jutro będę na weselu ,żony chrześniak się żeni !
Ja od poniedziałku na tramalu
W poniedziałek był lekarz,więc jakoś przeszło do południa,
ale pózniej był konieczny wyjazd do miasta (oczywiście sklepy...),
wtorek,..panika,żona nie wchodzi w suknie,tragedia,przymierzanie -obietnica,do soboty już nic nie jem,no i trzeba będzie pojechać do miasta (sklepy oczywiście...),
środa,- konieczny wyjazd,do Galerii,no bo tam są wyprzedaże,
ale oczywiście to tak przy okazji,bo jedziemy do Rossmana po papier toaletowy i coś tam jeszcze niezbędniego (40 rolek papieru w piwnicy leży na zapasie
)..
no to pierwszy sklep,nic ciekawego,wyszliśmy już po 30 minutach,
drugi sklep,tu kuszą wyprzedaże i ładna wystawa,więc wchodzimy,miłe młode dziewczyny,aż się rwą by pomóc więc zostajemy...po około 40 minutach,mamy już wybrane do przymierzania 6 sukienek i kilka bluzek ..uff,jakoś to idzie...więc szybko przymierzalnia,to ja zaczekam na zewnątrz,posiedze, a dziewczyny pomogą,...
po 15 minutach i podmianie "rozmarów" ,,no bo one jakieś takie inne
niż normalne,...jest,zostały 3 sukienki,zostałem wezwany do "oglądania"...
no to jeszcze jakieś 15 minut i hurra,..do kasy
No ale już przy kasie pada pytanie,a te bluzki w promocji pani widziała ?
osz ty..... czyli wybór ,przymierzanie,raptem 30 minut i do kasy....
ZAPŁACONE,no prawie,no ale ma pani pasek do tej sukni
??
a mamy w promocji... czyli następne wybieranie,przymierzanie i już po 15 minutach gotowe
Ale niech pani popatrzy na te spodnie....
EEEEEEEEEE nie...MĄŻ się niecerpliwi
...
Już po 120 minutach to chyba miałem takie prawo ?
No ale ja nic nie mówiłem....
Czwartek,czwartek był spoko...tylko były żony imieniny,więc troche nerwów,prac okolicznościowych i gości...
spoko...
Piątek...dziś to luzik,rano z mamą pojechać na targ,no bo musi...coś kupić !,a odmówić nie moge,więc na tramalu bez innych tabletek i bez śniadania,nawet bez picia czegokolwiek...jade,wracam już po 2 godzinach,no bo żona czeka...
"Trzeba ci coś kupić,byś wyglądał jak człowiek na tym weselu "...
więc jedziemy,sklep z męską odzieżą,3 pary spodni do przymiarki,kupujemy jedną "do marynarki",oczywiście koszula,"śliwkowa",ładna niepowiem,do tego krawat i gotowe,nic więcej nie dałem na siebie włożyć...wystarczyło 20 minut,
sklep z butami- odmawiam współpracy więc żona rezygnuje,zostaje przy moich starych sprawdzonych 2 parach .
No to jeszcze tylko wpadniemy do jednego sklepu- no bo potrzebny stanik...
czyli 25 minut przymierzania...o innych dodatkach nie wspomne bo poco....
Jeszcze tylko odebrać od krawcowej sukienke po poprawkach,no i z 2 sklepy inne i już po 13 byliśmy w domu...
Szybkie pakowanie na jutro:
mi przygotowano 2 garnitury,plus jedne spodnie,4 koszule,2 krawaty,2 pary butów...
tabletki z tramalem sam sobie przygotowałem !
Żona wszystko przejrzała i zaakceptowała.
Wreszcie coś zjadłem,znaczy taramal i tabletki
O 17 kosmetyczka...
.....
Jutro ślub o 16.00,no ale mamy wyjechać wcześniej,bo to prawie 60 km....nie wiadomo jak z drogami ...trzeba do hotelu itd...czyli wyjedziemy ok. 12.00
Jaki ja mam wybór ..jechać czy nie jechać ?
To tak jakby się żona zapytała : jesteś ze mną czy przeciw mnie ?
I niech ktos powie że się nie starałem.....