masterdark pisze: ↑20 paź 2018, 23:03
Rozmowa to mi nic nie da, psychologowie mogą sobie mówić co chcą, a ja nie pogodzę się z chorobą, jeśli pewne czynniki w życiu (na które nie mam bezpośredniego wpływu) mi na to nie pozwolą i wtedy tylko odpowiednio duże dawki psychotropów będą mogły zmienić moje reakcje na stan przewodu pokarmowego.
nie wiem dlaczego ludzie wychodzą z założenia, że pogodzenie sie z chorobą oznacza poddanie się .
U mnie jest inaczej, cale moje życie to problemy i trzeba było sobie z nimi radzić.
Czyli zdiagnozować problem i poszukać rozwiązań.
Podobnie z chorobą, na to że zachorowałem nie miałem wpływu, długo zadawałem sobie pytania, podobnie jak wszyscy, dlaczego ? Skąd to się wzięło, przegląd całej rodziny chorobowo, leczenia dotychczasowego , czyli że np. antybiotyki itd.
Tyle, że to niczego nie prowadziło, tylko nakręcało stres i bieganie po lekarzach.
Moja gastroenterolog wreszcie się na mnie wkurzyła i powiedziała : jeśli mam pana leczyć, to proszę pogadać z psychologiem
Kategorycznie
Więc poszedłem, trafiłem na faceta i tu moje zdziwienie. Człowiek po wypadku, bardzo schorowany, chodzący o kulach, jeżdżący autem specjalnie dostosowanym.
Posłuchał mnie i zaczął opowiadać o sobie...i wtedy doszło do mnie, że wszystko jest względne. Terapia polegała na rozmowie i muszę przyznać, że wyprowadził mnie do przodu w chorobie.
Pozwolił zrozumieć, że szkoda czasu na zastanawianie się, że lepiej żyć otwarcie, a nie w zamkniętym kręgu, nawet gdy oznacza to jakieś wpadki i zabrudzenie bielizny.
W życiu "niechorobowym" , ciągle na jakimś stanowisku , więc ciągle w ruchu, nie było czasu na kombinowanie, tylko jest problem to go rozwiąż i dalej
, ale to akurat wyniosłem z domu, tu ojciec zrobił dobre nawyki.
Tyle , że tej pracy było za dużo kosztem i zdrowia i "domu" ...niestety.
Pewnie, że to wszystko póki można było aktywnie pracować...
Tak więc, kiedy czytam "a ja nie pogodzę się z chorobą" i to od osoby, która ma już długie doświadczenie w chorowaniu, to nie rozumiem.
Bo to takie podtrzymywanie się właśnie w tym chorowaniu.
Jeśli samemu się nie chce z tym poradzić, to psychotropy nie pomogą. Tu psyche musi być aktywna pozytywnie.
Inaczej, to życie zamienia się w ciągłe gonienie za choroba, za lekarzami, za następnym badaniem i niewiadomą. A co lekarz, to nowa specjalizacja i więcej niewiadomych.
Kiedyś trzeba powiedzieć sobie dość i zacząć żyć spokojnie, nawet z tym bonusem chorobowym.
Powtarzanie tych samych pytań to jak groch o ścianę, to właśnie ciągle wywoływanie duchów i demonów, które nic pozytywnego nie wnoszą, prócz ciemnej strony...psychiki.
A to oznacza tylko podbijanie stanów zapalnych.