tego samego już nei napisze bo myśli płyną inaczejCinimini pisze:tom-as, ale napisz proszę, każde sugestie jak sobie z tym radzić sa dla mnie ważne i cenne.
Cini... nic nowego się z tego nei dowiesz bo to rzeczy powtarzane są w koło - olej te 'kumpele' z pracy.
ujme to tak
Żadna rzecz w życiu nie ma jakiegokolwiek znaczenia poza tym, które TY jej nadasz.
pytanie jest takie czy naprawde tamte z pracą i to co gadają jest tak ważne by truć sobie tym, życie? sytuacje swoją znasz - szef Ci ją przedstawił. a te 'koleżanki z pracy' - czy sa az takie wazne byś musiała przez nie cierpieć? Wiem wiem że to nie takie łatwe i w ogóle by je olać bo w końcu z nimi pracujesz. No dobra ale praca z nimi nie powinna w żadnym stopniu wpływać na to jak ty sama siebie postrzegasz i jak sie wtedy czujesz. Masz swoją prace, rób ja jak najlepiej i ... ciesz się swoim życiem. tak, oklepana fraza, ale cóż zrobić Łatwo tez powiedzieć by je olać. Niby 'się olewa' ale i tak w końcu po czasie pewnie jest się w punkcie wyjścia. powód? możliwe, że po za olaniem nic nie zrobiłaś. taka pustka się wytworzyła w zachowaniu (myślach). "ok, olewam, ale co teraz mam robić" a jak nie ma czym zastapić starego wzorca to się do niego wraca. Rozwiązanie to znaleźć sobie coś co wypełni lukę. Zamiast dumać co te jędze znów na mnie gadają to pomyśleć, że zarąbiście robisz swoją robotę itp... no znów sie sprowadza do tego by cieszyć się życiem. Ale uwaga.. swoim życiem. A w twoim życiu nie koniecznie musi być miejsce by sobie je psuć jędzami z pracy (tymbardziej, że wiesz na czym stoisz). ja to bym nawet do nich był po prostu miły.
Jeśli mp one oczekują, że kiedyś nie wyrobis znerwowo, to nie zrobis znic lepszego jak coś odwrotnego - miło i sympatycznie. Tym razem przełamujesz ich wzorzec myślowo-działaniowy. A jak robisz czego sie ktoś nie spodziewa to popada ten ktos w konfuzje (btw. kapitalny sposób, który wykorzystuje sie do 'blyskawicznej hipnozy')
Cini... my tu piszemy, ale tak czy tak ty podejmujesz decyzje o swoim życiu