Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
-
- Debiutant ✽
- Posty: 32
- Rejestracja: 02 paź 2010, 15:06
- Choroba: CU u partnera
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź / Fort Wayne
Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Witam
Co zrobilibyście na moim miejscu? Będę wdzięczna za wszelkie rady.
Tak wstępnie – mamy po 24 lata, jesteśmy parą od 3 lat, w sierpniu zaręczyliśmy się Przed wakacjami wprowadziłam się do niego, jego rodzice od kilku lat mieszkają w Wielkiej Brytanii.
No nie wiem od czego zacząć teraz …:D W wielkim skrócie. Byliśmy naprawdę szczęsliwi , ufałam mu dosłownie w 100%. W ciągu naszego związku wiele dziewczyn próbowało zacząć jakieś flirty z nim, ale zrywał wtedy wszelkie kontakty z takimi „koleżankami”. Zawsze wychodziliśmy we dwoje, mamy tylko wspólnych znajomych, żadnych osobnych, że tak powiem. Ogólnie myślałam, że mówimy sobie niemal wszystko. Chodzi mi o to, że nic nie budziło moich podejrzeń, oprócz kilku drobnostek, które dopiero jakieś 2 tygodnie temu połączyłam w całość i które okazały się nie być drobnostkami…
Teraz jak o tym myślę…to doprawdy uwazam się za idiotkę, że wcześniej nie zareagowałam Ale on ma taką siłę przekonywania, wierzyłam mu na słowo…
Ogółem już od początku zauważyłam, że np. wielu rzeczy nie jada, nie pije mleka, nie je warzyw i owoców, twierdzi że tych produktów nie lubi i tyle. Okej.
Wielokrotnie widziałam, że boli go brzuch, ma jakieś skurcze w którymś z boków, baaardzo często biega do łazienki. Było sporo „gwałtownych” sytuacji bólowo-biegunkowych w domu, na imprezach, wyjazdach. Pytałam o to nieraz. Powiedział, że ma nadwrażliwy żoładek (cytuję), często rózne produkty powodują u niego niestrawność, ale że przecież niedawno robił badania do pracy i wszystko jest w porządku, że kontroluje to, mam się nie martwić, on tak ma i koniec, trudno. Często mi takie rozmowy czymś „wynagradzał” np. zakupem czy zabraniem mnie w świetne miejsce itepe.
Ostatnio mam wrażenie zresztą, że jest gorzej z nim
Mieszkamy od niedawna razem, więc dopiero teraz zauważyłam więcej.
W szafce z kosmetykami, gdzieś na samym dnie (szukałam waty bo się skończyła ) znalazłam leki, nowe, z dobrą datą . Konkretnie Imuran, Encorton, Asamax, czopki Salofalk, wlewki doodbytnicze Salofalk, Corhydron i parę innych. Jak poczytałam ulotki to byłam przerażona! Miałam dzień wolny, zaczęłam szperać w sieci i łączyć to w całość. Pod koniec października ma iść do szpitala, by – jak twierdzi – brać za pieniądze (a zbieramy na zakup działki) udział w badaniach klinicznych nowego leku i że 2 dni będzie musiał być na specjalnej diecie…
Po tych podejrzeniach zaczęłam przeglądac rózne jego szuflady z papierami. Niezbyt to uczciwe, no ale ok. Po paru godzinach sukces – cała teczka wyników. Duużo tego, od 2002 roku, kilka kolonoskopii, rektoskopia, badanie kontrastowe okrężnicy, angiografia, USG…Na początku w opisach było „Colitis chronica non classificata”, polipy zapalne, silne krwawienie kontaktowe, obrzęknięta błona śluzowa, uchyłki, pseudopolipy. Kilka wycinków. Kilka razy badania nie przeprowadzono do końca z powodu „niedostatecznego oczyszczenia jelita” lub „silnego bólu” lub „braku współpracy pacjenta” (???!) . Od 2008 roku diagnoza w szpitalu na placu Hallera: colitis ulcerosa.
Czytam w necie, jestem w szoku, jak ciężka to choroba
I kiedy miał mi zamiar to powiedzieć, po ślubie?!!
Trochę się czuję jakbym się dowiedziała o jakichś zdradach czy coś...
Dlaczego nic mi o tym nie napomknął??
Na razie nic nikomu nie mówiłam, tylko czytam. Co mam zrobić? Zapytać jego rodziców i przyjaciół najpierw, cZy coś wiedzą? Jak mojemu narzeczonemu o tym powiedzieć? Przyznać się, że grzebałam w jego rzeczach? Zacząć drążyć, czemu idzie do szpitala? Myślę już o tym dłuższy czas, wiele dni temu zarejestrowałam się na forum, nie chcę nic popsuć między nami, bo jest tak wspaniale…
W ogóle tak się zaczęłam nakręcać, te nowotwory, krwotoki, operacje, usunięcie jelita…On to wszystko na pewno wie, tylko czemu ja nic nie wiem?!
No boję się, bez kitu, tyle się zmieniło i nie wiem co zrobić..
Co zrobilibyście na moim miejscu? Będę wdzięczna za wszelkie rady.
Tak wstępnie – mamy po 24 lata, jesteśmy parą od 3 lat, w sierpniu zaręczyliśmy się Przed wakacjami wprowadziłam się do niego, jego rodzice od kilku lat mieszkają w Wielkiej Brytanii.
No nie wiem od czego zacząć teraz …:D W wielkim skrócie. Byliśmy naprawdę szczęsliwi , ufałam mu dosłownie w 100%. W ciągu naszego związku wiele dziewczyn próbowało zacząć jakieś flirty z nim, ale zrywał wtedy wszelkie kontakty z takimi „koleżankami”. Zawsze wychodziliśmy we dwoje, mamy tylko wspólnych znajomych, żadnych osobnych, że tak powiem. Ogólnie myślałam, że mówimy sobie niemal wszystko. Chodzi mi o to, że nic nie budziło moich podejrzeń, oprócz kilku drobnostek, które dopiero jakieś 2 tygodnie temu połączyłam w całość i które okazały się nie być drobnostkami…
Teraz jak o tym myślę…to doprawdy uwazam się za idiotkę, że wcześniej nie zareagowałam Ale on ma taką siłę przekonywania, wierzyłam mu na słowo…
Ogółem już od początku zauważyłam, że np. wielu rzeczy nie jada, nie pije mleka, nie je warzyw i owoców, twierdzi że tych produktów nie lubi i tyle. Okej.
Wielokrotnie widziałam, że boli go brzuch, ma jakieś skurcze w którymś z boków, baaardzo często biega do łazienki. Było sporo „gwałtownych” sytuacji bólowo-biegunkowych w domu, na imprezach, wyjazdach. Pytałam o to nieraz. Powiedział, że ma nadwrażliwy żoładek (cytuję), często rózne produkty powodują u niego niestrawność, ale że przecież niedawno robił badania do pracy i wszystko jest w porządku, że kontroluje to, mam się nie martwić, on tak ma i koniec, trudno. Często mi takie rozmowy czymś „wynagradzał” np. zakupem czy zabraniem mnie w świetne miejsce itepe.
Ostatnio mam wrażenie zresztą, że jest gorzej z nim
Mieszkamy od niedawna razem, więc dopiero teraz zauważyłam więcej.
W szafce z kosmetykami, gdzieś na samym dnie (szukałam waty bo się skończyła ) znalazłam leki, nowe, z dobrą datą . Konkretnie Imuran, Encorton, Asamax, czopki Salofalk, wlewki doodbytnicze Salofalk, Corhydron i parę innych. Jak poczytałam ulotki to byłam przerażona! Miałam dzień wolny, zaczęłam szperać w sieci i łączyć to w całość. Pod koniec października ma iść do szpitala, by – jak twierdzi – brać za pieniądze (a zbieramy na zakup działki) udział w badaniach klinicznych nowego leku i że 2 dni będzie musiał być na specjalnej diecie…
Po tych podejrzeniach zaczęłam przeglądac rózne jego szuflady z papierami. Niezbyt to uczciwe, no ale ok. Po paru godzinach sukces – cała teczka wyników. Duużo tego, od 2002 roku, kilka kolonoskopii, rektoskopia, badanie kontrastowe okrężnicy, angiografia, USG…Na początku w opisach było „Colitis chronica non classificata”, polipy zapalne, silne krwawienie kontaktowe, obrzęknięta błona śluzowa, uchyłki, pseudopolipy. Kilka wycinków. Kilka razy badania nie przeprowadzono do końca z powodu „niedostatecznego oczyszczenia jelita” lub „silnego bólu” lub „braku współpracy pacjenta” (???!) . Od 2008 roku diagnoza w szpitalu na placu Hallera: colitis ulcerosa.
Czytam w necie, jestem w szoku, jak ciężka to choroba
I kiedy miał mi zamiar to powiedzieć, po ślubie?!!
Trochę się czuję jakbym się dowiedziała o jakichś zdradach czy coś...
Dlaczego nic mi o tym nie napomknął??
Na razie nic nikomu nie mówiłam, tylko czytam. Co mam zrobić? Zapytać jego rodziców i przyjaciół najpierw, cZy coś wiedzą? Jak mojemu narzeczonemu o tym powiedzieć? Przyznać się, że grzebałam w jego rzeczach? Zacząć drążyć, czemu idzie do szpitala? Myślę już o tym dłuższy czas, wiele dni temu zarejestrowałam się na forum, nie chcę nic popsuć między nami, bo jest tak wspaniale…
W ogóle tak się zaczęłam nakręcać, te nowotwory, krwotoki, operacje, usunięcie jelita…On to wszystko na pewno wie, tylko czemu ja nic nie wiem?!
No boję się, bez kitu, tyle się zmieniło i nie wiem co zrobić..
And death shall be no more. Death, thou shalt die...
- Ania16
- Początkujący ✽✽
- Posty: 496
- Rejestracja: 25 mar 2004, 14:27
- Choroba: CD
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Gdansk-Przymorze
- Kontakt:
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
ukrywanie to jest cos najgorszego co moze byc... bo jesli to nie jest staly zwiazek, to ok moze nie powiedziec, ale jesli tak jak u was jest to zwiazek staly, to powinien powiedziec, bo ta choroba to nie zabawa i nagle sie jej nie pozbedzie, nie wyleczy sie... uwazam, ze powinnas z nim na spokojnie porozmawiac.. powiedziec ze szukalas czegos i trafilas na leki i pozniej caa reszta sie posypala, ze jest Ci przykro, ze Ci nie powiedzial i ze chcesz go wspierac, ale zeby byl z Toba szczery. wiesz nie mozesz ukrywac ze wiesz, ja mysle, ze jemu jest ciezko z tym, ze Ty nie wiesz.. bo moze nie powiedzial dlatego, ze sie boi ze Ciebie straci? albo ze nie zaakceptujesz jego choroby... przede wszystkim na spokojnie porozmawiaj z nim i powiedz ze sie martwisz... sadze ze taka rozmowa wam obojgu dobrze zrobi. trzymam kciuki:)
- Lemoni
- Doświadczony ❃
- Posty: 1499
- Rejestracja: 06 sty 2008, 14:34
- Choroba: CD
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: Newbury
- Kontakt:
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Bardzo Ci współczuję, dla nas sytuacja nie wydaje się taka straszna, bo mamy chore jelita na codzień, i tu faktycznie możemy Cię uspokoić, że to nie koniec świata... Ale ukrycie tego faktu jest naprawdę przykre:(. Nie znam Twojego narzeczonego, ale ALBO został nauczony w domu/przeż życie, że o takich problemach nie należy mówić, że choroba to wstyd, temat tabu (źle...), ALBO boi się, że Cię utraci (również źle, na tym etapie związku taka lękliwość i niewystarczające zaufanie to duży problem).
Również rozegrałabym to w sposób, który sugeruje Torvik - powiedz, że znalazłaś dużo leków, przeczytałaś ulotki, czy coś chce Ci powiedzieć, zapytaj, czemu wcześniej nie mówił. Poinformuj go, co czujesz, że takie zatajenie boli jak zdrada. I zapewnij go o niezmiennośći uczuć. Lepiej, żeby na przyszłość tak się nie zachowywał! To niebezpieczne.
Ech piszę i piszę i ciągle mi się kasuje część tekstu:/ Poddaję się.
Początki wiedzy o chorobie są trudne, zarówno dla chorego, jak i jego bliskich. Ale potem staje się to codziennością i nawet już się nie zwraca uwagi na to, że to trudne, patologiczne w pewnym sensie. Mój chłopak przypomina mi o wlewach, lekach, pilnuje, bym nie jadła orzeszków;), ale normalnie żyjemy! Musisz przekonać ukochanego, że CHOROBY nie można się wstydzić.
Ściskam i życzę powodzenia w rozmowie, bo chyba szykuje się poważna...
Również rozegrałabym to w sposób, który sugeruje Torvik - powiedz, że znalazłaś dużo leków, przeczytałaś ulotki, czy coś chce Ci powiedzieć, zapytaj, czemu wcześniej nie mówił. Poinformuj go, co czujesz, że takie zatajenie boli jak zdrada. I zapewnij go o niezmiennośći uczuć. Lepiej, żeby na przyszłość tak się nie zachowywał! To niebezpieczne.
Pozwolę się nie zgodzić. Takie zachowanie jest złą strategią, chorym zwyczajem. Coś w stylu "poruszasz niewygodny temat - nie chcę rozmawiać - o, masz tu cukierka". Mnie to akurat bardzo niepokoi... Mam nadzieję, że Twój luby nie stosuje tego sposobu przy innych problemach, kłopotliwych sytuacjach. Może to być poczucie winy, odwracanie uwagi, niedojrzałość, tak czy inaczej jest to chore:(Torvik pisze:Jesienna pisze:Często mi takie rozmowy czymś „wynagradzał” np. zakupem czy zabraniem mnie w świetne miejsce itepe
To akurat świadczy o jego poczuciu winy. To akurat dobry znak.
Ech piszę i piszę i ciągle mi się kasuje część tekstu:/ Poddaję się.
Początki wiedzy o chorobie są trudne, zarówno dla chorego, jak i jego bliskich. Ale potem staje się to codziennością i nawet już się nie zwraca uwagi na to, że to trudne, patologiczne w pewnym sensie. Mój chłopak przypomina mi o wlewach, lekach, pilnuje, bym nie jadła orzeszków;), ale normalnie żyjemy! Musisz przekonać ukochanego, że CHOROBY nie można się wstydzić.
Ściskam i życzę powodzenia w rozmowie, bo chyba szykuje się poważna...
-
- Debiutant ✽
- Posty: 32
- Rejestracja: 02 paź 2010, 15:06
- Choroba: CU u partnera
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź / Fort Wayne
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Dziękuję za odpowiedzi
Tak sobie porównuje daty badań z tym, gdzie ja wtedy byłam, czy coś razem robiliśmy...
W ciągu pierwszego roku naszego związku miał najpierw rektoskopię, potem wlew barytowy z podwójnym kontrastem, następnie kolonoskopię, a parę miesięcy później kolejną. Wszędzie wypisane jego objawy: bóle, krwawienie i inne. (jak ja mogłam tego nie zauważyć?! no teraz tego nie rozumiem... )
Dla mnie do tej pory te badania były czarną magią, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Teraz już wiem na czym polegają badania, jak działają leki, jakie są konsekwencje, jakie objawy zaostrzeń. Przynajmniej tyle, ile w necie znalazłam. Cudownie wiedzieć, że jest to forum, że jego przypadek nie jest rzadki i że mamy gdzie szukać wsparcia i pomocy
Najbardziej mnie zdziwiły ampułki do wstrzykiwań Corhydron, bo nie dość że automatycznie skojarzyły się z aferą, to jeszcze wiem, że to poważny lek.
Czy fakt, że posiada ten lek, świadczy że stan jest naprawdę ciężki?
Chcę już mieć z głowy tę rozmowę z drugiej strony...
Pomieszanie z poplątaniem
Czekam na jeszcze jakieś rozwiązania, bo poznanie punktu widzenia osób chorych mi wieeele wyjaśnia Muszę spojrzeć na to z jego perspektywy i wyobrazić sobie, że to ja cierpię. Chyba
Najprawdopodniej powiem prawdę, że znalazłam leki i że nie rozumiem dlaczego mi nie powiedział, że jest chory. Że dla mnie to nie jest absolutnie żaden problem i że NIC się między nami nie zmieni, tyle że nie może już nic zatajać przede mną, skoro mam być najbliższą mu osobą...
Na razie się nie przyznawać, że odnalazłam jego małą "kartotekę" badań, prawda?
Póki co jestem pewna, że on nie ma pojęcia, że coś wykryłam, staram się zachowywać normalnie, jak dawniej i nie wzbudzać podejrzeń
Te jego niby badania kliniczne nie zapaliły mi ostrzegawczej lampki, bo znam kilka osób, które się na nie zgadzają, to akurat nic dziwnego w moim otoczeniu...
No ale on chyba rzeczywiście ma zaostrzenie i po prostu ma wyznaczony termin kolonoskopii czy innych badań, może te leki już nie działaja tak dobrze jak kiedyś?
tola pisze:Tak sobie to czytam i myślę,że on po prostu bał się powiedzieć Ci prawdę,może myślał,że tym samym go "ciśniesz" jak starego pluszaka.
Ja też nie widzę innego powodu ukrywania przede mną choroby...To musi być drażliwy dla niego temat chyba, skoro tak perfekcyjnie to kamuflował Żeby dosięgnąć do szafki, w której chciałam znaleźć zapasy waty , musiałam stanąć na krześle. On raczej nie musi na niczym stawać, także lokalizacja leków była starannie zaplanowana, jak widzęAnia16 pisze:albo ze nie zaakceptujesz jego choroby...
Szczerze mówiąc, było kilka momentów (po tym jak np. spędził w łazience jakieś 2 godziny), w których chyba chciał mi coś powiedzieć, ale potem nagle zmieniał temat. Ale teraz to już sama nie jestem pewna, czy sobie tego nie wmawiam...martita pisze:Natomiast jesli wiąże z Tobą plany na przyszłość, to w sumie nie wiem jak on sobie wyobrażał dalsze wspólne życie.
ha ha, dzięki za wtręt humorystycznyTorvik pisze:"Zobacz co znalazłam w trakcie szukania waty."
Tyle się mówi teraz, że choroby jelit są cywilizacyjne, nieprawidłowa dieta, stres, pośpiech...Tak to sobie tłumaczyłam naiwnie. Bo nie byłam nigdy świadkiem żadnego jego tragicznego stanu.martita pisze:nie obwiniaj sie o nic, bo osoba zdrowa, nie wie i nie może wiedzieć takich rzeczy.
Tak sobie porównuje daty badań z tym, gdzie ja wtedy byłam, czy coś razem robiliśmy...
W ciągu pierwszego roku naszego związku miał najpierw rektoskopię, potem wlew barytowy z podwójnym kontrastem, następnie kolonoskopię, a parę miesięcy później kolejną. Wszędzie wypisane jego objawy: bóle, krwawienie i inne. (jak ja mogłam tego nie zauważyć?! no teraz tego nie rozumiem... )
Dla mnie do tej pory te badania były czarną magią, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Teraz już wiem na czym polegają badania, jak działają leki, jakie są konsekwencje, jakie objawy zaostrzeń. Przynajmniej tyle, ile w necie znalazłam. Cudownie wiedzieć, że jest to forum, że jego przypadek nie jest rzadki i że mamy gdzie szukać wsparcia i pomocy
Najbardziej mnie zdziwiły ampułki do wstrzykiwań Corhydron, bo nie dość że automatycznie skojarzyły się z aferą, to jeszcze wiem, że to poważny lek.
Czy fakt, że posiada ten lek, świadczy że stan jest naprawdę ciężki?
Dziś mamy całe popołudnie, wieczór i noc dla siebie, muszę zacząć rozmowę, bo już dłużej nie dam rady. To chyba delikatny temat, więc tak "prosto z mostu" to nie jest chyba najlepsze wyjście...tola pisze:Inicjatorem rozmowy musisz być Ty
Chcę już mieć z głowy tę rozmowę z drugiej strony...
Pomieszanie z poplątaniem
Czekam na jeszcze jakieś rozwiązania, bo poznanie punktu widzenia osób chorych mi wieeele wyjaśnia Muszę spojrzeć na to z jego perspektywy i wyobrazić sobie, że to ja cierpię. Chyba
Najprawdopodniej powiem prawdę, że znalazłam leki i że nie rozumiem dlaczego mi nie powiedział, że jest chory. Że dla mnie to nie jest absolutnie żaden problem i że NIC się między nami nie zmieni, tyle że nie może już nic zatajać przede mną, skoro mam być najbliższą mu osobą...
Na razie się nie przyznawać, że odnalazłam jego małą "kartotekę" badań, prawda?
Póki co jestem pewna, że on nie ma pojęcia, że coś wykryłam, staram się zachowywać normalnie, jak dawniej i nie wzbudzać podejrzeń
Te jego niby badania kliniczne nie zapaliły mi ostrzegawczej lampki, bo znam kilka osób, które się na nie zgadzają, to akurat nic dziwnego w moim otoczeniu...
No ale on chyba rzeczywiście ma zaostrzenie i po prostu ma wyznaczony termin kolonoskopii czy innych badań, może te leki już nie działaja tak dobrze jak kiedyś?
Gratuluję Październik to najpiękniejszy miesiąc (stąd też mój nick ) i jestem przekonana, że przyniesie Wam mnóstwo szczęściatola pisze:a za tydzień mężowi
And death shall be no more. Death, thou shalt die...
-
- Debiutant ✽
- Posty: 32
- Rejestracja: 02 paź 2010, 15:06
- Choroba: CU u partnera
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź / Fort Wayne
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Ponoć kobieta nie powinna być pielęgniarką swojego mężczyzny Ale w drugą stronę nie mogę też przeasadzić i zlekceważyć jego choroby. Nie wiem za bardzo, jak to dokładnie wypośrodkować...Niszka pisze:A jeszcze jedno, nie traktuj go od tej pory jak chorego, nie pytaj przy każdej potrawie czy mu nie zaszkodzi, czy nic go nie boli, jak się czuje, czy nie potrzebuje do toalety
Być może chciał mi się przyznać do CU na początku związku, ale wówczas pewien kolega ze studiów oczekiwał ode mnie czegoś więcej niż przyjaźń i mój narzeczony był o niego zazdrosny, tego akurat jestem pewna. Może obawiał się, że wybiorę zdrowego towarzysza życia zamiast niego?Lemoni pisze:Nie znam Twojego narzeczonego, ale ALBO został nauczony w domu/przeż życie, że o takich problemach nie należy mówić, że choroba to wstyd, temat tabu (źle...), ALBO boi się, że Cię utraci (również źle, na tym etapie związku taka lękliwość i niewystarczające zaufanie to duży problem).
Może wstydził się, bał się, że dowiem się na czym polegają np. jego badania?
Albo, że w jakimś procencie NZJ mogą być genetyczne, dziedziczne?
Może chciał najpierw się "zabezpieczyć", zaręczyć, zamieszkać razem, i dopiero wtedy opowiedzieć o chorobie?
Sama nie wiem już...
W każdym razie chyba jest w trakcie zaostrzenia. Jest gorzej, nawet w nocy wstaje do toalety, ma otwarte opakowania sterydu i Imuranu oraz wyznaczony jakiś termin w szpitalu.
Zatem to będzie pierwsze zaostrzenie odkąd razem mieszkamy. Znając go, trudno mu będzie poprosić mnie o pomoc, a myślę, że może tej pomocy będzie potrzebować jeśli stan nie będzie dobry...
I nie wiem, w jakim stopniu mam pomagać? Ja pomogłabym zawsze i wszędzie, ale nie chcę go hmmm...."urazić", nie chcę sprawić by poczuł się np. zależny ode mnie.
I to chyba już dzisiaj...Lemoni pisze:Ściskam i życzę powodzenia w rozmowie, bo chyba szykuje się poważna...
And death shall be no more. Death, thou shalt die...
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Poza tym ból, bólowi nie równy. Pisaliśmy na forum o progach bólu. Niektórzy mają zaostrzenia, bóle i biegunki i normalnie funkcjonują tj. chodzą do pracy i tak dalej. A są osoby, które leżą plackiem na brzuchu i się zwijają, bo nie mogą nic zrobić. To kwestia do wyćwiczenia i trochę psychiki.Niszka pisze:Jesienna napisał/a:
Wszędzie wypisane jego objawy: bóle, krwawienie i inne. (jak ja mogłam tego nie zauważyć?! no teraz tego nie rozumiem... )
Nie obwiniaj się, ja potrafię podczas zaostrzenia spędzić weekend z mamą i zachowywać się tak, że ona też niczego nie zauważy i przez to według mnie nie muszę jej martwić. Dodatkowo psychika czasem działa tak, że jak sobie wmówię, że nie może mi nic być, to nie będzie, np. podczas prowadzenia samochodu albo wizyty u cioci Różnie to jest, więc mogłaś nie zauważyć
Wiesz, każdy ma różne metody, ja bym, na Twoim miejscu za jakiś czas (nie dziś, bo wypalisz z tym jak z armaty), zapytała jak on wyobraża sobie opiekowanie się z Twojej strony. Zobaczysz czy jak wychodzi z ubikacji i jest słaby to woli jak podprowadzisz go do kanapy/łóżka i bez słowa podasz mu herbatę, czy woli po prostu zachować się jakby nigdy nic. Różni są ludzie i różnie reagują na opiekę.Jesienna pisze:iszka napisał/a:
A jeszcze jedno, nie traktuj go od tej pory jak chorego, nie pytaj przy każdej potrawie czy mu nie zaszkodzi, czy nic go nie boli, jak się czuje, czy nie potrzebuje do toalety
Ponoć kobieta nie powinna być pielęgniarką swojego mężczyzny Ale w drugą stronę nie mogę też przeasadzić i zlekceważyć jego choroby. Nie wiem za bardzo, jak to dokładnie wypośrodkować...
Widzisz, że chłopak Lemoni pilnuję, by zażyła leki i jej to odpowiada, ale niekoniecznie musi jemu to odpowiadać.
A i polecam przeglądnięcie tych tematów
viewtopic.php?t=9399
viewtopic.php?t=6833
viewtopic.php?t=646
viewtopic.php?t=2655 to chyba najważniejszy topic do przeglądnięcia dla Ciebie
viewtopic.php?t=2065
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2059
- Rejestracja: 02 wrz 2006, 02:13
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Myśle że posłuchaj rady Ani16 .
Ważne jest również , aby Twój chłopak teraz dbał o regularne przyjmowanie leków , gdyż przypuszczam że ich nie brał.
Jest to bardzo istotnte aby nie rozkręcić choroby i pogorszyć sobie stan jelita ( grozi - jego usunięciem i nie potrzebnych komplikacji ), a co za tym idzie całego organizmu .
Branie regularnie leków czyli preparatów 5-ASA - to także chemoprewencja - czyli zmniejszenie ryzyka na zachorowanie raka jelita grubego.
Ważne jest również , aby Twój chłopak teraz dbał o regularne przyjmowanie leków , gdyż przypuszczam że ich nie brał.
Jest to bardzo istotnte aby nie rozkręcić choroby i pogorszyć sobie stan jelita ( grozi - jego usunięciem i nie potrzebnych komplikacji ), a co za tym idzie całego organizmu .
Branie regularnie leków czyli preparatów 5-ASA - to także chemoprewencja - czyli zmniejszenie ryzyka na zachorowanie raka jelita grubego.
- leila
- Doświadczony ❃
- Posty: 1262
- Rejestracja: 18 mar 2008, 18:24
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: ....
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
pewno gdybyscie nie zamieszkali razem moze bys dowiedziala sie po slubie ,ale przy wspolnym mieszkaniu to na dłuzsza mete ciezko to ukryc
ja to mowie za szybko i po 2 zwiazkach doswiadczenie mnie uczy ze na poczatku nie mówic
nie dziwie mu sie bo pewno sie bał ze zostanie sam
ja to mowie za szybko i po 2 zwiazkach doswiadczenie mnie uczy ze na poczatku nie mówic
nie dziwie mu sie bo pewno sie bał ze zostanie sam
- Alutka86
- Doświadczony ❃
- Posty: 1576
- Rejestracja: 08 lip 2010, 09:46
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
- Kontakt:
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Porozmawiaj spokojnie i moze stopniowo z narzeczonym... Czesto utwierdzaj go ze go kochasz, okazuj drobiazgami.. To bardzo wazne...
Sama wiem po sobie nie dawno mialam 1 rzut NZJ i strasznie sie balam co bedzie dalej... Jestem zareczona juz ponad rok.. Nie dawalo mi spokoju wiele niewiadomych... Czy bede mogla normalnie funkcjonowac.. Isc do pracy... zalozyc rodzine... urodzic zdrowe dziecko itp... Wszystko to strach i lek... Dopiero rozmowa z narzeczonym dala mi spokoj.. Nawet pojechal ze mna do gastrologa zeby porozmawiac, bo chce w tym uczestniczyc...
Bardzo wazne jest wsparcie drugiej osoby... Jesli nawet twoj narzeczony nie bedzie chcial zebys uczestniczyla aktywnie w tym to daj mu czas.. Musi sie po prostu przyzwyczaic do tego, ze wiesz i nie musi udawac...
Na poczatku na pewno bedzie mu bardzo glupio ze wczesniej ci nie powiedzial i roznie moze zareagowac... Tym bardziej ze faceci nie chca pokazywac slabosci...
Badz jego ostoja.. poczytaj tez sobie na stronie elitarni.com.pl
Sama wiem po sobie nie dawno mialam 1 rzut NZJ i strasznie sie balam co bedzie dalej... Jestem zareczona juz ponad rok.. Nie dawalo mi spokoju wiele niewiadomych... Czy bede mogla normalnie funkcjonowac.. Isc do pracy... zalozyc rodzine... urodzic zdrowe dziecko itp... Wszystko to strach i lek... Dopiero rozmowa z narzeczonym dala mi spokoj.. Nawet pojechal ze mna do gastrologa zeby porozmawiac, bo chce w tym uczestniczyc...
Bardzo wazne jest wsparcie drugiej osoby... Jesli nawet twoj narzeczony nie bedzie chcial zebys uczestniczyla aktywnie w tym to daj mu czas.. Musi sie po prostu przyzwyczaic do tego, ze wiesz i nie musi udawac...
Na poczatku na pewno bedzie mu bardzo glupio ze wczesniej ci nie powiedzial i roznie moze zareagowac... Tym bardziej ze faceci nie chca pokazywac slabosci...
Badz jego ostoja.. poczytaj tez sobie na stronie elitarni.com.pl
Nie marnuj uśmiechu dla siebie samego!!!
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1162
- Rejestracja: 07 sty 2006, 13:46
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Polska
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Po pierwsze, to skąd pewność, że Twój chłopak nie jest już stałym bywalcem na tym forum. Jeżeli choruje już kilka lat i widać, że nie zaniedbywał leczenia, to raczej nie ma takiej możliwości, aby tu nie trafił. Więc może wie już o Twoim "odkryciu"
Po drugie, to za ukrywanie tego przed Tobą, to należy mu się nie głaskanie po główce że taki choruteńki, ale totalny sajgon z Twojej strony z rozstaniem włącznie (no choćby tylko czasowym, takim udawanym ). O takich chorobach nie trzeba mówić może na pierwszych trzech randkach, ale przed zaręczynami to już powinny być koniecznie ujawnione i omówione. A tak w zasadzie, to trzeba o takiej chorobie poinformować, kiedy widać poważne zaangażowanie z drugiej strony. Ty miałaś prawo o tym wiedzieć i podjąć zależne od tego decyzje. Twój chłopak zachował się totalnie nieuczciwie.
Po trzecie sądząc, po ilości badań i leków, to widać, że walczy z tym swoim colitisem, a że walka samotna jest trudniejsza, to widać, że chłop zaradny jest i charakterny, więc może odpuść mu i nie morduj tak od razu Ale najpierw solidnie przeczołgaj i każ się nosić przez tydzień na rękach, żeby już więcej podobnych tajemnic nie było
Było pytanie o Corhydron - to nic strasznego, miał go przepisanego zapewne do wlewek.
Po drugie, to za ukrywanie tego przed Tobą, to należy mu się nie głaskanie po główce że taki choruteńki, ale totalny sajgon z Twojej strony z rozstaniem włącznie (no choćby tylko czasowym, takim udawanym ). O takich chorobach nie trzeba mówić może na pierwszych trzech randkach, ale przed zaręczynami to już powinny być koniecznie ujawnione i omówione. A tak w zasadzie, to trzeba o takiej chorobie poinformować, kiedy widać poważne zaangażowanie z drugiej strony. Ty miałaś prawo o tym wiedzieć i podjąć zależne od tego decyzje. Twój chłopak zachował się totalnie nieuczciwie.
Po trzecie sądząc, po ilości badań i leków, to widać, że walczy z tym swoim colitisem, a że walka samotna jest trudniejsza, to widać, że chłop zaradny jest i charakterny, więc może odpuść mu i nie morduj tak od razu Ale najpierw solidnie przeczołgaj i każ się nosić przez tydzień na rękach, żeby już więcej podobnych tajemnic nie było
Było pytanie o Corhydron - to nic strasznego, miał go przepisanego zapewne do wlewek.
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2059
- Rejestracja: 02 wrz 2006, 02:13
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Nie byłbym taki pewny czy brał leki regularnie. Mieszkają ze sobą a dziewczyna nie zauważyłaby kiedy je bierze? Nie mówiąc już o wlewkach.
- anusia
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 850
- Rejestracja: 29 sty 2010, 16:54
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: tomaszów lubelski
- Kontakt:
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Podobają mi sie takie rady ,ale żeby je słyszeć z ust faceta oj jestem mile zaskoczona ,tylko ciekawe co na to Tomy, Twoja płećTomy pisze: Ale najpierw solidnie przeczołgaj i każ się nosić przez tydzień na rękach,
imuran ,asamax ,kontracept
HUMIRO OBYŚ JUŻ NIGDY NIE BYŁA MI POTRZEBNA !Znów będziesz ze mną Jesteśmy razem od 18 marca (ja i humira )
HUMIRO OBYŚ JUŻ NIGDY NIE BYŁA MI POTRZEBNA !Znów będziesz ze mną Jesteśmy razem od 18 marca (ja i humira )
- leila
- Doświadczony ❃
- Posty: 1262
- Rejestracja: 18 mar 2008, 18:24
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: ....
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
samo ukrywanie tez bylo dla niego stresujace
ja np .brałam tabletki nigdy przy chłopaku takze nie wiedział co i jak
ja np .brałam tabletki nigdy przy chłopaku takze nie wiedział co i jak
-
- Debiutant ✽
- Posty: 32
- Rejestracja: 02 paź 2010, 15:06
- Choroba: CU u partnera
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź / Fort Wayne
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Dzięki wielkie Mikrusia!Mikrusia pisze:A i polecam przeglądnięcie tych tematów
viewtopic.php?t=9399
viewtopic.php?t=6833
viewtopic.php?t=646
viewtopic.php?t=2655 to chyba najważniejszy topic do przeglądnięcia dla Ciebie
viewtopic.php?t=2065
Taki miałam zamiar, ale zdania, jak widzę, są podzielone i powstał niezły bałagan w moim umyśle…Mimo to czuję się gotowa na taką „stopniową” rozmowę .Alutka86 pisze:Porozmawiaj spokojnie i moze stopniowo z narzeczonym...
Jesteśmy nocnymi markami, a jutro nie musimy rano wstawać, zatem w nocy wiele może się zmienić i wydarzyć
Będziemy oglądać nowy sezon Dextera i otworzę sobie winko, to powinno wspomóc moją odwagę Tak na dobry początek
Pomyślałam o tym oczywiście, ale nie skojarzyłam jeszcze żadnego tematu z akurat jego przypadkiem…Jak już porozmawiamy o moim fantastycznym „odkryciu” to powiem wcześniej czy później wszystko, również to, że poprosiłam o radę na tym forumTomy pisze:Po pierwsze, to skąd pewność, że Twój chłopak nie jest już stałym bywalcem na tym forum.
Decyzje zależne od tego czy jest zdrowy czy nie?! To niezbyt dojrzałe, myślę, że normalna emocjonalnie osoba nie rozpatruje tego w taki sposób...Tomy pisze:Ty miałaś prawo o tym wiedzieć i podjąć zależne od tego decyzje.
Byliśmy na 3 wyjazdach w wakacje, wtedy chyba nie brał leków...Ale w domu mógł to robić podczas wizyt w łazience (przeciętny człowiek bywa tam przynajmniej 3 razy dziennie). A wlewki Salofalk nie są skomplikowane ani czasochłonne, z tego co czytałam w ulotce, więc mógł je sobie wykonywać spokojnie, tak myślęPiciu pisze:Nie byłbym taki pewny czy brał leki regularnie
Zapewne dokładnie tak było!Zenobius pisze: A jak juz przekroczyl etap kiedy powinien powiedziec, wolal pewnie tego nie robic, zeby nie bylo, ze ukrywa.
Ale najgorsze przede mną, rano napiszę i zdam relację ...
And death shall be no more. Death, thou shalt die...
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2059
- Rejestracja: 02 wrz 2006, 02:13
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Narzeczony ukrył przede mną chorobę...
Trzymam kciuki za pozytywne zakończenie sprawy I dobrego winka