obyty.z.cu pisze: ↑23 lip 2018, 15:22
Wtedy znika też ten efekt natychmiastowego parcia.
U męża też tak to działa, to jest taki dodatkowy plus tego Lidoposterinu.
obyty.z.cu pisze: ↑23 lip 2018, 15:22
Przy wlewkach zaś , trzeba pamiętać o odpowiedniej temp. ok. 38 C, wtedy jelito je "przyjmuje".Za zimne od razu jest reakcja wydalenia.
Zgadza się, mąż podgrzewa wlewki pod strumieniem gorącej wody z kranu albo zanurza w miseczce z ciepłą wodą, czyli w takiej "kąpieli wodnej".
Oczywiście nie we wrzątku, bo zbyt wysoka temp. mogłaby mieć wpływ na substancję czynną.
mama Magdalena pisze: ↑25 lip 2018, 10:24
Nad tym też popracujemy po powrocie. Nie miałam pojęcia, że można użyć znieczulającej maści. My zawsze mamy pod ręką oliwkę dziecięcą.
Oliwka to chyba sama z siebie może działać trochę przeczyszczająco.
To jest nawet jedna ze starodawnych
metod na zaparcia u dzieci - nigdy nie stosowałam, ale czytałam kiedyś przy jakiejś okazji.
Lidoposterin bardzo skutecznie znieczula, przydaje się przy czopkach i wlewkach, łagodzi też ból i podrażnienia np. podczas uporczywych biegunek czy czyszczenia przed kolonoskopią.
Lekarze używają tej maści do badań, np. per rectum czy rektoskopii - właśnie stąd się mąż o niej dowiedział.
Niestety jest na receptę, chociaż mężowi nie raz udało się kupić bez, ale to w prywatnych aptekach (nie w tych sieciowych a'la DOZ czy SuperPharm) i nie dawali wtedy paragonu - wiadomo
Ale receptę to bez problemu wypisze każdy lekarz, np. pediatra czy rodzinny.
BlackRose pisze: ↑24 lip 2018, 12:04
Kolonie są super
ja na pierwszych byłam w wieku 6 lat jakoś, nad morzem właśnie. Może 7 lat. W każdym razie te pierwsze kolonie dla najmłodszych - nie wiem od jakiego wieku teraz można malucha puścić na kolonie.
Są takie kolonie "dla maluchów" - od 5 r.ż. już.
mama Magdalena pisze: ↑31 lip 2018, 11:20
Mój młody właśnie wrócił z kolonii, o które tak drżałam. Wrócił i przeżył. Mało tego wydaje mi się, że zmężniał (takie słowo z lamusa )
Kolonie to rewelacyjny wynalazek, dzieci się bawią + przy okazji uczą samodzielności i zaradności, mają przedsmak dorosłego życia i dzięki temu właśnie mężnieją, jak to określiłaś (wg mnie to słowo pasuje tutaj idealnie i wcale nie jest z lamusa
), a rodzice mają wreszcie więcej czasu tylko dla siebie - jak w tej piosence Kultu "Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni. Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni" hah
Nasza marzy o "magicznych koloniach z Harrym Potterem" w Zamku Czocha (zwłaszcza o "nocnym zwiedzaniu zamku", bo m.in. to jest w programie) - niestety są od 7 r.ż., więc pojedzie dopiero za 2 lata, ale już odlicza dni
Syn sąsiadki wrócił niedawno z obozu językowego w Londynie "Śladami Harry'ego Pottera", oczywiście zachwycony, od tygodnia mówi tylko o tym, więc młoda chce jechać "już, natychmiast!", ale to z kolei dopiero od 12 r.ż.
Teraz jest tyle różnych ciekawych ofert, że nie wiadomo, co wybrać.
Kolonie językowe, artystyczne, fotograficzne, gitarowe, sportowe, taneczne, militarne, "kolonie dla miłośników zwierząt", "kolonie bez smartfonów" i inne cuda.
Naszą na pewno wyślemy na kolonie survivalowe, uczą tam np. "jak rozpalić ognisko bez zapałek w czasie deszczu" i innych takich atrakcji, młoda chce być podróżniczką (aktualnie, bo to się pewnie zmieni ze 100 razy jeszcze), to może jej się przydadzą w życiu takie umiejętności
S_Gosia pisze: ↑25 lip 2018, 12:31
Do 7 klasy poszedł normalnie...
Nie mogę się przyzwyczaić do tej reformy, u mnie była to I gimnazjum.
S_Gosia pisze: ↑25 lip 2018, 12:31
W szkole nauczyciele wiedzą o chorobie i nie było problemów z wyjściem na lekcji do wc.
Na szczęście niedługo LO, już nie będzie trzeba pytać w czasie lekcji o pozwolenie na WC - przynajmniej u nas tak było i mam nadzieję, że tak jest wszędzie.
S_Gosia pisze: ↑25 lip 2018, 12:31
Teraz jedziemy nad morze i choć nie jest super, bo pojawia się krew ( Noelia i Obyty wiedzą
), to on tak mega cieszy się na ten wyjazd, że zamykam oczy i tej krwi nie widzę.
Trzymamy mocno kciuki, zresztą wiesz o tym
Będzie dobrze, młody wróci szczęśliwy i zdrowszy, o krok dalej ku pełnej remisji!
S_Gosia pisze: ↑25 lip 2018, 12:31
Czasem to ja mam ciągle włączoną opcję paniki i ja mam chyba większy problem z zaakceptowaniem choroby.
Bo tak to chyba jest...
Wiesz, że u nas wygląda to całkiem podobnie.
Chory mąż radzi sobie psychicznie o wiele lepiej niż ja.
On to w zasadzie nie ma żadnych problemów w tej kwestii, żadnych chwil załamania ani lęków, tylko ja tak to przeżywam i się stresuję.
On śpi spokojnie do rana, a u mnie albo koszmary, albo bezsenność.
Przed każdym naszym wyjazdem też się zamartwiałam, wtedy mąż mnie uspokajał i zapewniał, że ze wszystkim sobie poradzi i "żebym już nie przesadzała".
Jak idzie na jakieś badania kontrolne, to ja cała w nerwach, spać nie mogę itp., więc to on mnie pociesza, że "wszystko będzie dobrze", a przecież powinno być na odwrót, to ja go powinnam wspierać, bo to on jest chory.
Czasem mam wręcz wyrzuty sumienia, że taka jestem, bo to takie anty-wsparcie dla niego.
Ech
Jakoś nie potrafię tak do końca wyluzować, wkurzające to dla obu stron, ale...cóż.
mama Magdalena pisze: ↑31 lip 2018, 11:39
Antybiotyki? Mój syn był zdrowy jak koń. Jedno przeziębienie w ciągu roku, czasem jakaś jelitówka albo katar. Nie pamiętam czasów przed chorobą, kiedy brał antybiotyki.
Mąż też nigdy nie brał antybiotyków, nie było potrzeby, w dzieciństwie prawie w ogóle nie chorował.
Ma mega odporność, przeziębiony to był chyba z 5 razy w życiu i oczywiście antybiotyków też wówczas nie stosował, co najwyżej Groprinosin (ale to nie antybiotyk, tylko lek przeciwwirusowy).
Psychicznie też jest odporny, ma twardy charakter, od zawsze bardzo dobrze sobie radził ze stresem czy w różnych krytycznych sytuacjach.
Nie wiem, skąd ta choroba...
mama Magdalena pisze: ↑31 lip 2018, 11:39
Jest jedynie coś w tym, że "te choroby" lubią wrażliwych i ambitnych (to już tylko i wyłącznie moja opinia).
No z tą ambicją to się akurat zgadza, u niego jest przesadna chyba w każdej dziedzinie życia, czy to praca, czy sport.
Ale nic innego nie pasuje do układanki "dlaczego zachorował", w jego rodzinie wszyscy 100% zdrowi, po prostu nie mamy pojęcia, skąd u niego to CU.
S_Gosia pisze: ↑31 lip 2018, 19:50
O diecie nie będę pisała, może kiedyś jako dorosły facet zacznie coś kombinować, na razie ta strefa, jest dla niego nieosiągalna. Tzn. je zdrowo, ale zgodnie z tym co piszą w poradniku, ale i tak nie wszystko przejdzie... to temat zamknięty u nas na razie.
Ja się staram młodą jakoś podejść podstępem, żeby się do czegoś przekonała
Np. kiedyś nie znosiła awokado, buntowała się, ale jak jej 3 razy obiecałam, że jeśli będzie jadła codziennie chociaż kawałek, to będzie miała najładniejsze i najdłuższe włosy w przedszkolu, to w końcu sama się zaczęła domagać
A awokado faktycznie super działa na włosy, odżywia je od środka, więc nie kłamałam z tą obietnicą.
Podobnie było np. z łososiem, szpinakiem, zielonymi koktajlami czy napojem z kurkumy.
mama Magdalena pisze: ↑31 lip 2018, 11:20
a w piątek wizyta kontrolna w poradni gastro i badania (opcja panika się włącza)
To trzymamy kciuki, daj znać po wizycie w poradni, jak wyniki badań i czy zmienili coś w leczeniu.