Przyjaciele na dobre i na złe...
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- toczka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 459
- Rejestracja: 15 mar 2009, 19:22
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
Alez wywolalam dyskusje
A tak po krotce jak wyglada moja sytuacja...
Otoz jest Nas Wileka Trojca, najwspanialsi przyjaciele pod słońcem. Skoczylibysmy za soba w ogień. Jesteśmy razem na dobre i na złe. Wspolnie sie wspieramy, smiejemy, placzemy i mierzymy z życiem. Dziekuje losowi, ze postawil mi na drodze te dwie niesamowite osoby!
Ale od jakiegos czasu na mojego Przyjaciela zaczynam patrzec troche inaczej... Zle napisalam na poczatku, ze sie zakochalam. Nie, ja Go kocham bardzo ale teraz ta milośc zaczyna sie przeradzac z mojej strony w troche inna realcje. Za kazdym razem jak porownuje Go do facetow z moich poprzednich zwiazkow to oni wszyscy odpadaja juz przedbiegach i zlewaja sie w jedna, bezksztaltna mase. I wstyd mi, naprawde jak zaczynam sie utwierdzac w przekonaniu, ze On jest poki co jedynym mezczyzna jakiego znam z ktorym moglabym stworzyc prawdziwy i trwaly zwiazek!
Tylko, ze argumenty "przeciw" sa w przewazajacej ilosci...
po pierwsze- On jest w zwiazku. Fakt, jest to bardzo toksyczny zwiazek. Ale mnie nic do tego. On sie nie wtracal w moje, ja nie bede sie wtracac w Jego.
po drugie- znam siebie i swoje poprzednie perypetie i piekielnie boje sie co by bylo jakby nagle mi sie odwidzialo? Ze rozpieszczona toczka w koncu dostanie to, co chciala i hejjaaa! Znienawidzilabym siebie kompletnie. Widmo zranienia Go jest chyba tym przewazajacym argumentem.
po trzecie- faceci przychodza i odchodza, przyjaznie zawsze zostaja...
po czwarte- przezylam duzo stresow i nerwowych sytuacji, ale nie jestem az tak odwazna aby Mu powiedziec o tym co sie zaczyna dziac... a skoro On wie o mnie wszystko to boje sie, ze chcac nie chcac bede sie od Niego oddalac.
Choroba jest zła, ale wiele mnie nauczyla. Przede wszystkim pokory! Przewartosciowala niektore wartosci i pokazala, ze warto cieszyc sie ze wszystkiego! Za to jej dziekuje!
A tak po krotce jak wyglada moja sytuacja...
Otoz jest Nas Wileka Trojca, najwspanialsi przyjaciele pod słońcem. Skoczylibysmy za soba w ogień. Jesteśmy razem na dobre i na złe. Wspolnie sie wspieramy, smiejemy, placzemy i mierzymy z życiem. Dziekuje losowi, ze postawil mi na drodze te dwie niesamowite osoby!
Ale od jakiegos czasu na mojego Przyjaciela zaczynam patrzec troche inaczej... Zle napisalam na poczatku, ze sie zakochalam. Nie, ja Go kocham bardzo ale teraz ta milośc zaczyna sie przeradzac z mojej strony w troche inna realcje. Za kazdym razem jak porownuje Go do facetow z moich poprzednich zwiazkow to oni wszyscy odpadaja juz przedbiegach i zlewaja sie w jedna, bezksztaltna mase. I wstyd mi, naprawde jak zaczynam sie utwierdzac w przekonaniu, ze On jest poki co jedynym mezczyzna jakiego znam z ktorym moglabym stworzyc prawdziwy i trwaly zwiazek!
Tylko, ze argumenty "przeciw" sa w przewazajacej ilosci...
po pierwsze- On jest w zwiazku. Fakt, jest to bardzo toksyczny zwiazek. Ale mnie nic do tego. On sie nie wtracal w moje, ja nie bede sie wtracac w Jego.
po drugie- znam siebie i swoje poprzednie perypetie i piekielnie boje sie co by bylo jakby nagle mi sie odwidzialo? Ze rozpieszczona toczka w koncu dostanie to, co chciala i hejjaaa! Znienawidzilabym siebie kompletnie. Widmo zranienia Go jest chyba tym przewazajacym argumentem.
po trzecie- faceci przychodza i odchodza, przyjaznie zawsze zostaja...
po czwarte- przezylam duzo stresow i nerwowych sytuacji, ale nie jestem az tak odwazna aby Mu powiedziec o tym co sie zaczyna dziac... a skoro On wie o mnie wszystko to boje sie, ze chcac nie chcac bede sie od Niego oddalac.
Choroba jest zła, ale wiele mnie nauczyla. Przede wszystkim pokory! Przewartosciowala niektore wartosci i pokazala, ze warto cieszyc sie ze wszystkiego! Za to jej dziekuje!
Na końcu jest zawsze dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec...
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Nobody expects the Spanish Inquisition!
- deth
- Mistrzunio ❃❃❃
- Posty: 3130
- Rejestracja: 02 lut 2011, 16:33
- Choroba: CD
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Reda
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
poważny, niepoważny - ale reklama dzwignią handlu
poważny teraz :
maggie0278, bardzo miło mi się czytało Twój tekst. Wasze podejście do życia, siebie, choroby. zrozumienie wśród znajomych, rodziny - życze sobie takich świadomych relacji - jakie Wam udało się wymodelować Bardzo fajne przykłady do przełożenia na własne podwórka....
Powodzonka Wam
[ Dodano: 19-09-2011 ]
toczka, ja bym ryzykował faceci może przychodzą i odchodzą, ale coś wartościowego zdarza sie rzadko albo tylko raz
poważny teraz :
maggie0278, bardzo miło mi się czytało Twój tekst. Wasze podejście do życia, siebie, choroby. zrozumienie wśród znajomych, rodziny - życze sobie takich świadomych relacji - jakie Wam udało się wymodelować Bardzo fajne przykłady do przełożenia na własne podwórka....
Powodzonka Wam
[ Dodano: 19-09-2011 ]
toczka, ja bym ryzykował faceci może przychodzą i odchodzą, ale coś wartościowego zdarza sie rzadko albo tylko raz
- hannon
- Początkujący ✽✽
- Posty: 62
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 21:20
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Kraina Łagodności
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
maggie0278,....wow...
gratuluję takiego podejścia, wypracowania "złotego środka", nie pozwalacie dać się zwariować chorobie...oby tak dalej...
toczka, byłam/jestem w podobnej sytuacji, tylko że to mój kumpel po latach znajomości zdobył się na odwagę i stwierdził, że nie chce się już ze mną rozmijać...
świat dalej istnieje, przyjaźń też, bo z mojej strony to jednak tylko przyjaźń.
przez lata nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać i każde z nas podeszło ze zrozumieniem drugiej osoby...
wiem, że jest Ci trudno, ale żałuje się na pewno tego, czego się nie zrobiło
przyszłość jest w Waszych rękach...
trzymam kciuki bez względu na to jaką podejmiesz decyzję
pozdrawiam
gratuluję takiego podejścia, wypracowania "złotego środka", nie pozwalacie dać się zwariować chorobie...oby tak dalej...
toczka, byłam/jestem w podobnej sytuacji, tylko że to mój kumpel po latach znajomości zdobył się na odwagę i stwierdził, że nie chce się już ze mną rozmijać...
świat dalej istnieje, przyjaźń też, bo z mojej strony to jednak tylko przyjaźń.
przez lata nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać i każde z nas podeszło ze zrozumieniem drugiej osoby...
wiem, że jest Ci trudno, ale żałuje się na pewno tego, czego się nie zrobiło
przyszłość jest w Waszych rękach...
trzymam kciuki bez względu na to jaką podejmiesz decyzję
pozdrawiam
ciekawe...
kogo widzisz, gdy na mnie patrzysz...
kogo widzisz, gdy na mnie patrzysz...
- toczka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 459
- Rejestracja: 15 mar 2009, 19:22
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
Dziekuje Wam za rady!
Pewnie kiedys Mu powiem, ale to jeszcze nie teraz...
Pewnie kiedys Mu powiem, ale to jeszcze nie teraz...
Na końcu jest zawsze dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec...
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Nobody expects the Spanish Inquisition!
- deth
- Mistrzunio ❃❃❃
- Posty: 3130
- Rejestracja: 02 lut 2011, 16:33
- Choroba: CD
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Reda
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
jeszcze tulu fajnych facetów
- maggie0278
- Mistrzunio ❃❃❃
- Posty: 3162
- Rejestracja: 17 lut 2008, 21:26
- Choroba: CU u rodzica
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: obywatel świata
- Kontakt:
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
aż się zawstydzilam, że mnie tak chwalicie
Ale na serio, trzeba było się ratować (swe malżeństwo) bo inaczej nie wiem jaki byłby finał.
Polecam każdemu, celebrować wspólne chwile i nie dać się omotać CUDakowi
Ale na serio, trzeba było się ratować (swe malżeństwo) bo inaczej nie wiem jaki byłby finał.
Polecam każdemu, celebrować wspólne chwile i nie dać się omotać CUDakowi
Aktualnie : Pentasa 1x2gr, Imuran obniżono do 50mg z uwagi na podwyższony poziom thioguaniny, Biopron 9 2x1, Omega-3, Calperos+Vit.D3
Czopki Salofalk, wlewy z Pentasy, wlewy z Corhydronu, Budenofalk Foam, Cyklosporyna -leki, które w ogóle nie pomogły
Włączono Infliksymab, który nie zaindukował remisji
Humira od września 2012r do maja 2013. REMISJA!
dodatkowo Astma Oskrzelowa (Alvesco, Zafiron, Ventolin)
Czopki Salofalk, wlewy z Pentasy, wlewy z Corhydronu, Budenofalk Foam, Cyklosporyna -leki, które w ogóle nie pomogły
Włączono Infliksymab, który nie zaindukował remisji
Humira od września 2012r do maja 2013. REMISJA!
dodatkowo Astma Oskrzelowa (Alvesco, Zafiron, Ventolin)
- toczka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 459
- Rejestracja: 15 mar 2009, 19:22
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
to takie filmowe chyba, ze doradzasz z własnego doświadczenia?
I tak nam wywrózono, ze bedziemy miec tyle samo lat biorac slub i dzieci tez nam sie zgadzają ale to takie glupoty
I tak nam wywrózono, ze bedziemy miec tyle samo lat biorac slub i dzieci tez nam sie zgadzają ale to takie glupoty
Na końcu jest zawsze dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec...
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Nobody expects the Spanish Inquisition!
- hannon
- Początkujący ✽✽
- Posty: 62
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 21:20
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Kraina Łagodności
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
tom-as, śmiechem żartem przypomniałeś mi, że sama tak kiedyś z kumplem żartowałam. Czas ucieka, ja wolna, on też....zaczynam się lękaćtom-as pisze:zróbcie sobie przysięgę, że gdy stuknie wam 40ka a nadal nie będziecie w związkach to sie pobieracie
ciekawe...
kogo widzisz, gdy na mnie patrzysz...
kogo widzisz, gdy na mnie patrzysz...
- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Re: Przyjaciele na dobre i na złe...
Ja zawarłam taki pakt z moim przyjacielem ... 'niestety' on zerwał go jako pierwszytom-as pisze:zróbcie sobie przysięgę, że gdy stuknie wam 40ka a nadal nie będziecie w związkach to sie pobieracie