- ***
Romans z panną S.
S. weszła do domu
Siadła w kącie i czeka
Nie jest jeszcze u siebie
Brakuje człowieka
Człowiek wrócił do domu
Siadł przed jedynym nakryciem
S. się ucieszyła
Będzie domownikiem
***
Zakochany Fernando, czyli z Zuzą na manowcach
Chodź ze mną na majówkę
Pójdziemy w nieznane
Zachwycimy się łąką
Nie słomą i sianem
Posłuchamy skowronka
Przegonimy bociany
Podaruję ci kaczeńce
A sam zjem łopiany
Szarpniemy się na wolność
Przekroczymy granice
Wejdziemy w młode żyto
Powalamy pszenicę
Dla ciebie zrobię wszystko
Podaruję swobodę
Póki ktoś nie zawoła
- Bydło wlazło w szkodę !
***
Na początku było Słowo
a co znajdę na końcu ?
między początkiem i końcem
przez filtr zdarzeń przetworzona
niby z kimś a właściwie
z samym sobą rozmowa:
słowa
w bawełnę owijane
ciągłe narzekanie
wyniosłe przysięgi
prawdy zaklinanie
twarda odmowa
twórcze wydziwianie
zacięta szermierka
wesołe śpiewanie
zazdrosna obmowa
żal i przepraszanie
szybki szept spowiedzi
okrągłe kazanie
gadanie...
po prostu
głupie gadanie
Słowo jak było na początku
tak i na końcu będzie
a po mnie...
co zostanie ?
Podniosę się
zacznę od nowa
nauczę się słów zachwytu
abym na końcu
przed Słowem
nie stał jak niemowa [/center]
- ***
Cuda świata tego
Popołudniowe słońce
zza chmury wyjrzało
by coś namalować
ciepłymi barwami
z kłosów pszenicy
farbę namieszało
machnęło po płocie
niechcący
Wiatr przywiał kartkę
„świeżo ogrzewane”
lep na mojego kocurka
mój kot nie jest głupi
zna co to rozkosze
pieszczoch do płotu
przykleił się cały
- Trwaj chwilo - mruczy
z rozkoszy pod wąsem
Jak pewien młodzieniec
co w tej samej chwili
całkiem nieopodal
z pewną dzieweczką
zachęceni przez słońce
zapomnieli o świecie
całując się na łące.
***
Obcy
Poleciałeś śmigły ptaku hen wysoko
Bury jastrząb już naostrzył pazury
Zniżyć swoje loty musiałeś
Nie - nie jesteś podniebnym sokołem
Poleciałeś wędrowniczku hen daleko
Chciałeś dotrzeć gdzieś do ciepłych krajów
Lecz zmyliłeś strony nieboskłonu
Nie - nie jesteś dostojnym bocianem
Zawitałeś kiedyś na podwórko
By z kurami siąść do ziaren garnuszka
Lecz już pędzi kogut nastroszony
Nie - nie jesteś domową kurką
Poleciałeś wtedy smutny gdzieś w sitowie
By wyśpiewać swój żal i wyobcowanie
- Kim ja jestem na tym świecie - zawołałeś
Trzciny szumią żeś poetą – skowronkiem
***
Zwiastuję wam radość wielką ...
...nad mieszkańcami kraju mroków
zabłysło światło (Łk 2, Iz 9)
- Betlejem
Mocno oczy zamykam
by nie widzieć tych szopek
podkolorowanych
szczelnie uszy zatykam
by nie słyszeć tych reklam
rozkolędowanych
przywaliłem serce
ciężkim kamieniem
aby nie czuć tej „dobroci”
tak odświętnie udawanej
oślepiony blichtrem tysięcy świecidełek
smutny w krainie mroku siedziałem
Aż zdarzył się dzień jakich wiele
miejsce też było przypadkowe
ktoś podał rękę nieznajomemu
kiedy upadł pod życia ciężarem
Zobaczyłem światło w jego oczach
jak poranek po nocy rozpaczy
on odnalazł utraconą nadzieję
a ja stałem
jak pasterz
przed stajenką
w Betlejem
- Betlejem