Noelia pisze:Alkohol nie szkodzi 100% wszystkim chorym na NZJ.
Pandziaak pisze:także takie wypowiedzi są porażające.
Ta wypowiedź nie jest "porażająca", tylko jest stwierdzeniem faktu
Nawet nad moim postem, na tej samej stronie są opinie osób, którym wino/wódka nie pogarsza objawów NZJ i nie szkodzi w ich chorobie.
Zatem alkohol nie szkodzi
stuprocentowo wszystkim z NZJ.
I to moje zdanie dotyczyło wpływu % na NZJ właśnie - to jest jasne, bo o tym była dyskusja.
Każdy musi sprawdzić sam na sobie, oczywiście
tylko w remisji, ostrożnie i na własne ryzyko.
Akurat mój mąż jeszcze na sobie nie sprawdził, bo od pierwszych objawów, czyli od ponad 3 miesięcy, nie pije żadnego alko.
Wcześniej zresztą też dużo nie pił (i pisałam nawet o tym w pierwszym poście w moim wątku o CU), bo zawsze
inny sześciopak był zdecydowanie ważniejszy, a piwo jednak kłóci się z siłką, formą i rzeźbą.
Noelia pisze:Nigdy nie palił. Imprezy, alkohol i śmieciowe jedzenie tylko okazjonalnie, bardzo rzadko.
I pisałam też wyraźnie, że "Nic się nie stanie, jeśli będzie trzeba zrezygnować. W remisji spróbuje, ale bardzo ostrożnie i się okaże.".
Są po stokroć większe przyjemności w życiu
niż szum po procentach.
Pandziaak pisze:alkohol nie ważne przez kogo pity, chorego czy nie chorego jest szkodliwy w dużych ilościach
Po pierwsze to nigdzie nie pisałam o ilościach.
Po drugie to jest przecież dla każdego oczywiste i bezdyskusyjne, wszyscy to wiedzą.
Podobnie jak papierosy, dopalacze, fast-foody, boczek z rusztu i...takie oczywistości można wymieniać bez końca.
Pandziaak pisze:a granica spożywania w małych ilościach bardzo szybko zaciera się
Jeśli komuś się szybko zaciera, to ma problem, ale nie można mierzyć wszystkich jedną miarą - nie wszyscy są słabi.
Pandziaak pisze:tak napatrzyłam się w życiu
Ja akurat nie znam żadnego alkoholika, nikt w moim otoczeniu nie nadużywa ani nie przesadza - może dlatego nie mam urazu do %.
Pandziaak pisze:Z jelita alkohol wchłaniany jest do krwiobiegu, następnie krąży po całym organizmie, przechodząc barierę krew-mózg i wpływa na wiele różnych organów.
A na niektóre wpływa dobrze.
O prozdrowotnych właściwościach czerwonego wina i o "francuskim paradoksie" są tysiące artykułów.
I nie chodzi w tym tylko o słynny resweratrol, który próbuje się sprzedawać jako suplement diety.
Tylko o masę innych substancji, polifenoli itd., które występują
tylko w winie - a np. w soku z winogron ich nie ma w ogóle.
I co więcej, działają one tylko w połączeniu z alkoholem, ponieważ wzmaga on lecznicze działanie tych związków.
To jest tzw. ekstrahowanie cennych substancji (np. z winogron) za pomocą alkoholu.
Dlatego różne nalewki i krople (np. walerianowe) są na alkoholu - bo te związki osiągają wtedy pełną skuteczność.
Taki alkoholowy wyciąg zatrzymuje leczniczą moc ziół, owoców itp.
Poza tym alkohol rozszerza naczynia i te substancje czynne lepiej działają i wnikają głębiej.
W związku z tym żadne badania nie potwierdziły aż tak dobroczynnego wpływu wina bezalkoholowego (a takie wino też zawiera te same antyoksydanty, polifenole itp.).
Etanol wzmacnia działanie przeciwutleniaczy - pełno w necie o tym.
Podczas procesu maceracji czerwonego wina, polifenole obficie „wypłukiwane” są ze skórek i pestek leżakujących na dnie kadzi i przechodzą do roztworu wodnego, a zawarty w winie alkohol utrzymuje je doskonale w stanie rozpuszczenia.
W przypadku wyrabiania soku z winogron, skórki są niemal natychmiast odrzucane, w efekcie czego napoje owocowe są zdecydowanie słabszym ich źródłem, a także, z tytułu braku alkoholu jest niższa ich bioprzyswajalność.
There aren't any studies that indicate drinking dealcoholized wine will reduce your risk of any particular diseases.
But there is some research on how it compares with regular red wine for blood concentrations of some of the polyphenols and how they affect some of the biochemical markers that are associated with cardiovascular diseas
These studies indicate regular wine has a bigger effect, but dealcoholized wine does improve some of these markers as well.
Czerwone wino w umiarkowanej ilości to doskonała profilaktyka:
http://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/jak ... 208,1.html
Ponadto jest określona bezpieczna, a nawet prozdrowotna dzienna dawka alkoholu.
Wg Wikipedii "Picie alkoholu w małych lub umiarkowanych ilościach (ok. 0,25–1,5 SJA) wiąże się z mniejszym ryzykiem zdarzeń sercowo-naczyniowych. Dawką graniczną jest 1,25 SJA dla kobiet i 2,5 SJA dla mężczyzn."
Dla mężczyzn oznacza to "spożywanie do 4 standardowych dawek alkoholu dziennie (125 ml wódki albo 0,4 l wina albo 2 „duże” piwa), najwyżej 5 razy w tygodniu".
Wg mnie to bardzo dużo! Mąż w życiu tyle nie pił - a to niby bezpieczna ilość.
Wklejam artykuły i badania - przykładowe, bo jest tego więcej oczywiście:
http://pamietajosercu.pl/artykuly/profi ... owych.html (3 strony są)
Wyniki wielu badań epidemiologicznych sugerują korzystny wpływ umiarkowanego spożycia alkoholu na ryzyko chorób układu krążenia (ChUK).
Najwięcej dowodów na związek pomiędzy spożywaniem alkoholu a umieralnością spowodowaną ChUK dostarczają duże badania kohortowe, które pozwalają na ocenę indywidualnej konsumpcji w porównaniu z indywidualnym ryzykiem chorób. W Stanach Zjednoczonych, Francji, Chinach, Japonii, W. Brytanii, Danii i Polsce konsekwentnie stwierdzono, że mężczyźni i kobiety, którzy spożywają umiarkowane ilości alkoholu (do 30 g alkoholu dziennie) mają ryzyko zgonu na choroby sercowo-naczyniowe niższe o 20-50% w porównaniu z osobami, które konsumują alkohol w minimalnych ilościach lub są całkowitymi abstynentami.
Wcześniejsze badania epidemiologiczne wskazywały, że na obniżenie ryzyka ChUK najsilniej wpływało spożywanie wina, co przypisywano protekcyjnej roli zarówno alkoholu etylowego, jak i związków o charakterze antyoksydantów, głównie tzw. polifenoli. Jednakże bardziej aktualne badania sugerują, że profilaktyczne działanie alkoholu nie zależy od rodzaju spożytego napoju alkoholowego. Zestawienie badań metabolicznych wykazało, że wpływ różnych typów napojów alkoholowych na stężenie m.in. HDL-cholesterolu czy fibrynogenu jest taki sam. Zestawienie natomiast badań kohortowych wykazało prawie taką samą liczbę badań wskazujących na protekcyjną rolę wina co piwa czy wódki.
Stopień redukcji ryzyka ChUK uzyskany w tych populacjach jest porównywalny, co świadczyć może o ochronnym wpływie głównie alkoholu etylowego zawartego w tych napojach.
Alkohol wpływa na ryzyko chorób układu krążenia także poprzez oddziaływanie na klasyczne czynniki ryzyka tych chorób: poziom lipidów, czynniki krzepnięcia krwi, ciśnienie tętnicze oraz stężenie homocysteiny. Spożycie alkoholu powoduje wzrost stężenia cholesterolu związanego z lipoproteinami o dużej gęstości (HDL – potocznie tzw. „dobry” cholesterol ) oraz zmniejszanie stężenia cholesterolu związanego z lipoproteinami o małej gęstości (LDL – tzw. „zły” cholesterol). Analiza wyników badań z lat 1965-1998 wykazała, że umiarkowane spożycie alkoholu (ok. 30 g/dzień) związane jest ze wzrostem stężenia cholesterolu zawartego we frakcjach lipoprotein o wysokiej gęstości, apolipoproteiny A1 (a ponadto ze zmniejszeniem stężenia fibrynogenu), co w konsekwencji spowodowało obniżenie ryzyka choroby niedokrwiennej serca o prawie 25%.
Ochronny efekt alkoholu może być także skutkiem jego działania fibrynolitycznego m.in. poprzez zwiększenie aktywności endogennego aktywatora plazminogenu tkankowego. Wyższa aktywność fibrynolityczna i zmniejszona agregacja płytek krwi może hamować tworzenie się skrzepów w naczyniach wieńcowych. Alkohol powoduje zwiększenie stężenia prostacykliny, która wpływa silnie na rozszerzanie naczyń i hamuje agregację płytek.
Z punktu widzenia zagrożenia chorobami układu krążenia umiarkowane spożywanie alkoholu stanowi czynnik zapobiegający tym chorobom. Umiarkowane spożycie oznacza najczęściej konsumpcję alkoholu do 30 g czystego etanolu /dzień wśród mężczyzn (co odpowiada 80 ml wódki lub 300 ml wina lub 700 ml piwa) i do 15 g/dzień wśród kobiet.
Z uwagi na złożoność wpływu alkoholu na zdrowie, konieczne jest ostrożne i indywidualne formułowanie wskazówek odnośnie jego spożycia. Na pewno należy zalecać ograniczenie konsumpcji alkoholu osobom spożywającym powyżej wielkości umiarkowanych. Model picia w Polsce najczęściej polega na okazjonalnym piciu dużych ilości napojów alkoholowych wysokoprocentowych, dlatego też nie tylko upowszechnienie regularnego spożywania niewielkich ilości alkoholu, ale przede wszystkim modyfikacja innych elementów stylu życia, tzn. niepalenie, zmiana nawyków żywieniowych czy wzrost aktywności fizycznej, może przyczynić się do obniżenia ryzyka ChUK.
http://www.mp.pl/poz/psychiatria/uzalez ... aczyniowej
Ten artykuł skopiuję, bo trzeba mieć konto medyczne (ale każdy może założyć - nie weryfikują tego, a jest dostęp do wszystkich badań naukowych):
Opracowali: lek. Dorota Włoch-Kopeć, dr med. Małgorzata Bała, prof. Roman Jaeschke MD MSc
Skróty: ChW – choroba wieńcowa, RR – ryzyko względne
Metodyka: przegląd systematyczny z metaanalizą 84 prospektywnych badań kohortowych
Populacja: 2 838 197 dorosłych, bez chorób sercowo-naczyniowych w wywiadach, mężczyźni 0–100%, wiek 15–104 lat
Grupa badana: pijący alkohol
Grupa kontrolna: niepijący alkoholu
Wyniki: Po śr. 11 latach obserwacji (2,5–35 lat) w grupie osób pijących alkohol, w porównaniu z grupą niepijących, stwierdzono:
– mniejsze ryzyko zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych (RR 0,75 [0,70–0,80]; 21 badań, n = 1 184 956 osób)
– mniejsze ryzyko wystąpienia ChW (RR 0,71 [0,66–0,77]; 29 badań, n = 549 504 osób)
– mniejsze ryzyko zgonu z powodu ChW (RR 0,75 [0,68–0,81]; 31 badań, n = 1 925 106 osób)
– podobne ryzyko wystąpienia udaru mózgu (RR 0,98 [0,91–1,06]; 17 badań, n = 458 811 osób), ale mniejsze ryzyko niedokrwiennego udaru mózgu (RR 0,92 [0,85–1,00]; 8 badań) i podobne ryzyko krwotocznego udaru mózgu (RR 1,14 [0,97–1,34]; 12 badań)
– podobne ryzyko zgonu z powodu udaru mózgu (RR 1,06 [0,91–1,23]; 10 badań, n = 723 571 osób)
– mniejsze ryzyko zgonu z jakiejkolwiek przyczyny (31 badań) (RR 0,87 [0,83–0,92]), zależność ta miała charakter krzywej J – najmniejsze ryzyko występowało u osób spożywających 2,5–14,9 g alkoholu/d (ok. 0,5–1 drinka [jako 1 drink przyjęto 355 ml piwa, 148 ml wina, 44 ml 40% alkoholu]); RR 0,83 [0,80–0,86]), a zwiększone ryzyko u osób spożywających >60 g alkoholu dziennie (RR 1,3 [1,22–1,38]).
Przy spożyciu 2,5–14,9 g/d (do 1 drinka) w porównaniu z abstynencją stwierdzono mniejsze ryzyko:
– zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych (RR 0,77 [0,71–0,83])
– wystąpienia ChW (RR 0,75 [0,65–0,88]) i zgonu z powodu ChW (RR 0,79 [0,73–0,86])
– wystąpienia udaru mózgu (RR 0,80 [0,74–0,87]) i zgonu z powodu udaru mózgu (RR 0,86 [0,75–0,99]).
Dla ChW przy spożyciu >2,5 g alkoholu/d ryzyko było mniejsze (z wyjątkiem spożycia >60 g/d – nie obserwowano korzyści), a największą korzyść obserwowano przy piciu 1–2 drinków dziennie, natomiast dla zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych, wystąpienia udaru mózgu i zgonu z powodu udaru mózgu zależność miała charakter krzywej U lub J, a ryzyko było większe przy większym spożyciu alkoholu, szczególnie >60 g/d. W przypadku zgonu z powodu udaru mózgu największą korzyść obserwowano przy piciu =<1 drinka dziennie. U mężczyzn pijących alkohol, w porównaniu z niepijącymi, podobne było ryzyko wystąpienia udaru mózgu (RR 1,02 [0,92–1,13]) i zgonu z tego powodu (RR 1,07 [0,89–1,28]), a u kobiet pijących alkohol, w porównaniu z niepijącymi, mniejsze było ryzyko zgonu z powodu udaru mózgu (RR 0,81 [0,67–0,98]) oraz podobne ryzyko wystąpienia udaru mózgu (RR 0,87 [0,75–1,01]; wynik dotyczący udaru mózgu należy interpretować ostrożnie ponieważ uzyskany został tylko z 3 badań).
Wnioski: Picie alkoholu w małych lub umiarkowanych ilościach wiąże się z mniejszym ryzykiem zdarzeń sercowo-naczyniowych.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21343207
CONCLUSIONS:
Light to moderate alcohol consumption is associated with a reduced risk of multiple cardiovascular outcomes.
Zebrany na przełomie lat materiał badawczy zdaje się potwierdzać wyjątkowe właściwości czerwonego wina w zakresie profilaktyki chorób układu krążenia. Mimo tego należy jednak pamiętać, że wino jest również alkoholem, do którego picia istnieje także wiele przeciwwskazań. Jaką wiec ilość można polecić z czystym sumieniem? Święty Benedykt zalecał swoim braciom zakonnym picie do posiłku szklanki wina w celu pobudzenia trawienia. Wszystko wskazuje na to, że trafił w sedno, gdyż obecnie właśnie taka porcja wina najczęściej zalecana jest w celach profilaktyki chorób serca. Porcja 200-300 ml wina/dziennie zawiera przeciętnie 25-35g czystego alkoholu – czyli dawkę uznawaną nie tylko za bezpieczną, ale także prozdrowotną.
Ostatnio czytałam sporo o kamicy nerkowej i pisałam o tym na forum, bo mąż miał jeden ostry napad i to dosyć dramatyczny.
Piwo jest kontrowersyjne w tym przypadku, ale jednak sporo lekarzy poleca taki sposób, a w necie tysiące osób przyznaje, że im to pomaga.
Niedawno natknęłam się np. na ten artykuł (a podobnych są setki):
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obc ... rects=true
"- Pani sobie zrobi cieplutką kąpiel - powiedział ze współczuciem anioł. - Kupi sobie parę puszek piwa, pije, siedzi w wannie i siusia - za przeproszeniem - do wody. Te kamienie powinny w końcu się przecisnąć.
Kuracja zalecona mi przez panią doktor od USG nie była zapewne całkiem poprawna. Ale miła. Ciepła woda podziałała rozluźniająco, piwo - moczopędnie, kamień przeszedł moją drogę przez mękę i zniknął. Odtąd nie dawał o sobie znać, mimo że minęło wiele lat."
Piwo ponoć ma sporo walorów leczniczych:
http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/ ... 41656.html
Ja zazwyczaj piję niepasteryzowane, a to ma niby właściwości podobne do probiotyków.
Systematyczne umiarkowane spożywanie alkoholu może doprowadzić u osób wrażliwych do trwałego uzależnienia, co pociąga za sobą szereg konsekwencji zarówno zdrowotnych jak i społecznych. Szacuje się, że w Polsce uzależnionych od alkoholu jest 600-800 tys. osób, ponadto 2-3 mln osób pije w sposób szkodliwy, a liczba osób pijących ryzykownie jest znacznie większa, choć trudna do ustalenia.
U
wrażliwych.
To, że na świecie jest mnóstwo osób o słabej woli i dziwnych tendencjach, to nie znaczy, że cały alkohol należy uznać za 100% zło.
Nie można wrzucać wszystkich do jednego wora.
Należy jednak pamiętać, że nadmiar zalet może stać się dużą wadą, a Francuski Paradoks powinniśmy traktować z pewną dozą krytycyzmu. Warto posłuchać słów renesansowego lekarza Paracelsusa: “wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę” i pić z głową.
Jacekx pisze:Non nocere
Ja nigdy tu nikogo do niczego nie namawiałam.
A wręcz przeciwnie - piszę o ostrożności i o remisji.
Jacekx pisze:Sorry więcej pokory...
Pokorna to nigdy nie byłam, dobrze mi z tym i mam z tego same korzyści
A jeśli chodzi o zdrowie, to mężowi w pewnych kwestiach brak pokory również dobrze zrobił.
Nadal ćwiczy (siłowo również) i nadal je odżywki, mimo że sporo osób to odradzało.
Wciąż ma zaostrzenie, bo bronił się zbyt długo przed szpitalem i przed zamianą Cortimentu na Metypred, a nie z powodu ciężarów czy serwatki w proszku.
Do biegunek się przyzwyczaił i wolał to niż szpital czy ewentualne skutki uboczne sterydów - ale to był błąd, głupi upór i absolutnie nie polecam.
Natomiast odżywki sprawiły, że nie schudł, a siłownia (oczywiście nie tylko siłownia, ale w bardzo dużym stopniu) zapewnia super samopoczucie, zdrową psychikę i sprawność.
Bez dobrej formy byłby w gorszym stanie psychicznym, co szybko odbiłoby się niekorzystnie na jelitach.
Zatem 100% pokora to nie zawsze jest dobra opcja.
eliszka pisze:Dlatego gdy wychodzę i kosztuję procentów, to moja banda nocuje u babci..
Oboje pijemy (wino, szampan lub piwo - bo wódki, koniaków itp. akurat nie lubimy) na domówkach u nas - córka jest wtedy u którychś dziadków, rzecz jasna.
Gdy wychodzimy, to mąż nie pije, bo po pierwsze prowadzi, a po drugie "chce mnie pilnować i zapewniać bezpieczeństwo"
A czasem tylko we dwoje (gdy mała się u babci wczasuje) domowe winko do samego rana.
Nie jest to nam do szczęścia potrzebne i nie musimy sobie tak życia urozmaicać, ale lubimy.
Po winie jakieś dziwne rejony w mózgu się uaktywniają, coś w tym jest - bez wina tyle filmów, obrazów i książek by nie powstało, nawet Tolkien by "Władcy Pierścieni" nie napisał