Nie nazwałabym siebie wegetarianką z wielu względów, kilka lat byłam veganką, nie jem mięsa jak i ryb (nie znosiłam ryb odkąd pamiętam) od ponad 20 lat, jednak ze względu na charakter choroby od ponad siedmiu lat nie jem prawie warzyw ani owoców, czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie odżywiam się energią słoneczną
Po latach prób i błędów nadal się uczę jak sprawić, aby bolało mniej. Latami żywiłam się nutridrinkami, niedobory witamin z grupy B, znaczna utrata wagi, bywało, że zwyczajnie jeść się nie dało, ale odkąd odkryłam kaszę jaglaną problem z witaminami B, jak ręką odjął, czas pokaże, bo to kwestia kliku ostatnich miesięcy. Od dwóch lat jestem na diecie bezglutenowej, za namową dietetyczki sprawdziłam, czy odstawienie glutenu da poprawę, po 2-4 tygodniach zaczęłam widzieć różnicę. Na ogół nie jem jajek (tylko jak miałam mega niski choresterol HDL, co lekarz skwitował, że w Afryce taki mają i powinnam się cieszyć - nie cieszyłam, bo miałam szereg dziwacznych objawów przez kilka miesięcy, który ustąpiły po zmianie diety), nie piję mleka, nie jestem fanem przetworzonego nabiału, chyba że trochę białego przepysznego sera piątnica, jak odwiedzę domek, po żółtym serze kiepsko się czuję.
Powodem napisania posta jest moje najnowsze odkrycie - jogurt kokosowy, który w magiczny niemal sposób sprawił, że boli mniej, mniejsze są wzdęcia brzucha i generalnie ma na mnie korzystny wpływ. Przypadkiem kupiłam jeden i od miesiąca jest lepiej, nie wiem, czy to kwestia kultur bakterii czy moje pozytywne nastawieni, co firma to inne kultury bakterii, o ile podają, jogurt ten zawsze zawiera skrobię, wartość kaloryczna od 100 kalorii do ponad 200 na 100 gram produktu. Nie podaję nazw, ponieważ mieszkam poza granicami Polski od kilku lat, ale jeżeli ktokolwiek byłby zainteresowany piszcie.
Może i Wam uda się znaleźć coś, co sprawi, że jutro będzie mniej bolesne. Życzę Wam powodzenia niezależnie od sposobu odżywiania, im mniej bólu, tym więcej uśmiechu - próbujcie, bo nigdy nie wiadomo, co sprawi, że odczujecie lekkość.