o dziwo z satysfakcją.......i od lat 4 z kawałkiem - w remisji.....
Tobie też się zacznie układac, nie ma co się rozkładac....nikt nie mówił, że będzie lekko
pozdr
s
życie generalnie nie jest różowe, nie tylko wtedy kiedy dorosły człowiek się musi z nim zmierzyc sam na sam, często i wtedy gdy jest się dzieckiem...
kiedy się wierzy, a życie nas doświadcza, człowiek zaczyna wątpic i zadaje Bogu mnóstwo pytań....ma do Niego pretensje, obwinia Go o brak chęci pomocy, czuje się zostawiony sam sobie...opuszczony...a On nic nie robi, żeby Tobie pomóc..
moja przyjaciółka, kiedy byłam kilka lat temu w strasznym dole - groźba utraty pracy, zmarł mój tato i jeszcze parę innych kłopotów - poradziła mi abym zaczęła z Nim rozmawiac i prosic Go o małe rzeczy i konkretne całkiem...mówiła: " on ma cały świat na głowie, tylu ludzi, tyle głosów, skąd ma wiedziec co Tobie jest w danej chwili potrzebne, powiedz mu to"....
może to brzmi zabawnie, ale przyniosło efekt....wszystko zaczęło się układac....przy jego i mojej pomocy.....nie stało się to z dnia na dzień....trwało...dużo kosztowało sił, czasem ich brakowało.....dlatego trzeba rozmawiac ze sobą, powtarzam to niemal w każdym poście, może kiedyś ktoś z tego skorzysta, bo rozmowa ze sobą jest najważniejsza....bo człowiek "pogodzony" wie co robic dalej.....
"pogodzony" nie znaczy, że się poddał...
życie trzeba jakoś przeżyc, a jak? - zależy w dużej mierze od Ciebie....jeśli nie Ty....to kto za Ciebie to zrobi?
zacznij od małych rzeczy i do przodu......
Życie każdego człowieka ma swój sens, każdy siłę ma w sobie, jesteśmy przecież na Jego obraz i podobieństwo.....Jan Paweł też to podkreślał....
może zamiast skupiania się na pretensjach i wątpliwościach, złap właściwe proporcje w obliczu nieszczęśc tego świata...i zacznij zadawac właściwe pytania...ale nie Bogu...a sobie...i oczywiście odpowiadaj sobie - szczerze do bólu....zdobywaj sobie swoje małe cele z Jego dyskretna pomocą...
może przynudne to było.....ale taka jest miej więcej moja droga....czasem jest łatwiej, czasem trudniej...ale do przodu i o dziwo z satysfakcją.......i od lat 4 z kawałkiem - w remisji.....
Tobie też się zacznie układac, nie ma co się rozkładac....nikt nie mówił, że będzie lekko
pozdr
s
-
- Debiutant ✽
- Posty: 9
- Rejestracja: 09 lis 2008, 19:08
- Choroba: CU
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Myślenice
Re: wiara, bezpłodność i CU
Macie rację! Wiem, że życie nie jest różowe! Na szczęście mam żonę i choć zabrzmi to trochę "lizusowsko" Was! Dziękuję, ze podtrzymujecie mnie na duchu! Ostatnio mam trudny okres (remisja, kłopoty w pracy, wątpliwości a propos wiary i inne) ale wierzę, że będzie lepiej! Każdy ma czasem gorsze lub lepsze dni. Grunt to za bardzo nie kierować się w tym wszystkim emocjami (łatwo powiedzieć!?) i mimo wszystko wierzyć, że Pan Bóg jakoś nad tym wszystkim czuwa! Cóż jestem tylko szarym człowiekiem i stąd tyle wątpliwości. Chciałbym mieć mocniejszą wiarę. Choć podobno wystarczy, jak ziarnko gorczycy! W każdym bądź razie dzięki za pomoc i zwyczajne wysłuchanie! 3majcie się
Ostatni zainteresowałem się z żoną naprotechnologią i mam nadzieję, że nam pomoże!!!
Ostatni zainteresowałem się z żoną naprotechnologią i mam nadzieję, że nam pomoże!!!
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: wiara, bezpłodność i CU
musze przyznać ,ze ten wątek,ta mysl bardzo mnie przekonuje,z malym uzupełnieniem...kiedy mi sie swiat zawalił ( z roznych powodow) nie obwinialem Boga,moze w jakims okresie "ludzi"....ale tak poprawdzie, póżniej zrozumialem,ze co bylo a nie jest ...nie wroci i rozpamietywanie nic nie daje,a tym bardziej szukanie winnych...lepiej szukac rozwiazan..codziennie dowiadujemy sie czegos nowego....exa pisze:może zamiast skupiania się na pretensjach i wątpliwościach, złap właściwe proporcje w obliczu nieszczęśc tego świata...i zacznij zadawac właściwe pytania...ale nie Bogu...a sobie...i oczywiście odpowiadaj sobie - szczerze do bólu....zdobywaj sobie swoje małe cele z Jego dyskretna pomocą...
a co do wiary i sztucznego zaplodnienia...to tak sobie mysle,..kosciół sie zmienia,z oporami ale sie zmienia...przypomnijcie sobie ks.Tischnera,albo Twardowskiego...to oni pokazywali nam, ze nasz wspolczesny swiat jest dobry i nigdy nie należy sie obrazac na innych,,,swoja droga...zobaczcie ile ostatnio kosciol daje rozwodow koscielnych......tak wiec sadze,ze wiara to jedno...a "przykazania" koscielne to drugie...i nie mysle tu o dekalogu...
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
- andzka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 485
- Rejestracja: 21 lut 2009, 07:47
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: Stargard Szcz.
- Kontakt:
Re: wiara, bezpłodność i CU
Mam podobne doświadczenia i również szczerze polecam... Już wspominałam o tym, ze moja modlitwa to nie "klepane pacierza" tylko rozmowa z Bogiem, ze sobą... chwila zadumy nad tym co się dzieje i czego bym chciała... Czy wszystkie modlitwy zostają wysłuchane? Oczywiście! Tylko nie wszystkie życzenia się spełniają To już inna para kaloszy...exa pisze:moja przyjaciółka, kiedy byłam kilka lat temu w strasznym dole - groźba utraty pracy, zmarł mój tato i jeszcze parę innych kłopotów - poradziła mi abym zaczęła z Nim rozmawiac i prosic Go o małe rzeczy i konkretne całkiem...mówiła: " on ma cały świat na głowie, tylu ludzi, tyle głosów, skąd ma wiedziec co Tobie jest w danej chwili potrzebne, powiedz mu to"....
może to brzmi zabawnie, ale przyniosło efekt....wszystko zaczęło się układac....przy jego i mojej pomocy.....nie stało się to z dnia na dzień....trwało...dużo kosztowało sił, czasem ich brakowało.....dlatego trzeba rozmawiac ze sobą, powtarzam to niemal w każdym poście, może kiedyś ktoś z tego skorzysta, bo rozmowa ze sobą jest najważniejsza....bo człowiek "pogodzony" wie co robic dalej.....
Podobnie brzmi Twoja sugestia: "Panie Boze spełniają moje życzenia i bądź dla mnie dobry a będę Cię kochał i w Ciebie wierzył a jak nie to odwracam się od Ciebie i twierdził, że jesteś bez sensu.Amen"misiek1 pisze:Moim skromnym zdaniem to zdanie nie ma sensu, kochaj mnie a ja z miłości do Ciebie będe Cie testował, zabiorę ci bliskich, dam ci chorobę, odbiorę nadzieję ale kochaj mnie bo jak nie to spalisz się w piekle, na wieki będziesz potępiony, będziesz się smażył jak frytka w oleju. Amen
Cała sztuka to zchowac wiarę nawet gdy "wszystko się wali i brak nadziei" . PO prostu zaufać... Choc to straszne trudne i rozumiem wszystkich, którzy mają wątpliwości.
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: wiara, bezpłodność i CU
[cytat usunięty na prośbę użytkownika]
Pandzia, nie sądzę, że jest to wina kościoła...takie decyzje są niezwykle trudne, i bardzo indywidualne....nie można nikogo osądzać...obyś nigdy przed takim dylematem nie stanęła....
nie osądzaj by nie zostać osądzonym, czy jakoś tak
Pandzia, nie sądzę, że jest to wina kościoła...takie decyzje są niezwykle trudne, i bardzo indywidualne....nie można nikogo osądzać...obyś nigdy przed takim dylematem nie stanęła....
nie osądzaj by nie zostać osądzonym, czy jakoś tak
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: wiara, bezpłodność i CU
nie wiem, gdzie widzisz ostrą reakcję, poza tym ten wątek ma już trochę miesięcy, więc myślę, że golo już sobie to wszystko jakoś poukładał...
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)