Pyszna zmiana, czyli moje życie bez glutenu - książka

Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
patkaas
Koordynator
Posty: 1466
Rejestracja: 10 lis 2014, 17:31
Choroba: CU
województwo: podkarpackie
Lokalizacja: Rzeszów/Kraków
Kontakt:

Re: Pyszna zmiana, czyli moje życie bez glutenu - książka

Post autor: patkaas » 17 gru 2014, 18:20

irek pisze:Co takiego wartościowego,zdrowego jest w przetworzonych ,oczyszczonych zbożach z dodatkami chemicznymi ?
Wiesz tak na prawdę to o wszystkim możemy tak powiedzieć. Tak jak pisze obyty.z.cu owoce i warzywa, niby najzdrowsze, ale czym są traktowane podczas rośnięcia. Myślisz, że zboża bez glutenu są jakoś cudownie wytwarzane? Że produkty bezglutenowe omijają chemiczne dodatki? Śmiem twierdzić, że w tych specjalnych i nie wiedzieć czemu tak drogich produktach bezglutenowych jest jakaś inna chemia, która musi jakoś zastąpić gluten, żeby się zrobiło to co z glutenem, ale jednak bez niego. Przykładowo ostatnio płatki Nestle Cornflakes stały się bezglutenowe. Fajnie, ale czymże takim zastąpili ten gluten, że praktycznie płatki się niczym nie różnią? A kto go tam wie... Chemia jest dziś wszędzie. Zmiany na świecie trzeba zaakceptować, pogodzić się z nimi, nauczyć się żyć tak jak nam świat dyktuje, bo inaczej się nie da. To my musimy się dostosować. Żeby uniknąć tej całej chemii, to może trzeba by wszystko samemu wyhodować na jakimś bezludziu. Tak sobie teraz myślę, jajka mam wiejskie od babci, która hoduje kury, więc teoretycznie zdrowe, ale paszę dostają ze sklepu, czyli...? Zatacza się błędne koło ;) Tego się po prostu nie da uniknąć. Wychodzę z założenia, że lepiej kupować produkty jak najmniej przetworzone i samemu coś z nich pichcić, bo im dalej przerobione, tym więcej mają tej szeroko pojętej chemii. Ale jak się komuś nie chce kupić mięsa i ziemniaków, tylko gotowy pakowany obiad, a'la 5 minut w mikrofali i gotowe, no to cóż... Na własne życzenie.
irek pisze:Może masz przemyślenia ,wiedzę jak przykładowo powinien według tych zasad wyglądać dzień żywieniowy?
Nie jestem lekarzem, dietetykiem ani się tym nie zajmuję. Mam za to swoje subiektywne przemyślenia z racji zainteresowania, a od jakiegoś czasu przypałętania się CU. To są moje własne odczucia i nikomu nie każę też tak myśleć, bo każdy może mieć swoje zdanie. Nie siedzę i nie układam sobie jedzenia na dzień. Patrzę na to z ogólnej strony. Uważam, że człowiek powinien swoje jedzenie dostosować do budowy swojego organizmu, do tego czego organizm potrzebuje, czym żywią się nasze organy, bo przecież tu rozchodzi się tylko o nie. Jedzmy tyle ile kalorii potrzebujemy, a nic nam nie będzie. Mówię zrównoważona, zbilansowana, bo ma być urozmaicona. Wszystko w rozsądnych i odpowiednich ilościach i co najważniejsze z głową, bo o to tu właśnie chodzi. . Zaszkodzimy sobie zarówno jeśli będziemy jeść codziennie schabowego jak i soję. Jedzmy to co zapewnia pożywkę dla nas, ma witamy, składniki mineralne, ale nie ciągle to samo. Możemy sobie ustalić, że raz na obiad mięso, raz ryba, a raz po wegetariańsku. Niech nawet i ten gluten nieraz nie pojawi się na naszym talerzu w ciągu dnia. Jeśli coś nam szkodzi, to spróbujmy w innej postaci. Tak jak w nzj surowe owoce mogą być groźne, ale nikt nie mówi, żeby ich nie jeść całkowicie. Spróbujmy gotowanych, pieczonych, soków przecierowych i tak samo będziemy jeść te same owoce. Niech to się zmienia i nie będzie monotonne. Ma być wymiana, a nie eliminacja. Osobiście uważam też, że raz na jakiś czas zjedzenie jakiegoś fast fooda czy słodkości wypełnionej cukrem nam nie zaszkodzi, ani nas nie zabije. W swoim opisie pomijam celiakię, cukrzycę i inne schorzenia, gdzie niestety rzeczywiście trzeba eliminację zastosować. Do przeczytania ciekawy przypadek żywienia się w McDonaldzie http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiat ... 85275.html

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dieta Bezglutenowa”