Nuda w związku... przez moją chorobę???
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Nuda w związku... przez moją chorobę???
Witam Was
Od jakiegoś już czasu borykam się z dużym problemem w moim związku. Jesteśmy już ze sobą grubo ponad 3 lata. Na początku było fajnie, jak to w świeżym związku bywa, ale od momentu mojej choroby czyli 1,5 roku zaczęło się bardzo kaszanić. Moja choroba CD na początku nie miała takiego wpływu na związek. Dopiero po jakimś czasie pojawiła mi się przetoka, ciagłe zmiany opatrunków, ból, niepewność, a kiedy cieszyłem się, że mnie przestało boleć, że idzie ku dobremu to dziura w brzuchu dawała o sobie znać
Stałem się mega pesymistycznie nastawiony do życia, bardzo szybko się irytuję, nie potrafię cieszyć się tym co mam. W mojej głowie siedzi tylko pytanie, kiedy zacznie mi znowu ciec z brzucha i kiedy mocniej zaboli. Choroba w mocny też sposób ograniczyła moje możliwości rekreacyjno-zabawowe. Nie mogę zabrać mojej dziewczyny na przykład na basen, do restauracji, na wycieczkę do jakiegoś ciepłego kraju, itp. Ona też już bardzo zobojętniała. Łóżko zimne jest już od dobrych kilku miesięcy, głownie z mojego powodu.
Nie mam za bardzo ochoty gdziekolwiek wychodzić, coraz częściej się kłócimy, wypominamy sobie różne sytuacje, wiemy że wieje nudą. Problemem jest też to, że moja dziewczyna przeprowadziła się z daleka by zamieszkać ze mną we Wrocławiu i nie ma tu za dużo koleżanek, tak więc problem z kim sie spotkać często spada na mnie. Nie mamy za bardzo żadnej znajomej pary z którą można by coś razem porobić.
Pytanie głownie do Pań - kocham dalej moją dziewczynę, ale przez tego Crohna bardzo się zmieniłem. Kiedyś byłem duszą towarzystwa, każdy mnie znał, a teraz poprostu "dziczeję".
Nie chcę żeby ten związek się zakończyl w taki sposób. Wiem, że muszę coś w sobie zmienić i muszę wykazać sie inicjatywą. Powiedzćie mi proszę jak tchnąć spowrotem życie w związek i pokazać mojej partnerce że dalej mi na niej zależy i żeby rownież ona odzyskała chęć do bycia ze mną. Kochamy się i dzisiaj sobie to oznajmiliśmy, ale wiemy obydwoje, że nuda nas niszczy. Poradźcie mi coś bo nie chcę kończyć związku, który już tyle przetrwał. Jak pozbyć się z głowy tych pesymistycznych myśli związanych z moją chorobą??
Dużym problemem stał sie dla mnie seks. Mam ciągle opatrunek na brzuchu i boję się że trakcie cos mi pocieknie z brzucha i przez opatrunek gdzies tam przedostanie się na nią. Nie chcę żeby te bakterie były na niej. Czy przesadzam?? Jak sobie psychicznie z tym poaradzić?? Ona sama mi powiedziała, że straciła zainteresowanie seksem i wiem, że to moja wina. To ja głownie wykazywałem inicjatywę na początku, a teraz poprostu kladziemy się i idziemy spać. Zachowujemy się jak lokatorzy wspólnie wynajmujący mieszkanie
Proszę wpsomóżcie jakąś dobrą radą
Od jakiegoś już czasu borykam się z dużym problemem w moim związku. Jesteśmy już ze sobą grubo ponad 3 lata. Na początku było fajnie, jak to w świeżym związku bywa, ale od momentu mojej choroby czyli 1,5 roku zaczęło się bardzo kaszanić. Moja choroba CD na początku nie miała takiego wpływu na związek. Dopiero po jakimś czasie pojawiła mi się przetoka, ciagłe zmiany opatrunków, ból, niepewność, a kiedy cieszyłem się, że mnie przestało boleć, że idzie ku dobremu to dziura w brzuchu dawała o sobie znać
Stałem się mega pesymistycznie nastawiony do życia, bardzo szybko się irytuję, nie potrafię cieszyć się tym co mam. W mojej głowie siedzi tylko pytanie, kiedy zacznie mi znowu ciec z brzucha i kiedy mocniej zaboli. Choroba w mocny też sposób ograniczyła moje możliwości rekreacyjno-zabawowe. Nie mogę zabrać mojej dziewczyny na przykład na basen, do restauracji, na wycieczkę do jakiegoś ciepłego kraju, itp. Ona też już bardzo zobojętniała. Łóżko zimne jest już od dobrych kilku miesięcy, głownie z mojego powodu.
Nie mam za bardzo ochoty gdziekolwiek wychodzić, coraz częściej się kłócimy, wypominamy sobie różne sytuacje, wiemy że wieje nudą. Problemem jest też to, że moja dziewczyna przeprowadziła się z daleka by zamieszkać ze mną we Wrocławiu i nie ma tu za dużo koleżanek, tak więc problem z kim sie spotkać często spada na mnie. Nie mamy za bardzo żadnej znajomej pary z którą można by coś razem porobić.
Pytanie głownie do Pań - kocham dalej moją dziewczynę, ale przez tego Crohna bardzo się zmieniłem. Kiedyś byłem duszą towarzystwa, każdy mnie znał, a teraz poprostu "dziczeję".
Nie chcę żeby ten związek się zakończyl w taki sposób. Wiem, że muszę coś w sobie zmienić i muszę wykazać sie inicjatywą. Powiedzćie mi proszę jak tchnąć spowrotem życie w związek i pokazać mojej partnerce że dalej mi na niej zależy i żeby rownież ona odzyskała chęć do bycia ze mną. Kochamy się i dzisiaj sobie to oznajmiliśmy, ale wiemy obydwoje, że nuda nas niszczy. Poradźcie mi coś bo nie chcę kończyć związku, który już tyle przetrwał. Jak pozbyć się z głowy tych pesymistycznych myśli związanych z moją chorobą??
Dużym problemem stał sie dla mnie seks. Mam ciągle opatrunek na brzuchu i boję się że trakcie cos mi pocieknie z brzucha i przez opatrunek gdzies tam przedostanie się na nią. Nie chcę żeby te bakterie były na niej. Czy przesadzam?? Jak sobie psychicznie z tym poaradzić?? Ona sama mi powiedziała, że straciła zainteresowanie seksem i wiem, że to moja wina. To ja głownie wykazywałem inicjatywę na początku, a teraz poprostu kladziemy się i idziemy spać. Zachowujemy się jak lokatorzy wspólnie wynajmujący mieszkanie
Proszę wpsomóżcie jakąś dobrą radą
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
- Alutka86
- Doświadczony ❃
- Posty: 1576
- Rejestracja: 08 lip 2010, 09:46
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki
- Kontakt:
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Zrób coś specjalnie dla niej, żeby czuła się potrzebna i kochana.
Najważniejsze to jak się z nią witasz, uśmiechnij się i radosnym tonem ją powitaj. np gdy przychodzi z pracy. Przytul ją i zawsze dawaj buziaka.
Zobaczysz sam ile dobrego wniesie taka mala drobnostka
Zaskakuj ją:
Może jakaś pachnąca kąpiel z pianą i ze świecami z jej ulubioną muzyką.
Wspólna romantyczna kolacja, którą przygotujesz sam.
Jakaś pierdoła, którą wrzucisz jej do torebki, np. mini różyczka, kolczyki z liścikiem jak b. ją kochasz.
o sprawy łóżkowe:
był już gdzieś wątek seks a przetoki,
na szczęście takowej nie miałam więc nie potrafie pomóc
Jak nie ma ochoty na seks to ją rozbudź!!
Pieść ją, albo zrób masaż, ale na początku się nie kochajcie.
Kobieta przede wszytkim potrzebuje bliskości.
Po pewnym czasie sama powie ze chce albo da sygnał.
Jak nie możesz iść na basem to może kino, wspólny spacer
Trzymaj się ciepło. Uda Ci się bo widze, że na niej Ci bardzo zależy.
Najważniejsze to jak się z nią witasz, uśmiechnij się i radosnym tonem ją powitaj. np gdy przychodzi z pracy. Przytul ją i zawsze dawaj buziaka.
Zobaczysz sam ile dobrego wniesie taka mala drobnostka
Zaskakuj ją:
Może jakaś pachnąca kąpiel z pianą i ze świecami z jej ulubioną muzyką.
Wspólna romantyczna kolacja, którą przygotujesz sam.
Jakaś pierdoła, którą wrzucisz jej do torebki, np. mini różyczka, kolczyki z liścikiem jak b. ją kochasz.
o sprawy łóżkowe:
był już gdzieś wątek seks a przetoki,
na szczęście takowej nie miałam więc nie potrafie pomóc
Jak nie ma ochoty na seks to ją rozbudź!!
Pieść ją, albo zrób masaż, ale na początku się nie kochajcie.
Kobieta przede wszytkim potrzebuje bliskości.
Po pewnym czasie sama powie ze chce albo da sygnał.
Jak nie możesz iść na basem to może kino, wspólny spacer
Trzymaj się ciepło. Uda Ci się bo widze, że na niej Ci bardzo zależy.
Nie marnuj uśmiechu dla siebie samego!!!
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Dzięki dziewczyny za porady. Potrzebowałem też takiego podniesienia na duchu.
Myślicie że uda się z tym samemu poradzić, czy szukać jakiegoś psychologa dobrego??
Myślicie że uda się z tym samemu poradzić, czy szukać jakiegoś psychologa dobrego??
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Teraz wpadła do niej koleżanka i mają już plany na wieczór. Tak więc niech się wyszumi trochę, a ja pewnie będę robil dzisiaj za taxi
Postaram sie coś wykombinować na przyszłe weekendy, bo w tygodniu mam bardzo wyczerpującą pracę i jeszcze pracuję w systemie zmianowym tak więc cięzko jest. Postaram sie jak tylko mogę i może się coć ruszy w tym związku
Tylko też nie chcialbym żeby inicjatywa później była tylko po mojej stronie. Jak jej delikatnie powiedzieć, żeby też zaczęła wykazywać się inicjatywą??
Postaram sie coś wykombinować na przyszłe weekendy, bo w tygodniu mam bardzo wyczerpującą pracę i jeszcze pracuję w systemie zmianowym tak więc cięzko jest. Postaram sie jak tylko mogę i może się coć ruszy w tym związku
Tylko też nie chcialbym żeby inicjatywa później była tylko po mojej stronie. Jak jej delikatnie powiedzieć, żeby też zaczęła wykazywać się inicjatywą??
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
- Grzyb333
- Doświadczony ❃
- Posty: 1075
- Rejestracja: 10 mar 2008, 13:49
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Twój związek w Twoich rękach. To Ty się zmieniłeś i na tobie spoczywa zadanie powrotu do normalności. Kobiety doceniają drobiazgi, które nam facetom wydają się nieistotne albo nawet głupie. Kup kwiatka, przygotuj śniadanie, nawet jeśli sam czegoś nie jesz to przygotuj dla niej, tym bardziej to doceni. Jeśli ją kochasz, to powtarzaj jej to. Kobiety są tak skonstruowane, że potrzebują ciągłego potwierdzania miłości. Nam facetom wystarczy, że powie się raz i my wiemy raz powiedziane słowo "Kocham cię" obowiązuje do odwołania. Kobieta ma inaczej, jeśli minimum raz dziennie jej tego nie powiesz, to ona zaczyna się niepokoić, czy ty aby na pewno ją kochasz. Ona zauważy i doceni twoje zabiegi i samoistnie zacznie bardziej się angażować, jeśli znowu spojrzycie na siebie z miłością od razu nabierzecie ochoty na seks.
GrzybaBlog - http://graforoman.wordpress.com/ Darwin się mylił. Ja nie pochodzę od małpy. Ja pochodzę od Purchawki
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Tak ale tu nie chodzi o egoizm. Ja poprostu zdziczałem i tez nie jest mi z tym zbyt dobrze. Nasz związek nie sypie sie przez sam fakt mojego zachorowania, tylko z powodu mojego podejścia do tej choroby, a co za tym idzie i moja partnerka się zmieniła, ale nigdzie nie napisalem, że ona nie akceptuje mojej choroby. To że odeszły od Ciebie 2 dziewczyny z powodu choroby świadczy tylko o tym jakimi ludźmi są. To chyba nawet lepiej dla Ciebie bo jak mógłbyś na nie liczyć?? W moim przypadku jest inaczej. Moja dziewczyna już dawno zaakceptowała moją chorobę. Chodzi o moje nastawienie, którym wszystko piep**e w moim związku.
Temat egoizmu w związku to temat-rzeka i w tej kwestii mam już spore doświadczenie i wiem, że jest równie potrzebny do zdrowego funkcjonowania związku, jak powietrze do oddychania
Temat egoizmu w związku to temat-rzeka i w tej kwestii mam już spore doświadczenie i wiem, że jest równie potrzebny do zdrowego funkcjonowania związku, jak powietrze do oddychania
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Być może jest to dobry pomysł. Będę czekał na informacje dotyczące tego spotkania
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Dzięki, ale prawdopodobnie będę w podróży służbowej.
Dzięki wszystkim za rady i za podniesienie na duchu
Czekam na dalszy rozwój tematu
Dzięki wszystkim za rady i za podniesienie na duchu
Czekam na dalszy rozwój tematu
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
- tom-as
- Ekspert ✿✿
- Posty: 6438
- Rejestracja: 22 lut 2006, 14:49
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Oberschlesien / Las
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
to zmień podejście. ucywilizuj się.fillips pisze:Ja poprostu zdziczałem i tez nie jest mi z tym zbyt dobrze. Nasz związek nie sypie sie przez sam fakt mojego zachorowania, tylko z powodu mojego podejścia do tej choroby,
sam znasz odpowiedź na swoje problemy więc kopa w dupsko na nabranie rozpędu i działaj.
-
- Specjalista od Spraw medycznych
- Posty: 10316
- Rejestracja: 04 mar 2004, 16:08
- Choroba: CD u dziecka
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
ja jak zwykle technicznie, bo o uczuciach i psychologii to się raczej nie wypowiadam.
Co do przeciekania opatrunku to są takie malutkie worki stomijne - przyklej pod opatrunek. Szansa, że się odklei jest mała.
Co do przeciekania opatrunku to są takie malutkie worki stomijne - przyklej pod opatrunek. Szansa, że się odklei jest mała.
Przyłacz się do Towarzystwa J-elita. Działamy dla waszego dobra, ale bez Waszej pomocy niewiele zrobimy.
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Podstawowy tekst podczas kłótni to jak już "wybuchnę" i mówię, że mnie boli i nie mam ochoty wychodzić, że 3 dni w miesiącu tak naprawdę jest spokój, to obrywam tekstem, że nic jej nie mówię, że ona nic nie wie. Ale do jasnej ciasnej nie jestem osobą, która się użala i ogłasza wszem i wobec codziennie po kilka razy, że mnie boli, że mam gorsze samopoczucie Mówię o tym ale nie codziennie - dla mnie bylaby to już przesada i zbytnie rozżalanie się nad sobą... Zawsze byłem typem na którego mozna bylo liczyć i to ja pomagalem innym i w miarę sil i możliwości staram się dalej tak funkcjonować. Do wszystkiego w zyciu doszedlem sam i nie mam w zwyczaju tak się uzewnetrzniać w tym wszystkim. Czy to źle?? Po co codziennie mam mówić że jest mi źle skoro to też widać i słychać jak w łazience znowu zmieniam opatrunek
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma
- Coralie
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 535
- Rejestracja: 12 lip 2010, 16:23
- Choroba: niesklasyfikowane NZJ
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: z piekła
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
fillips, w sumie rozumiem, że nie chcesz, żeby rozmowy o chorobie były częste w Twoim związku, pewnie nie tylko dlatego, że nie chcesz się użalać, ale też nie chcesz w tej relacji być pacjentem, tylko partnerem. Nie musisz codziennie mówić, że jest Ci źle i za każdym razem jak zaboli czy podcieknie. Ale możesz powiedzieć raz na jakiś czas, że regularnie masz problem z opatrunkiem, że ciągle Cię boli. Ciągłe gadanie o tym pewnie oceniasz jako gderanie - i ok, ale rozmawiać o tym i tak powinniście, bo ona ma pretensje do Ciebie pewnie o to, że odcinasz ją od tej części życia, jaką jest choroba. Nie wiem czy zrozumiale wyrażam swoje myśli, chodzi po prostu o to, żeby ona wiedziała jaka jest sytuacja a nie o to, żebyś w kółko o tym mówił. Może skoro zachowujesz się normalnie, nie mówisz o swoim bólu, to ona myśli, że wszystko jest ok, nie chciałbyś raczej, żeby stała pod drzwiami w łazience podsłuchując czy wszystko w porządku Może powiedz jej to, co napisałeś wyżej, tylko nie w formie kłótni, a spokojnej rozmowy. Chyba jest między Wami trochę niedomówień.
New beginning
-
- Debiutant ✽
- Posty: 28
- Rejestracja: 31 maja 2009, 15:21
- Choroba: CD
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nuda w związku... przez moją chorobę???
Była długa rozmowa i mocne postanowienie poprawy. Pogodziliśmy się w jeden ze standardowych sposobów
Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć nie "postaram się, spróbuję", tylko "zrobię to, dam radę i wykonam". W przypadku pierwszych kwestii dajemy sobie furtkę i wymówkę - starałem się /starałam się no ale cóż nie wyszło. W drugim przypadku człowiek inaczej do tego podchodzi i czuć większą wiarę w tych wypowiadanych słowach.
Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć nie "postaram się, spróbuję", tylko "zrobię to, dam radę i wykonam". W przypadku pierwszych kwestii dajemy sobie furtkę i wymówkę - starałem się /starałam się no ale cóż nie wyszło. W drugim przypadku człowiek inaczej do tego podchodzi i czuć większą wiarę w tych wypowiadanych słowach.
jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma