Depresja związana z chorobą
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
-
- Debiutant ✽
- Posty: 6
- Rejestracja: 25 lut 2016, 03:24
- Choroba: CU u dziecka
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź
Depresja związana z chorobą
Hej!
Skończyłem 24 lata... Na CU choruję od 1-2 klasy gimnazjum. W szpitalach bywałem mnóstwo razy, przechodziłem wszystkie możliwe leczenia do tej pory oprócz operacyjnego, sterydy, immunosupresja, ldn, sulfy, wlewki, czopki, glutamina, biologia, specjalne diety od dietetyka, po ktorych i tak byly zaostrzenia, stosowanie suplementow lnu, vivomix juz bralem w 2011 roku jak w Polsce go jeszcze chyba nie było. leczylem sie m.in u prof Dziki i wielu innych wybitnych lekarzy, prof Dziki, prof Mach, troche już było...
Jak do tej pory najlepsze rezultaty przynosiła marihuana, niestety brak funduszy i dostepow do jej normalnego spożywania np medycznej jest na ta chwile niemozliwe, wyjechac nie mam jak.
Leczyłem się psychologicznie cały czas, przez 8 lat regularnie odwiedzałem psychologa. psychiatrycznie, byłem na dwóch prywatnych psychoterapiach... Moje życie przez pewien okres toczyło się wokół mojej choroby, aż do 2014 roku...
I wiecie co? Tak naprawdę nic się nie zmieniło, masa pieniędzy poszła w błoto, a ja nadal chory. Na stomię, poucha się nie zdecyduję bo dla mnie to już duża niepełnosprawność, prędzej popełniłbym samobójstwo.
Mam głęboką depresję związaną z chorobą, nie chcę mieć dziewczyny, bo nie czuję się facetem, w dodatku na dziecko nigdy się nie zdecyduję bo zawsze jest ten procent przekazania choroby. Możecie mówić co chcecie, ale to dla mnie za dużo, pewnie i tak tego większość nie zrozumie. Straciłem masę kolegów, pasji, zdrowia, dziewczyn z którymi mógłbym być. To jest ciągłe pocieszanie się, że kiedyś będzie lepiej, racja, ale kiedy? Ile można się męczyć. Wszystkich chłopaków co poznałem z tą chorobą nie mają dziewczyn, no oprócz paru, ale to ewenementy, dwie dziewczyny mają chore, ja nie chcę tak... mam do tego prawo. Nie mogę robić tego co chcę, probowalem sportów, ale zostało mi tylko chodziarstwo, pływanie, ale to mnie nie ciekawi, jest nudne. W podstawówce byłem wicemistrzem województwa w biegach przełajowych, miałem iść do szkoły sportowej...
Suma sumarum od sierpnia tamtego roku nie wychodzę z domu, śpię, z chorobą jest nijak, raz dobrze miesiąc potem miesiąc gorzej, potem 2 miesiace ok, a potem gorzej, już nawet nie mam nadzieji że kiedyś przez chociaż rok będę zdrowy w 100%. Marzę, uciekam marzeniami do innego świata bo to przynosi mi chwilową ulgę...
Straciłem nadzieje! Dostawałem silne psychotropy, miałem zostać wysłany na oddział na leczenie pschiatryczne ale nie chcę... Brak zębów przez sterydy, cera, nie urosłem tyle ile trzeba... Czuję się gorszy. Codziennie pojawiają się myśli samobójcze, brak zrozumienia ze strony rodziny, najbliższych... Czyżby ewolucja, dostosowanie łączne dawało o sobie tak mocno znać? Nie mam siły... Pozdrowienia dla tych co dają radę!
Skończyłem 24 lata... Na CU choruję od 1-2 klasy gimnazjum. W szpitalach bywałem mnóstwo razy, przechodziłem wszystkie możliwe leczenia do tej pory oprócz operacyjnego, sterydy, immunosupresja, ldn, sulfy, wlewki, czopki, glutamina, biologia, specjalne diety od dietetyka, po ktorych i tak byly zaostrzenia, stosowanie suplementow lnu, vivomix juz bralem w 2011 roku jak w Polsce go jeszcze chyba nie było. leczylem sie m.in u prof Dziki i wielu innych wybitnych lekarzy, prof Dziki, prof Mach, troche już było...
Jak do tej pory najlepsze rezultaty przynosiła marihuana, niestety brak funduszy i dostepow do jej normalnego spożywania np medycznej jest na ta chwile niemozliwe, wyjechac nie mam jak.
Leczyłem się psychologicznie cały czas, przez 8 lat regularnie odwiedzałem psychologa. psychiatrycznie, byłem na dwóch prywatnych psychoterapiach... Moje życie przez pewien okres toczyło się wokół mojej choroby, aż do 2014 roku...
I wiecie co? Tak naprawdę nic się nie zmieniło, masa pieniędzy poszła w błoto, a ja nadal chory. Na stomię, poucha się nie zdecyduję bo dla mnie to już duża niepełnosprawność, prędzej popełniłbym samobójstwo.
Mam głęboką depresję związaną z chorobą, nie chcę mieć dziewczyny, bo nie czuję się facetem, w dodatku na dziecko nigdy się nie zdecyduję bo zawsze jest ten procent przekazania choroby. Możecie mówić co chcecie, ale to dla mnie za dużo, pewnie i tak tego większość nie zrozumie. Straciłem masę kolegów, pasji, zdrowia, dziewczyn z którymi mógłbym być. To jest ciągłe pocieszanie się, że kiedyś będzie lepiej, racja, ale kiedy? Ile można się męczyć. Wszystkich chłopaków co poznałem z tą chorobą nie mają dziewczyn, no oprócz paru, ale to ewenementy, dwie dziewczyny mają chore, ja nie chcę tak... mam do tego prawo. Nie mogę robić tego co chcę, probowalem sportów, ale zostało mi tylko chodziarstwo, pływanie, ale to mnie nie ciekawi, jest nudne. W podstawówce byłem wicemistrzem województwa w biegach przełajowych, miałem iść do szkoły sportowej...
Suma sumarum od sierpnia tamtego roku nie wychodzę z domu, śpię, z chorobą jest nijak, raz dobrze miesiąc potem miesiąc gorzej, potem 2 miesiace ok, a potem gorzej, już nawet nie mam nadzieji że kiedyś przez chociaż rok będę zdrowy w 100%. Marzę, uciekam marzeniami do innego świata bo to przynosi mi chwilową ulgę...
Straciłem nadzieje! Dostawałem silne psychotropy, miałem zostać wysłany na oddział na leczenie pschiatryczne ale nie chcę... Brak zębów przez sterydy, cera, nie urosłem tyle ile trzeba... Czuję się gorszy. Codziennie pojawiają się myśli samobójcze, brak zrozumienia ze strony rodziny, najbliższych... Czyżby ewolucja, dostosowanie łączne dawało o sobie tak mocno znać? Nie mam siły... Pozdrowienia dla tych co dają radę!
Ostatnio zmieniony 27 lut 2016, 21:49 przez ziarnoprawdy, łącznie zmieniany 2 razy.
- cordo
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 932
- Rejestracja: 01 wrz 2007, 18:53
- Choroba: CU
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków
Re: Depresja związana z chorobą
Nie mogę scalić postów...
Nie wiem co powiedzieć, naprawdę... Jest mi przykro jak to przeczytałem, miałem podobne chwile, podobnie myślę czasem, podobne problemy bardzo, naprawdę, też problem z zębami, wyglądem, rodziną, no nie wiem co napisać, bo też u mnie depresja, to może taki wiek? Co Ci mogę doradzić; nie jesteś sam. Ja uciekłem i uciekam w gry komputerowe... w sumie sporo osób w coś ucieka, czymś się zajmuje mniej lub bardziej produktywnym
Nie wiem co powiedzieć, naprawdę... Jest mi przykro jak to przeczytałem, miałem podobne chwile, podobnie myślę czasem, podobne problemy bardzo, naprawdę, też problem z zębami, wyglądem, rodziną, no nie wiem co napisać, bo też u mnie depresja, to może taki wiek? Co Ci mogę doradzić; nie jesteś sam. Ja uciekłem i uciekam w gry komputerowe... w sumie sporo osób w coś ucieka, czymś się zajmuje mniej lub bardziej produktywnym
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2717
- Rejestracja: 29 lip 2006, 21:24
- Choroba: CU
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: pomoc, hejka
Ziarnoprawdy i cordo
wy też dacie radę tak jak my starzy
Człowiek jest istotą rozumną to raz...mamy cechę jako ludzie bardzo istotną potrafimy się podnieść z dołów...
Jest n przykładów w świecie a także tu na Forum czy w stowarzyszeniu J_elita trzeba tylko wyjść do ludzi i w Świat ( znaleźć kontakt z przyrodą ja mam obecnie kontakt z nią poprzez swoje codzienne bez względu na pogodę dreptu, dreptu... gdy czuję się trochę lepiej).
Mi choroba pozwoliła uzyskać pewność , że człowiek jest istotą rozumną stworzoną na podobieństwo Pana...
Patrzę obecnie z zachwytem na człowieka i z podziwem na moich młodych piszących tu na Forum i drepczących przez swoje życia z bagażem NZJ .
Mimo, że wewnątrz jestem agnostykiem to uzyskałem też pewność , że dwa tu spojrzenia na siebie i Świat mogą być równoprawne dla nas
a) gnostycyzm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gnostycyzm
b) agnostycyzm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agnostycyzm
Pozdrawiam
Ps.
Podsyłam na spokojnie do przemyślenia to co pod linkiem
http://www.pistis.pl/gnoza-i-gnostycyzm ... -czlowieka
i choć to nie jest łatwe posłuchajcie rady mojej...
można to zrobić na dwa sposoby
a) https://www.youtube.com/watch?v=iBOGGHlpCYY
b) https://www.youtube.com/watch?v=xKAJcRzHyps
proszę o ograniczenie linków zwłaszcza z Wikipedii!!!
ziarnoprawdy pisze:Hej! Skończyłem 24 lata... Na CU choruję od 1-2 klasy gimnazjum. W szpitalach bywałem mnóstwo razy, przechodziłem wszystkie możliwe leczenia do tej pory oprócz operacyjnego, sterydy, immunosupresja, ldn, sulfy, wlewki, czopki, glutamina, biologia, specjalne diety od dietetyka, po ktorych i tak byly zaostrzenia, stosowanie suplementow lnu, vivomix juz bralem w 2011 roku jak w Polsce go jeszcze chyba nie było. leczylem sie m.in u prof Dziki i wielu innych wybitnych lekarzy, prof Dziki, prof Mach, troche już było...
Jak do tej pory najlepsze rezultaty przynosiła marihuana, niestety brak funduszy i dostepow do jej normalnego spożywania np medycznej jest na ta chwile niemozliwe, wyjechac nie mam jak.
Leczyłem się psychologicznie cały czas, przez 8 lat regularnie odwiedzałem psychologa. psychiatrycznie, byłem na dwóch prywatnych psychoterapiach... Moje życie przez pewien okres toczyło się wokół mojej choroby, aż do 2014 roku...
I wiecie co? Tak naprawdę nic się nie zmieniło, masa pieniędzy poszła w błoto, a ja nadal chory. Na stomię, poucha się nie zdecyduję bo dla mnie to już duża niepełnosprawność, prędzej popełniłbym samobójstwo.
Mam głęboką depresję związaną z chorobą, nie chcę mieć dziewczyny, bo nie czuję się facetem, w dodatku na dziecko nigdy się nie zdecyduję bo zawsze jest ten procent przekazania choroby. Możecie mówić co chcecie, ale to dla mnie za dużo, pewnie i tak tego większość nie zrozumie. Straciłem masę kolegów, pasji, zdrowia, dziewczyn z którymi mógłbym być. To jest ciągłe pocieszanie się, że kiedyś będzie lepiej, racja, ale kiedy? Ile można się męczyć. Wszystkich chłopaków co poznałem z tą chorobą nie mają dziewczyn, no oprócz paru, ale to ewenementy, dwie dziewczyny mają chore, ja nie chcę tak... mam do tego prawo. Nie mogę robić tego co chcę, probowalem sportów, ale zostało mi tylko chodziarstwo, pływanie, ale to mnie nie ciekawi, jest nudne. W podstawówce byłem wicemistrzem województwa w biegach przełajowych, miałem iść do szkoły sportowej...
Suma sumarum od sierpnia tamtego roku nie wychodzę z domu, śpię, z chorobą jest nijak, raz dobrze miesiąc potem miesiąc gorzej, potem 2 miesiace ok, a potem gorzej, już nawet nie mam nadzieji że kiedyś przez chociaż rok będę zdrowy w 100%. Marzę, uciekam marzeniami do innego świata bo to przynosi mi chwilową ulgę...
Straciłem nadzieje! Dostawałem silne psychotropy, miałem zostać wysłany na oddział na leczenie pschiatryczne ale nie chcę... Brak zębów przez sterydy, cera, nie urosłem tyle ile trzeba... Czuję się gorszy. Codziennie pojawiają się myśli samobójcze, brak zrozumienia ze strony rodziny, najbliższych... Czyżby ewolucja, dostosowanie łączne dawało o sobie tak mocno znać? Nie mam siły... Pozdrowienia dla tych co dają radę!
wy też dacie radę tak jak my starzy
Człowiek jest istotą rozumną to raz...mamy cechę jako ludzie bardzo istotną potrafimy się podnieść z dołów...
Jest n przykładów w świecie a także tu na Forum czy w stowarzyszeniu J_elita trzeba tylko wyjść do ludzi i w Świat ( znaleźć kontakt z przyrodą ja mam obecnie kontakt z nią poprzez swoje codzienne bez względu na pogodę dreptu, dreptu... gdy czuję się trochę lepiej).
Mi choroba pozwoliła uzyskać pewność , że człowiek jest istotą rozumną stworzoną na podobieństwo Pana...
Patrzę obecnie z zachwytem na człowieka i z podziwem na moich młodych piszących tu na Forum i drepczących przez swoje życia z bagażem NZJ .
Mimo, że wewnątrz jestem agnostykiem to uzyskałem też pewność , że dwa tu spojrzenia na siebie i Świat mogą być równoprawne dla nas
a) gnostycyzm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gnostycyzm
b) agnostycyzm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agnostycyzm
Pozdrawiam
Ps.
Podsyłam na spokojnie do przemyślenia to co pod linkiem
http://www.pistis.pl/gnoza-i-gnostycyzm ... -czlowieka
i choć to nie jest łatwe posłuchajcie rady mojej...
można to zrobić na dwa sposoby
a) https://www.youtube.com/watch?v=iBOGGHlpCYY
b) https://www.youtube.com/watch?v=xKAJcRzHyps
proszę o ograniczenie linków zwłaszcza z Wikipedii!!!
Ostatnio zmieniony 25 lut 2016, 14:45 przez Jacekx, łącznie zmieniany 7 razy.
Jacek Nasze listy http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... sc&start=0 Moje przygody z CU i http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... &start=105
Najlepszy gust muz...w grudniu2015 http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... 368#412368 Jeden z naj...gustów muz... w lipcu2016 http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.php?t=18560 Nutkigrudzień2016 http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... 646#424646
Pozdrawiam
Najlepszy gust muz...w grudniu2015 http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... 368#412368 Jeden z naj...gustów muz... w lipcu2016 http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.php?t=18560 Nutkigrudzień2016 http://crohn.home.pl/forum/viewtopic.ph ... 646#424646
Pozdrawiam
- alex0101
- Początkujący ✽✽
- Posty: 281
- Rejestracja: 18 maja 2014, 23:33
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków
Re: Depresja związana z chorobą
Smutne słowa i co gorsza niestety nie takie rzadkie. Czytałam i słyszałam podobne "zażalenia", co interesujące zawsze padały one z ust mężczyzn. Ciekawe czy my- kobiety jesteśmy bardziej zamknięte i wolimy niektóre sprawy przemilczeć czy też patrzymy na siebie nieco inaczej, nie definiując siebie przez pryzmat choroby.
Cordo mądrze napisał o "uciekaniu" w jakieś rzeczy, ja skupiam się na pracy i nie mam wtedy czasu na myślenie o Leszku.
Cordo mądrze napisał o "uciekaniu" w jakieś rzeczy, ja skupiam się na pracy i nie mam wtedy czasu na myślenie o Leszku.
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: Depresja związana z chorobą
Witaj ziarnoprawdy,
Spokojnie, to tylko choroba, da się z nią żyć.
Leczenie operacyjne to ostateczność,wcześniej trzeba próbować inne możliwości. Remisja czasem przychodzi po latach.
A co do stomii, to ja 30 lat przed nią się broniłem, ale kiedy ja zaczynałem chorowac na CU była to choroba znana nielicznym. Stomia wydawała się czymś najgorszym, spychającycm człowieka na koniec atrakcyjności. Teraz po 2 latach od resekcji jelita grubego i wyłonienia ileostomii, dalej mam szansę na przywrócenie ciągłości przewodu pokarmowego, ALE się nad tym zastanawiam.
Stomia daje komfort życia na luzie, decydowania o tym co się robi, jak żyje, itd.
To potwierdzi tu wiele osób żyjących z stomią. I tacy "wiekowi" jak ja, i tacy bardzo młodzi, dziewczyny, kobiety ,matki z małymi dziećmi, faceci którzy odzyskali panowanie nad życiem i atrakcyjność.
Polecam stronę http://stomalife.pl/ , a na niej historie osób ze stomią, blogi.
Ludzie zdobywają szczyty gór, pływają po oceanach, biegają, uprawiają rózne sporty, sprawdzaja się w życiu pod każdym względem. Są atrakcyjni dla innych , w tym także dla partnerów,także w seksie. Polecam lekturę.
Stomia to tylko proteza, taka sama, jak proteza zębów, nogi, ręki itd.
Żadne to pocieszenie, to tylko pokazanie, że tylko pozytywne myślenie daje dobrą psychikę, a ta pozwala żyć bez stresu, a STRESS to jest właśnie to co najgorsze. Nie CU, ale stress.Z CU idzie żyć i to dobrze, może nie komfortowo jak inni rówieśnicy, ale dobrze, bo pozwala robić wiele innych rzeczy.
A jeśli nawet, to zmień bieganie na coś innego.Zawsze się coś znajdzie.
A że czasami człowieka doprowadzją do szału teksty typu - no zjedz to, przecież specjalnie dla Ciebie gotowałam-.. to powinienieś już wiedzieć, że to z miłości i nie zrozumienia choroby i ograniczeń. A nie Ciebie. Tak jest, bo jesteś dla nich ważny
Dobrze się jest wydagać ,te forum to dobre miejsce, bo są tu ludzie, którzy także na codzień to przeżywają.Trzeba dojrzeć i robić swoje. Walczyć z chorobą, ale żyć jak się da "normalnie".
Tylko,że teraz normalnie oznacza coś innego.
Problem z wyglądem,dziewczynami,kolegami ?
Wszystko się da rozwiązać, tylko trzeba zrobić sobie - biznes-plan- na życie.
Czasem trzeba zacząc drobnymi krokami.
Najważniejszy jest ten pierwszy krok.
Niewychodzisz z domu ?
To dziś wyjdź przed dom, jak się uda to wyjdź dalej i zobacz czy na drzewach już pączki pękaja, czy co tam ciekawego. Nie da się, to wróć i spróbuj za godzinę albo jutro.
Ale nie opowiadaj, że się nie da. Da się.
Pierwszy krok zrobiłeś pisząc na forum, zrób i drugi.
Zawsze też możesz pogadać z dziewczynami z forum, bo tu same atrakcyjne dziewczyny. Wiedzą co w życiu najważniejsze. Nie to co na twarzy, ale to co w sercu i w walce z codziennym życiem.
Poczytaj postów dziewczyny studiującej z workiem jedzenia w plecaku podawanego dożylnie przez cała dobę.Ona mogłaby się załamac, a Ty to masz tylko...trochę inne życie niż wszyscy inni.
Pisz na forum, to zawsze pomaga.
Tu nie ma głupich postów, a każdy temat jest dobry, byle pisany w odpowiednim dziale
tu chyba masz błąd, rozumiem, że to Ty chorujesz.Choroba: CU u rodzica
Na początek, takie myśli, w tym samobójcze mają pewnie w 90 % wszyscy chorzy przewlekle,a im młodsi, tym większy stress. Czyli to taka "reakcja obronna" mózguziarnoprawdy pisze:Na stomię, poucha się nie zdecyduję bo dla mnie to już duża niepełnosprawność, prędzej popełniłbym samobójstwo.
Spokojnie, to tylko choroba, da się z nią żyć.
Leczenie operacyjne to ostateczność,wcześniej trzeba próbować inne możliwości. Remisja czasem przychodzi po latach.
A co do stomii, to ja 30 lat przed nią się broniłem, ale kiedy ja zaczynałem chorowac na CU była to choroba znana nielicznym. Stomia wydawała się czymś najgorszym, spychającycm człowieka na koniec atrakcyjności. Teraz po 2 latach od resekcji jelita grubego i wyłonienia ileostomii, dalej mam szansę na przywrócenie ciągłości przewodu pokarmowego, ALE się nad tym zastanawiam.
Stomia daje komfort życia na luzie, decydowania o tym co się robi, jak żyje, itd.
To potwierdzi tu wiele osób żyjących z stomią. I tacy "wiekowi" jak ja, i tacy bardzo młodzi, dziewczyny, kobiety ,matki z małymi dziećmi, faceci którzy odzyskali panowanie nad życiem i atrakcyjność.
Polecam stronę http://stomalife.pl/ , a na niej historie osób ze stomią, blogi.
Ludzie zdobywają szczyty gór, pływają po oceanach, biegają, uprawiają rózne sporty, sprawdzaja się w życiu pod każdym względem. Są atrakcyjni dla innych , w tym także dla partnerów,także w seksie. Polecam lekturę.
Stomia to tylko proteza, taka sama, jak proteza zębów, nogi, ręki itd.
A to już wiesz, że opowieści innych ludzi są nieważne, ważne jest to co TY robisz, myślisz..Podstawa to AKCEPTACJA swojego stanu,swojej choroby. Choroba nie jest jakimś "bożym karaniem", ale bonusem ,który niektórzy ludzie dostają na całe życie.ziarnoprawdy pisze:Możecie mówić co chcecie, ale to dla mnie za dużo, pewnie i tak tego większość nie zrozumie. Straciłem masę kolegów, pasji, zdrowia, dziewczyn z którymi mógłbym być. To jest ciągłe pocieszanie się, że kiedyś będzie lepiej, racja, ale kiedy?
Żadne to pocieszenie, to tylko pokazanie, że tylko pozytywne myślenie daje dobrą psychikę, a ta pozwala żyć bez stresu, a STRESS to jest właśnie to co najgorsze. Nie CU, ale stress.Z CU idzie żyć i to dobrze, może nie komfortowo jak inni rówieśnicy, ale dobrze, bo pozwala robić wiele innych rzeczy.
Kiedyś uprawiałem turystykę,zdobyłem złote odznaki turystyki pieszej i górskiej,kolarskiej.Byłem i Przodownikiem TP i Przewodnikiem . Biegałem, byłem wice mistrzem Wojska Polskiego, a moje wyniki pozwalały mi być w 10 najlepszych w kraju, w tamych latach. Startowałem, pomimo, że czasami w lesie trzeba było "przysiąść" w krzakach" i ok. ,..To od Ciebie zależy co będziesz teraz robił. Nie możesz biegać ? dlaczego ?ziarnoprawdy pisze:W podstawówce byłem wicemistrzem województwa w biegach przełajowych, miałem iść do szkoły sportowej...
A jeśli nawet, to zmień bieganie na coś innego.Zawsze się coś znajdzie.
Nie wychodzisz bo niechcesz, a nie dlatego, że jesteś chory. Nie czujesz się atrakcyjny, to zrób cos by to zmienić !ziarnoprawdy pisze:Suma sumarum od sierpnia tamtego roku nie wychodzę z domu, śpię, z chorobą jest nijak,
W 100 % ? Człowieku, nikt nie jest chory w 100 %.Justyna Kowalczyk z "rozwalonym" kolanem biega super maratony po 90 km. Są ludzie,którzy z protezą nogi zdobywają bieguny, robią różne ekstremalne rzeczy, a TY masz tylko CUziarnoprawdy pisze: już nawet nie mam nadzieji że kiedyś przez chociaż rok będę zdrowy w 100%. Marzę, uciekam marzeniami do innego świata bo to przynosi mi chwilową ulgę...
Z rodziną to akurat jest różnie. Wspiera, pomaga, rozumie, ale za Ciebie nie przeżyje życia, nie będzie umawiać się jak te życie Twoje będzie wyglądać.ziarnoprawdy pisze:Codziennie pojawiają się myśli samobójcze, brak zrozumienia ze strony rodziny, najbliższych... Czyżby ewolucja, dostosowanie łączne dawało o sobie tak mocno znać? Nie mam siły...
A że czasami człowieka doprowadzją do szału teksty typu - no zjedz to, przecież specjalnie dla Ciebie gotowałam-.. to powinienieś już wiedzieć, że to z miłości i nie zrozumienia choroby i ograniczeń. A nie Ciebie. Tak jest, bo jesteś dla nich ważny
Dobrze się jest wydagać ,te forum to dobre miejsce, bo są tu ludzie, którzy także na codzień to przeżywają.Trzeba dojrzeć i robić swoje. Walczyć z chorobą, ale żyć jak się da "normalnie".
Tylko,że teraz normalnie oznacza coś innego.
Problem z wyglądem,dziewczynami,kolegami ?
Wszystko się da rozwiązać, tylko trzeba zrobić sobie - biznes-plan- na życie.
Czasem trzeba zacząc drobnymi krokami.
Najważniejszy jest ten pierwszy krok.
Niewychodzisz z domu ?
To dziś wyjdź przed dom, jak się uda to wyjdź dalej i zobacz czy na drzewach już pączki pękaja, czy co tam ciekawego. Nie da się, to wróć i spróbuj za godzinę albo jutro.
Ale nie opowiadaj, że się nie da. Da się.
Pierwszy krok zrobiłeś pisząc na forum, zrób i drugi.
Zawsze też możesz pogadać z dziewczynami z forum, bo tu same atrakcyjne dziewczyny. Wiedzą co w życiu najważniejsze. Nie to co na twarzy, ale to co w sercu i w walce z codziennym życiem.
Poczytaj postów dziewczyny studiującej z workiem jedzenia w plecaku podawanego dożylnie przez cała dobę.Ona mogłaby się załamac, a Ty to masz tylko...trochę inne życie niż wszyscy inni.
Pisz na forum, to zawsze pomaga.
Tu nie ma głupich postów, a każdy temat jest dobry, byle pisany w odpowiednim dziale
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
Re: Depresja związana z chorobą
ziarnoprawdy dopamina Ci potrzebna,i wiara w walkę o Siebie choroba nie wybiera , wroga w tym przypadku chorobę trzeba poznać i nauczyć się z nią żyć . . . stres i załamanie psychiczne w tym wszystkim Ci nie pomoże.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 222
- Rejestracja: 23 cze 2014, 14:30
- Choroba: CU
- województwo: lubelskie
- miasto: Lublin
- Lokalizacja: Lublin
Re: Depresja związana z chorobą
Rozumiem Cię doskonale. Ta choroba zmieniła moje życie. Gdyby nie ta choroba,kto wie... może dziś byłabym zupełnie innym człowiekiem...z dobrą szkołą,pracą.. z pseudo przyjaciółmi...
Swojego obecnego męża poznałam w szpitalu.. nie jest chory.. był wtedy na oddziale ogólnym długa historia..
Mamy razem syna. Wspaniałego syna. Kocham go najbardziej na świecie. Nic mi się w życiu nie udało,ale SYN UDAŁ MI SIĘ i to na 100% !
Nie żałuję tego co mam teraz, czasami wracam myślami do niektórych sytuacji...
Jest nam bardzo ciężko. Mąż nie ma rodziców,a jego rodzina wcale się nami nie interesuje. Ja mam tylko matkę,która ma jakiegoś przydupasa i z nim ma dwójkę dzieci. Mną się już nie interesuje. Nie pomaga mi. Odwiedzała mnie na poczatku jak urodziłam syna z czystej ciekawości,aby zobaczyć jak wygląda moje dziecko. Od tamtej pory nawet nie odwiedzi własniej córki ani wnuka. Dostałam zaostrzenia ogromnego i nikt mi z rodziny nie pomógł. Mąż w pracy,a ja sama w domu z dzieckiem, latam między kiblem a synem.
Nie mamy własnego mieszkania, mieszkamy na stancji. Płacimy sporą kasę. Mamy też dwa kredyty. Ja mam tylko rente,a mąż marną wypłatę. Ledwo wiążemy koniec z końcem. Wiecie co jest najśmieszniejsze? że mam mieszkanie na współwłasność z matką,która nie pozwala mi w nim mieszkać. Gdy w nim mieszkałam uprzykrzała mi życie. Dzieliła mieszkanie na pół białą kredą. Taak. Taką mam wspaniałą matkę.
Miasto nie chce nam przydzielić mieszkania,ponieważ przekraczamy dochód. Opieka też nie chce pomoc,bo przekraczamy dochód. Nie wliczają że mamy wydatki na dom,życie,kredyty i że zostaje nam wielkie nic... Boje sie co bedzie za rok,gdy skonczy mi się renta. Jedynym dochodem bedzie wyplata męża. co wtedy...
Przeszłaaam bardzoo wiele w życiu i nadal nie jest mi łatwo... ale nie dam się.
Nie dam się jakiejś głupiej sraczce. W zaostrzeniu wyglądam jak potwór,ale gdy dojdę do siebie może nie jestem jakaś super laska,ale skoro mam męża to paskudna też nie jestem
ziarnoprawdy ciesz się dniem. chwilą. wiem że łatwo się mówi,ale... uwierz mi.. mijamy tylu ludzi idąc ulicą i każdy z nich niesie jakiś krzyż... Każdy z nas jest w jakimś sensie ZWYCIĘZCĄ..
Swojego obecnego męża poznałam w szpitalu.. nie jest chory.. był wtedy na oddziale ogólnym długa historia..
Mamy razem syna. Wspaniałego syna. Kocham go najbardziej na świecie. Nic mi się w życiu nie udało,ale SYN UDAŁ MI SIĘ i to na 100% !
Nie żałuję tego co mam teraz, czasami wracam myślami do niektórych sytuacji...
Jest nam bardzo ciężko. Mąż nie ma rodziców,a jego rodzina wcale się nami nie interesuje. Ja mam tylko matkę,która ma jakiegoś przydupasa i z nim ma dwójkę dzieci. Mną się już nie interesuje. Nie pomaga mi. Odwiedzała mnie na poczatku jak urodziłam syna z czystej ciekawości,aby zobaczyć jak wygląda moje dziecko. Od tamtej pory nawet nie odwiedzi własniej córki ani wnuka. Dostałam zaostrzenia ogromnego i nikt mi z rodziny nie pomógł. Mąż w pracy,a ja sama w domu z dzieckiem, latam między kiblem a synem.
Nie mamy własnego mieszkania, mieszkamy na stancji. Płacimy sporą kasę. Mamy też dwa kredyty. Ja mam tylko rente,a mąż marną wypłatę. Ledwo wiążemy koniec z końcem. Wiecie co jest najśmieszniejsze? że mam mieszkanie na współwłasność z matką,która nie pozwala mi w nim mieszkać. Gdy w nim mieszkałam uprzykrzała mi życie. Dzieliła mieszkanie na pół białą kredą. Taak. Taką mam wspaniałą matkę.
Miasto nie chce nam przydzielić mieszkania,ponieważ przekraczamy dochód. Opieka też nie chce pomoc,bo przekraczamy dochód. Nie wliczają że mamy wydatki na dom,życie,kredyty i że zostaje nam wielkie nic... Boje sie co bedzie za rok,gdy skonczy mi się renta. Jedynym dochodem bedzie wyplata męża. co wtedy...
Przeszłaaam bardzoo wiele w życiu i nadal nie jest mi łatwo... ale nie dam się.
Nie dam się jakiejś głupiej sraczce. W zaostrzeniu wyglądam jak potwór,ale gdy dojdę do siebie może nie jestem jakaś super laska,ale skoro mam męża to paskudna też nie jestem
ziarnoprawdy ciesz się dniem. chwilą. wiem że łatwo się mówi,ale... uwierz mi.. mijamy tylu ludzi idąc ulicą i każdy z nich niesie jakiś krzyż... Każdy z nas jest w jakimś sensie ZWYCIĘZCĄ..
-
- Debiutant ✽
- Posty: 6
- Rejestracja: 25 lut 2016, 03:24
- Choroba: CU u dziecka
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź
Re: Depresja związana z chorobą
Dostałem 2 wiadomości na skrzynkę od panów że mają podobnie, jakby czytali własne myśli, tutaj woleli się nie ujawniać. Już przez to wszystko przechodziłem, tak tylko chciałem opisać co u mnie bo od dawna przeglądam forum. W życiu już tyle razy się naprzegrywałem, że już wolę nie walczyć, przyjąć postawę asekuracyjną, być w cieniu... Dzięki wszystkim, za pocieszenie
Re: Depresja związana z chorobą
ziarnoprawdy
Ja choruje na leśniowskiego - crohna i na obecną chwilę medycyna to co może zaoferować to próba osiągnięcia remisji przy CU sytuacja jest trochę inna bo kilku etapowa operacja chirurgiczna z czasowym wylonieniem stomii ,pouch, odtworzenie ciągłości układu pokarmowego daje Ci bardzo dużą szansę na osiągnięcie sukcesu w "walce" z chorobą i powrót do w miarę normalnego życia, skoro jak sam piszesz zmagasz się z CU mnóstwo lat i strasznie Cię choroba przygnębia to logicznie by było postarać się o tą kilku etapową chirurgie mieszkasz w Łodzi jesteś pod okiem światowej sławy specjalisty prof. A. Dzikiego zagryźć zęby i przejść przez to...
dla Mnie stomia była końcem świata ale po jej wyłonieniu ustały bóle można jeść odrobić niedobory w organizmie są pozytywne aspekty jej posiadania skoro miała by być czasowa tak jak w Moim przypadku to ujdzie naprawdę wierz Mi, leżę teraz od miesiąca na Hallera jestem po przywróceniu ciągłości coprawda miałem komplikacje ale nie chodziło o zespolenia tylko powięź słaba skóra, otrzewna w tym obrębie się nie powiodło choć finalnie nie jest źle jutro wypis wracam do domu i walczę dalej...jesteś młody nie poddawaj się Daj od Siebie rzuć palenie (domniemam że palisz ) zobaczysz za kilka lat CU, chirurgia, stomia to będzie tylko przykre wspomnienie odzyskasz smak chęć do życia
Zaufaj tym co się nie poddali są w trakcie walki albo świeżo po i wiedzą co piszą bo znają na własnym przykładzie smak szpitalnych zmagań w bitwie o remisje
PS. Normalną rzeczą jest się obawiać i bać skalpela ale przenoszona choroba stany zapalne sterydy etc. ograniczają chirurgowie leczenie na to też warto zwrócić uwagę
Ja choruje na leśniowskiego - crohna i na obecną chwilę medycyna to co może zaoferować to próba osiągnięcia remisji przy CU sytuacja jest trochę inna bo kilku etapowa operacja chirurgiczna z czasowym wylonieniem stomii ,pouch, odtworzenie ciągłości układu pokarmowego daje Ci bardzo dużą szansę na osiągnięcie sukcesu w "walce" z chorobą i powrót do w miarę normalnego życia, skoro jak sam piszesz zmagasz się z CU mnóstwo lat i strasznie Cię choroba przygnębia to logicznie by było postarać się o tą kilku etapową chirurgie mieszkasz w Łodzi jesteś pod okiem światowej sławy specjalisty prof. A. Dzikiego zagryźć zęby i przejść przez to...
dla Mnie stomia była końcem świata ale po jej wyłonieniu ustały bóle można jeść odrobić niedobory w organizmie są pozytywne aspekty jej posiadania skoro miała by być czasowa tak jak w Moim przypadku to ujdzie naprawdę wierz Mi, leżę teraz od miesiąca na Hallera jestem po przywróceniu ciągłości coprawda miałem komplikacje ale nie chodziło o zespolenia tylko powięź słaba skóra, otrzewna w tym obrębie się nie powiodło choć finalnie nie jest źle jutro wypis wracam do domu i walczę dalej...jesteś młody nie poddawaj się Daj od Siebie rzuć palenie (domniemam że palisz ) zobaczysz za kilka lat CU, chirurgia, stomia to będzie tylko przykre wspomnienie odzyskasz smak chęć do życia
Zaufaj tym co się nie poddali są w trakcie walki albo świeżo po i wiedzą co piszą bo znają na własnym przykładzie smak szpitalnych zmagań w bitwie o remisje
PS. Normalną rzeczą jest się obawiać i bać skalpela ale przenoszona choroba stany zapalne sterydy etc. ograniczają chirurgowie leczenie na to też warto zwrócić uwagę
-
- Debiutant ✽
- Posty: 6
- Rejestracja: 25 lut 2016, 03:24
- Choroba: CU u dziecka
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź
Re: Depresja związana z chorobą
Mówiłem, że to nie dla mnie... Można wątek zamknać, chciałem tylko pokazać, że pomimo tylu lat stażu choroby, remisji, czasami człowiek potrafi się złamać i tak naprawde nie wiadomo co bedzie.
Pokazać że są też inne osoby ktore cierpia bardzo przez ta chorobe. Temat mozna zamknac, ja znikam.
Pokazać że są też inne osoby ktore cierpia bardzo przez ta chorobe. Temat mozna zamknac, ja znikam.
- Brawurka
- Doświadczony ❃
- Posty: 1085
- Rejestracja: 16 kwie 2014, 20:16
- Choroba: CU
- województwo: warmińsko-mazurskie
- Lokalizacja: Żuławy
Re: Depresja związana z chorobą
ziarnoprawdy, ja mam tak samo. Moja psychika już nie będzie taka, jak przd operacjami. Ale staram się jakoś żyć i cieszyć cczym się da.
Powodzenia.
Powodzenia.
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: Depresja związana z chorobą
tak sobie dziś przypomniałem ten tekst czytając http://kontakt24.tvn24.pl/niewidomy-alp ... 95107.htmlziarnoprawdy pisze:. Nie mogę robić tego co chcę, probowalem sportów, ale zostało mi tylko chodziarstwo, pływanie, ale to mnie nie ciekawi, jest nudne. W podstawówce byłem wicemistrzem województwa w biegach przełajowych, miałem iść do szkoły sportowej...
i dalej..- Mam ogromny respekt do tej góry, bo to będzie trudny zjazd - mówił o zbliżającej się wyprawie na najwyższy szwajcarski szczyt Jerzy Płonka, niewidomy miłośnik gór. Alpinista zdobył już 36 szczytów Europy, ale to nie koniec. O przygotowaniach do trudnej wyprawy opowiadał na antenie TVN24 w programie "Wstajesz i Wiesz".
- Trzymamy się za dwa kije i dzięki nim wyczuwam kierunek jazdy. Ale każdy z nas ma nerwy napięte do granicy możliwości - opowiadał we "Wstajesz i Wiesz" TVN24 Jerzy Płonka, niewidomy alpinista i miłośnik gór, który zdobył już 36 najwyższych szczytów Europy. Na pytanie, jakie bodźce odbiera w czasie zjazdu, powiedział, że jest ich bardzo dużo. - To może być wiatr, czy śnieg spod nart przewodnika - mówił. - A czasami poczuję teren, na którym się wywalę. W tym sporcie wywrotek nie da się uniknąć - przyznał.
W planach jeszcze 10 szczytów
Niewidomy zdobył tyle gór, a tu niektórzy boją się wychylić z domu, ...
skala nieporównywalna
trzeba chcieć, a chcieć to móc
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: Depresja związana z chorobą
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/3 ... 03.03.2016
Depresja ,ale żyć trzeba.Gdy człowiek choruje i dobrze sobie radzi z chorobą, to dla wszystkich wokół jest dzielny. Ale czy tak naprawdę zawsze był superbohaterem? Jak było na początku? Jak sobie poradził i co teraz myśli. Chcę się tymi refleksjami podzielić.
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
-
- Debiutant ✽
- Posty: 6
- Rejestracja: 25 lut 2016, 03:24
- Choroba: CU u dziecka
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź
Re: Depresja związana z chorobą
W zwiazku z wiadomosciami u mnie jest ok, nie będę się zabijał ani nic, LOL, tylko chciałem pokazać jak u mnie jest, że mimo długiego stażu choroby i czasami takiej siły walki to nadchodzą takie dni, prosze sie nie martwic, dziekuje za odzew i mozna zamknac temat
- Anette28
- Junior Admin
- Posty: 3607
- Rejestracja: 16 lis 2008, 22:17
- Choroba: CD
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Holandia/Helmond
- Kontakt:
Re: Depresja związana z chorobą
Zgodnie z prośbą użytkownika temat zamyknę wieczorem.ziarnoprawdy pisze:W zwiazku z wiadomosciami u mnie jest ok, nie będę się zabijał ani nic, LOL, tylko chciałem pokazać jak u mnie jest, że mimo długiego stażu choroby i czasami takiej siły walki to nadchodzą takie dni, prosze sie nie martwic, dziekuje za odzew i mozna zamknac temat
Pewnie nie byłoby takiego odzewu jakbyś pisał z mniejszą ekspresją i w czasie teraźniejszym.
~Nie ma sensu życia tylko życiu trzeba nadać sens~
*Hoe minder mensen weten, hoe beter ze leven*
CD od 2002
Ileostomia 18.11.2012
*Hoe minder mensen weten, hoe beter ze leven*
CD od 2002
Ileostomia 18.11.2012