znajomi a nasza choroba
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: znajomi a nasza choroba
sam nie wiem...czy na temat.
Wkurza mnie to, ze najblizsza mi osoba nie pyta jak sie czuje....widzi ze jest zle...a nie pyta.
Mowi o wszystkim i skutecznie omija moje "chorobstwo"....zastanawiam sie, czy ona naprawde wie na co choruje, czy tylko omijajac "temat" usiluje byc poza tematem.
W ogolem odczuwam jakis dyskomfort,jakby wszyscy wkolo uparli sie nie widziec ze jestem chory.
Za chwile wyjdzie na to, ze sam wymyslilem sobie chorobe....
Wiem, ze to glupie.....ale jakos mi tak sie to uklada
Wkurza mnie to, ze najblizsza mi osoba nie pyta jak sie czuje....widzi ze jest zle...a nie pyta.
Mowi o wszystkim i skutecznie omija moje "chorobstwo"....zastanawiam sie, czy ona naprawde wie na co choruje, czy tylko omijajac "temat" usiluje byc poza tematem.
W ogolem odczuwam jakis dyskomfort,jakby wszyscy wkolo uparli sie nie widziec ze jestem chory.
Za chwile wyjdzie na to, ze sam wymyslilem sobie chorobe....
Wiem, ze to glupie.....ale jakos mi tak sie to uklada
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
- CzarnaMamba
- Doświadczony ❃
- Posty: 1188
- Rejestracja: 30 kwie 2009, 23:01
- Choroba: nie ustalono
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Lubinek :)
Re: znajomi a nasza choroba
Jakbym siebie widziala i swoja rodzine!!! Niestety u mnie tak jest ja sie czasem zastanawiam, czy nie chca wiedziec i olewaja, czy po prostu wola nie wiedziec? Ja nie wiem. Nie zdaja sobie sprawy. A jak przyjda swieta i zgromadzenie odzinne to: Ty chora, dobrze wygladasz, zjedz to i tamto, nic ci nie bedzie, olej lekarzy i diety! Trafia czlowieka jak to slyszy.obyty.z.cu pisze:sam nie wiem...czy na temat.
Wkurza mnie to, ze najblizsza mi osoba nie pyta jak sie czuje....widzi ze jest zle...a nie pyta.
Mowi o wszystkim i skutecznie omija moje "chorobstwo"....zastanawiam sie, czy ona naprawde wie na co choruje, czy tylko omijajac "temat" usiluje byc poza tematem.
W ogolem odczuwam jakis dyskomfort,jakby wszyscy wkolo uparli sie nie widziec ze jestem chory.
Za chwile wyjdzie na to, ze sam wymyslilem sobie chorobe....
Wiem, ze to glupie.....ale jakos mi tak sie to uklada
-
- Doświadczony ❃
- Posty: 1741
- Rejestracja: 28 sie 2006, 19:13
- Choroba: CU
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Łódź/Piaseczno
Re: znajomi a nasza choroba
a może nie pyta, bo właśnie widzi, że źle...to o co ma pytać, może też źle to znosi....obyty.z.cu pisze:Wkurza mnie to, ze najblizsza mi osoba nie pyta jak sie czuje....widzi ze jest zle...a nie pyta.
Mowi o wszystkim i skutecznie omija moje "chorobstwo"....zastanawiam sie, czy ona naprawde wie na co choruje, czy tylko omijajac "temat" usiluje byc poza tematem.
że zagaduje?...a może nie chce cię dobijać, może omija, byś myślał o czymś innym....a jeśli i ona to źle znosi i nie wie jak rozmawiać....
skoro to najbliższa osoba to wystarczy jedynie usiąść i szczerze porozmawiać....i kolejne "stresiki" do kosza...
choruję od 96 roku, diagnoza od 98, remisja: od 2004 z 3 miesięczną przerwą:) bez leków (nie polecane)
- makika83
- Początkujący ✽✽
- Posty: 309
- Rejestracja: 26 sie 2008, 15:35
- Choroba: CU
- województwo: kujawsko-pomorskie
- Lokalizacja: Świecie
- Kontakt:
Re: znajomi a nasza choroba
widzę, że każdy z nas w tej chorobie jest takim jakby zbuntowanym nastolatkiem - kiedy rodzice pytają - to się wtrącają, kiedy nie pytają - nie interesuję ich... ale to chyba nawet nie chodzi o pytania, o słowa, ale właśnie o prawdziwą chęć niesienia pomocy i dobrego słowa; bo czasami wystarczy poklepać po ramieniu i wszystko wiadomo, a czasami powiedzieć pokrzepiająco: będzie dobrze.
szkoda, że wielu ludzi nie nauczono jak rozmawiać z drugim człowiekiem - jakim tonem, jakimi słowami, z jakimi gestami... ot - empatia lub jej brak wychodzą między innymi w takich momentach...
szkoda, że wielu ludzi nie nauczono jak rozmawiać z drugim człowiekiem - jakim tonem, jakimi słowami, z jakimi gestami... ot - empatia lub jej brak wychodzą między innymi w takich momentach...
dla każdego życie ma co innego
Asamax 3x 1000mg
Asamax 3x 1000mg
- anulka089
- Początkujący ✽✽
- Posty: 275
- Rejestracja: 15 maja 2009, 15:16
- Choroba: nie ustalono
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Cze-wa
- Kontakt:
Re: znajomi a nasza choroba
Witam, sorki ze wbilam na czyjs post ale nie wiem gdzie mam spytac o rade.Wiec chodiz o to ze ostatnio zaczelam psiac z fajnym chlpakiem , ale jescze sie z nim nie spodkalam chciala bym ale nie moge sie za bardzo wybrac .schudlam bardzo ,a na zdjeciah wygladam ładnie, normalnie (bo to były robione zanim co.) i krepuje sie troche spodkac z nim i neiwem czy teraz mam mu wogule o tym powiedziec czy jeszcze sie wstrzymac ,ale co mam poiwedizec jak nagle mi cos bedzie dolegac? jak mam mu to powiedziec , od czego zacząć prawie nie wychodze z domu bo raz jest dobrze raz zle
Bardzo prosze o jakaś rade-jak amm to powiedziec?, jak zaczac ?,czy mówić wogule?:niepewny:
Bardzo prosze o jakaś rade-jak amm to powiedziec?, jak zaczac ?,czy mówić wogule?:niepewny:
- Marekk
- Początkujący ✽✽
- Posty: 260
- Rejestracja: 28 kwie 2009, 21:55
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: znajomi a nasza choroba
Powiem szczerze, że szczególnie na początku, kiedy dowiedziałem się o mojej chorobie co było później jednym z czynników że rozstaliśmy się z moją ówczesną dziewczyną zastanawiałem się jak powinienem się zachować kiedy zacznę spotykać się z kimś innym, jak szybko powiedzieć itd, czyli generalnie były to te same dylematy, które teraz ty masz. Doszedłem do jednego wniosku, przede wszystkim nie ukrywać na siłę, jeśli się z nim spotkasz i zaczniesz się czuć gorzej to po prostu mu to powiedz, nie trzeba od razu wtajemniczać we wszystko przy pierwszym spotkaniu bo wydaje mi się to zbędne, ale kiedy już spotkacie się któryś raz z rzędu i będziesz wiedziała, że chcesz to przedłużyć to wydaje mi się, że należy tą drugą osobę wprowadzić przynajmniej częściowo w to jak czasem jest i co Ci właściwie dolega.
Co do tego jak zacząć, ja zawsze preferowałem po prostu zwykłą, szczerą rozmowę, bo tak najłatwiej tego typu rzeczy przekazać. Nie starać się nic ukrywać na siłę, ale też nie trzeba jak już napisałem wszystkiego od razu mówić, przynajmniej na początku, bo coś takiego może druga osobę nieco przestraszyć i wydaje mi się, że nie powinno to nas dziwić.
Co do samego spotkania to wydaje mi się, że powinnaś się z nim spotkać, jeśli obawiasz się jego reakcji na to, że teraz jesteś chudsza to wcześniej w rozmowie wspomnij o tym, że ostatnio trochę schudłaś i tyle, ale nie denerwuj się tym spotkaniem bo to może tylko wszystko popsuć
Moja rada jest taka: idź się z nim spotkać i bądź po prostu sobą, jeśli coś będzie nie tak z chorobą to jeśli on faktycznie jest fajny jak piszesz to przy następnym spotkaniu jeśli ty nie zaczniesz tego tematu on nawet go nie poruszy, znam bardzo wiele osób które tak właśnie by postąpiło dlatego głowa do góry i nie denerwuj się a jeśli zachowa się totalnie nieodpowiednio przy takiej sytuacji to no cóż, nie jest tego wart
Co do tego jak zacząć, ja zawsze preferowałem po prostu zwykłą, szczerą rozmowę, bo tak najłatwiej tego typu rzeczy przekazać. Nie starać się nic ukrywać na siłę, ale też nie trzeba jak już napisałem wszystkiego od razu mówić, przynajmniej na początku, bo coś takiego może druga osobę nieco przestraszyć i wydaje mi się, że nie powinno to nas dziwić.
Co do samego spotkania to wydaje mi się, że powinnaś się z nim spotkać, jeśli obawiasz się jego reakcji na to, że teraz jesteś chudsza to wcześniej w rozmowie wspomnij o tym, że ostatnio trochę schudłaś i tyle, ale nie denerwuj się tym spotkaniem bo to może tylko wszystko popsuć
Moja rada jest taka: idź się z nim spotkać i bądź po prostu sobą, jeśli coś będzie nie tak z chorobą to jeśli on faktycznie jest fajny jak piszesz to przy następnym spotkaniu jeśli ty nie zaczniesz tego tematu on nawet go nie poruszy, znam bardzo wiele osób które tak właśnie by postąpiło dlatego głowa do góry i nie denerwuj się a jeśli zachowa się totalnie nieodpowiednio przy takiej sytuacji to no cóż, nie jest tego wart
- leila
- Doświadczony ❃
- Posty: 1262
- Rejestracja: 18 mar 2008, 18:24
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: ....
Re: znajomi a nasza choroba
na poczatku nic nie mówic o chorobie poczekac az znajomośc sie rozwinie
- anulka089
- Początkujący ✽✽
- Posty: 275
- Rejestracja: 15 maja 2009, 15:16
- Choroba: nie ustalono
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Cze-wa
- Kontakt:
Re: znajomi a nasza choroba
dziękuje Wam bardzo za rade, jak poczuje sie lepiej (bo chyab sie sestresowalm i mi sie gorzejzrobilo) to powiem ze chce sie spoidkac ale na razie mialam wymowki no coż tak bywa ,jak nie ten to inny
-
- Debiutant ✽
- Posty: 31
- Rejestracja: 19 mar 2009, 20:31
- Choroba: nie ustalono
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Wodzisław
Re: znajomi a nasza choroba
Wrócę do tematu "głównego"
Mam nadzieję, że Anulka wyszłaś "do ludzi", że udało Ci się spotkać z tym tajemniczym nieznajomym
O mojej chorobie wiedzą wszyscy znajomi - w zależności od inteligencji wiedzą bardziej szczegółowo, albo "po łebkach".
Z pracą się ułożyło tak, że do obecnej poszłam idealnie w trakcie diagnozowania celiakii, więc na rozmowie wstępnej zapytałam co szef na moje wyjścia do WC, do lekarzy, L4 i inne niedogodności. Usłyszałam, że zdrowie najważniejsze.
I w zasadzie od początku wszyscy - szef i współpracownicy - zaczęli się uczyć jak się postępuje z celiakiem, czym go poczęstować, czego mu nie wciskać i żeby mu wybaczać, że WC czasami jest zajęte dłużej
Długo były wpadki typu: zjedz sam krem, biszkopt możesz zostawić Długo były lody rożki w waflu (szef "słodka dziurka" - często znosi słodkości do pracy), delicje, czekoladki i cukierki.
Ale przyszedł moment, że na urodziny czy inne okazje biurowe dla mnie zawsze znalazł się jakiś owoc, bezpieczny cukierek, soczek.
I to bardzo miłe było.
Wśród znajomych większość reaguje jak współpracownicy. Na imprezkach znajdują się dania "dla mnie", nikt nie robi wielkich oczu jak przychodzę ze swoim żarciem.
Jedyne, co jest wkurzające, to wspólne wyjścia do knajpki - dlatego bardzo mało chadzamy
Teraz - odkąd przyplątuje się coś jeszcze, staram się od razu wdrażać znajomych, że to taki sobie "dodatek" do celiakii, że może lepsze to niż cukrzyca albo insze zło.
Jedyne, co mnie boli, to wzrok męża - czasami mam ochotę się po prostu poskarżyć, że coś mnie boli, że mam dość. Ale wiem, że ostatnio jest to bardzo często. I boli jak stwierdza, że mam powiedzieć lepiej co mnie NIE boli
Bo ja wiem, że on mnie rozumie, że znosi dietę (i on i dzieci są na półbezglutenowej, bo nie gotuję dla nich osobno), że biega z termoforem, miską, trzyma w ramionach jak mdleję na WC, zbiera z podłogi jak padam, znosi mój specyficzny zapaszek. Ale boli, jak widzę, że czasami ma mojego marudzenia dość...
Za to mama i siostra nadrabiają za niego i każdą moją zmianę nastroju wyczuwają po głosie - mama się zamartwia, siostra zaraz panikuje A obie mam w zasadzie "na telefon" tylko, bo siostra daleko mieszka, a mama niemobilna...
Mam nadzieję, że Anulka wyszłaś "do ludzi", że udało Ci się spotkać z tym tajemniczym nieznajomym
O mojej chorobie wiedzą wszyscy znajomi - w zależności od inteligencji wiedzą bardziej szczegółowo, albo "po łebkach".
Z pracą się ułożyło tak, że do obecnej poszłam idealnie w trakcie diagnozowania celiakii, więc na rozmowie wstępnej zapytałam co szef na moje wyjścia do WC, do lekarzy, L4 i inne niedogodności. Usłyszałam, że zdrowie najważniejsze.
I w zasadzie od początku wszyscy - szef i współpracownicy - zaczęli się uczyć jak się postępuje z celiakiem, czym go poczęstować, czego mu nie wciskać i żeby mu wybaczać, że WC czasami jest zajęte dłużej
Długo były wpadki typu: zjedz sam krem, biszkopt możesz zostawić Długo były lody rożki w waflu (szef "słodka dziurka" - często znosi słodkości do pracy), delicje, czekoladki i cukierki.
Ale przyszedł moment, że na urodziny czy inne okazje biurowe dla mnie zawsze znalazł się jakiś owoc, bezpieczny cukierek, soczek.
I to bardzo miłe było.
Wśród znajomych większość reaguje jak współpracownicy. Na imprezkach znajdują się dania "dla mnie", nikt nie robi wielkich oczu jak przychodzę ze swoim żarciem.
Jedyne, co jest wkurzające, to wspólne wyjścia do knajpki - dlatego bardzo mało chadzamy
Teraz - odkąd przyplątuje się coś jeszcze, staram się od razu wdrażać znajomych, że to taki sobie "dodatek" do celiakii, że może lepsze to niż cukrzyca albo insze zło.
Jedyne, co mnie boli, to wzrok męża - czasami mam ochotę się po prostu poskarżyć, że coś mnie boli, że mam dość. Ale wiem, że ostatnio jest to bardzo często. I boli jak stwierdza, że mam powiedzieć lepiej co mnie NIE boli
Bo ja wiem, że on mnie rozumie, że znosi dietę (i on i dzieci są na półbezglutenowej, bo nie gotuję dla nich osobno), że biega z termoforem, miską, trzyma w ramionach jak mdleję na WC, zbiera z podłogi jak padam, znosi mój specyficzny zapaszek. Ale boli, jak widzę, że czasami ma mojego marudzenia dość...
Za to mama i siostra nadrabiają za niego i każdą moją zmianę nastroju wyczuwają po głosie - mama się zamartwia, siostra zaraz panikuje A obie mam w zasadzie "na telefon" tylko, bo siostra daleko mieszka, a mama niemobilna...
celiakia (2007) + "?" (2009)
- anulka089
- Początkujący ✽✽
- Posty: 275
- Rejestracja: 15 maja 2009, 15:16
- Choroba: nie ustalono
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Cze-wa
- Kontakt:
Re: znajomi a nasza choroba
Dziękuje , uało udało może bedziec cos wiecej - czas pokaze
- Antonietta
- Początkujący ✽✽
- Posty: 187
- Rejestracja: 12 mar 2010, 12:25
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Małopolska
Re: znajomi a nasza choroba
Anulka i jak???
Dalam na wtajemniczonym gg linka do tego watku , kto bedzie chcial - przeczyta.
Dalam na wtajemniczonym gg linka do tego watku , kto bedzie chcial - przeczyta.
"Mezny ten,kto w utrapieniu nie traci otuchy" [?]
- BananowySong
- Debiutant ✽
- Posty: 46
- Rejestracja: 22 lip 2010, 20:51
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Siemianowice Śl.
Re: znajomi a nasza choroba
A ja, kurcze, sama nie wiem, co mam robić. Bo z jednej strony to chciałabym żeby ludzie wiedzieli i żebym mogła o tym spokojnie mówić, ale nie postrzegali mnie przez pryzmat tego, że mam CU, a z drugiej strony to nie chcę się tego wstydzić, zatajać prawdę, bo myślę, że kiedyś się w moich wymówkach zapętlę.
Uważam, że są ludzie, którzy nie są na tyle dojrzali, by tą chorobę zrozumieć i zwyczajnie nie zasługują na to, by znać prawdę.
Ja dopiero zaczynam moją "przygodę" z colitis-em i nie wiem jak sobie z tym radzić. Mówić czy nie mówić. Proszę, poradźcie coś.
Pozdrawiam
Uważam, że są ludzie, którzy nie są na tyle dojrzali, by tą chorobę zrozumieć i zwyczajnie nie zasługują na to, by znać prawdę.
Ja dopiero zaczynam moją "przygodę" z colitis-em i nie wiem jak sobie z tym radzić. Mówić czy nie mówić. Proszę, poradźcie coś.
Pozdrawiam
- Marekk
- Początkujący ✽✽
- Posty: 260
- Rejestracja: 28 kwie 2009, 21:55
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: znajomi a nasza choroba
Moim zdaniem powinno się powiedzieć swojemu najbliższemu otoczeniu, znajomym/przyjaciołom którym ufamy i wiemy że zachowają się odpowiednio. Już samo wygadanie się przynosi ulgę i uważam, że warto mieć kilku przyjaciół z którymi możemy porozmawiać na ten temat.
Z drugiej strony nie trzeba rozpowiadać wokół wszystkim o tym, po pierwsze większości osób tak naprawdę to nie interesuje i słusznie to jest tak jak z innymi naszymi tajemnicami, nie wszystkich wtajemniczamy w nie
Z drugiej strony nie trzeba rozpowiadać wokół wszystkim o tym, po pierwsze większości osób tak naprawdę to nie interesuje i słusznie to jest tak jak z innymi naszymi tajemnicami, nie wszystkich wtajemniczamy w nie
- leila
- Doświadczony ❃
- Posty: 1262
- Rejestracja: 18 mar 2008, 18:24
- Choroba: CU
- województwo: zachodniopomorskie
- Lokalizacja: ....
Re: znajomi a nasza choroba
nawet przyjaciólki z ogolniaka nie wiedzialy, raczej nie mówie