więc i sny mam ciekawe 
Śniło mi się, że wybierałam się na narty z takim jednym CuDakiem
i z moimi Dziadkami. Jechaliśmy autem i zjeżdżaliśmy z ogromnie stromej góry. Kiedy wysiedliśmy z samochodu naszym oczom ukazały się piękne, górskie widoki. No jak z bajki 
Weszliśmy do schroniska, w którym mieliśmy spać. Okazało się, że był to szpital. A w środku leżał bardzo chory pan, który już prawie umierał. Mieliśmy spać z nim w jednej sali. Oczywiście każdy na innym łóżku. Nasza obecność sprawiła, że ten Pan zaczął czuć się dużo lepiej i nawet wstał, chodził i normalnie ozdrowiał
Bardzo się ucieszyliśmy.Ale okazało się, że nie mamy ze sobą jedzenia a najbliższy sklep jest bardzo daleko. Zaczęliśmy przeszukiwać szpitalne zakamarki i w jednej z dużych szaf znaleźliśmy dużo dobrego jedzenia. W tym jajka, z których usmażyliśmy jajecznicę a za ogień służyły promienie słoneczne
Dodam, że na zewnątrz pomimo śniegu na szczytach gór były tak ciepło, że chodziliśmy w letnich ubraniach.
Wybrałam się w końcu na te narty w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach...i się obudziłam
Świętym Piotrem była kobieta, która pokazała mi moje nowe mieszkanie w ''lepszym świecie''. Co to były za luksusy, ogromny apartament tylko dla mnie. Chciałam powiedzieć, że nie potrzebne mi aż tak wielkie mieszkanie, ale nagle zostałam sama. I się obudziłam...
padłam
. Z drugiej strony nasze zachowanie jest przystosowawcze, bo inaczej byśmy zwariowali 
. 
