też tak mam... niektóre jedzenie kojarzy mi się ze szpitalem, zaostrzeniem choroby, pamiętam nawet co jadłam w dniu kiedy trafiłam do szpitala i od tej pory nie tknę tych rzeczy. Co do kubka to na szczęście rozbił się i już nie ma co przywoływać wspomnień...kalka_96 pisze: ja jak jestem w szpitalu nie mam apetytu, jak wracam do domu jest całkiem inaczej. samo to, że jestem w szpitalu mnie blokuje, nie chce mi się jeść, nawet jak mama przyniesie coś domowego, a ja już to zjem to nie jem tej potrawy w domu bo potem kojarzy mi się to ze szpitalem i nie tknę tego.
tak samo mam z kubkiem, mam jeden który biorę do szpitala a w domu z niego nie piję, nawet nie patrzę na niego
Jeśli chodzi o wspomnienia ze szpitalnego jedzenia to nie było ono tragiczne, choć do dziś pamiętam smak wędlinki, która prawie zawsze pojawiała się w zestawie śniadaniowym czy na kolację i nie wspominam go mile
Najbardziej denerwującym było to, że dostawałam rzeczy, które nie były odpowiednie dla mojej diety np. buraczki do obiadu, jakieś sosy, zupy z porem, groszek czy pieczywo razowe... mogłam sobie na to tylko popatrzeć
Co więcej, porcje malutkie, choć czasami było nawet smacznie