Ja bym zaproponowała mojemu ukochanemu, wierzącemu etc. (odwróciłam sytuację), że wezmę z nim jednostronny ślub kościelny i nie będę miała nic przeciwko wychowaniu dzieci po katolicku.Shima pisze:Zakochujecie sie w sobie na śmierć i życie(nie mówię że od 1szego wejrzenia)
Postanawiacie sie pobrać i.....tu pojawia sie problem bo ONA jest głeboko wierząca i małżeństwo bez ślubu kościelnego jest nieważne...jest cudzołóstwem...zmusiłoby ją do życia w grzechu.
Kleopatro, wybacz, ale musisz się dokształcić. Ślub kościelny jest zawierany przed Bogiem, jest ustanowiony przez Boga i "co Bóg złączył niech człowiek nie rozdziela". Przysięgacie także wychowanie dzieci w wierze katolickiej, jesteście alegorią Boga miłującego swój kościół etc. etc.Kleopatra pisze:Cóż...ja też nie wierzę..do kościoła nie chodzę...ale ślub kościelny wezmę..wprawdzie nie dlatego że 'fajnie wygląda' ale dlatego że przysięga jest dla mnie bardzo ważna...
Słowa : 'Ślubuję Ci Miłośc...wierność i uczciwość małżeńską' są dla mnie najważniejszą obietnicą...
Nie ma niczego złego w braniu ślubu kościelnego,nawet jeśli się nie wierzy..
Jeśli odrzuca się te wszystkie religijne dogmaty jest to po prostu ceremonia zawarcia małżeństwa...przysięga...obietnica...
Nie przysięgamy niczego Bogu...tylko sobie...wzajemnie...i wiara nie jest tu niezbędna..
Zwykłą przysięgę, to sobie możesz w USC. Tam też przysięgasz, że uczynisz wszystko, aby Twoje małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe, a urzędnik informuje Cię, że Twoim obowiązkiem jest wierność etc. etc. Nie lepiej? Bo inaczej trąci hipokryzją.