Teraz czuję się potrójnie umęczona. Jem sobie spokojnie kolację, a tu przede mną ląduje coś czekoladowego, ptasie mleczko chyba. Potem je ciocia z wujkiem wzięli, ale chwile kiedy na nie patrzyłam... Ach...CatAnn pisze:A ja cały czas ze sobą walczę, kiedy widzę gdzieś jakąś śliwkę w czekoladzie. Nie dość, że nie powinnam to jeszcze ta wysypka... (której nb. nie ma teraz ) Niby nie jest to moje ulubione czekoladowe danie, ale mimo wszystko...
A potem - bęc. Otwieram śmietnik, patrzę - pudełko po kilku Prince-Polo. Siadam do komputera, a ciocia woła do mnie: "Chcesz wafelka?" Dzielnie przełykam ślinę i mówię że nie, ale nie mam pojęcia ile jeszcze wytrzymam...