378 dni i dalej nic…

Miejsce dla wszystkich co mają ochotę prowadzić dziennik czy swój temat, opisując jak na co dzień zmagają się z chorobą.

Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
378dni
Debiutant ✽
Posty: 1
Rejestracja: 08 mar 2024, 19:14
Choroba: w trakcie diagnozy
województwo: pomorskie
miasto: Słupsk

378 dni i dalej nic…

Post autor: 378dni » 08 mar 2024, 19:55

Minęło dokładnie 378 dni od kiedy zaczęła się moja dluuuga przygoda z leczeniem…tak naprawdę do tej pory nie wiem czego. W lutym 2023 trafiłam do szpitala, z przeszywającym bólem brzucha, ból był tak duży, że nie mogłam samodzielnie ustać na nogach. Pierwszym podejrzeniem lekarzy było zapalenie wyrostka robaczkowego, natomiast wtedy stwierdzili oni, że USG to zbędna sprawa i mają ważniejsze rzeczy na głowie. Zatrzymali mnie w szpitalu na miesiąc. Najpierw na oddziale chirurgii, codziennie byłam badana przez wszystkich chirurgów na oddziale, natomiast, żaden z nich nie potrafił określić co mi jest. Mój lekarz prowadzący wypisywał mi przeróżne leki, próbując zgadnąć co mi jest, az do dnia w którym po podaniu metonidrazolu miałam ostre wymioty i zemdlałam. Dzień po tym mój lekarz prowadzący zlecił lewatywę, na początku nie chciałam się zgodzić, ale stwierdziłam, że nie będę panikować, przecież nie może być aż tak źle. Wtedy jeszcze nie wiedziałam w jakim błędzie jestem. Owy zabieg miała zrobić mi pielęgniarka, przypomnę tylko, że przebywając na oddziale chirurgii byłam świeżo po operacji stopy i miałam normalnie założone szwy i ciężko mi się chodziło. Pielęgniarka wyszarpała mnie z łóżka, mówiła, że to moje wymysły i to jest niemożliwe, żeby mnie to bolało. Kiedy okazało się, że lewatywa nic nie pomogła, przepisano mnie na oddział pediatryczny. Nie miałam z tamtąd dobrych doświadczeń, ale postanowiłam nie panikować i starałam się uspokoić. Od razu po wejściu na oddział dostałam 2 kubki dicopegu do wypicia(łącznie na dzień dostawałam ich 10). Spędziłam na tamtym oddziale 2 tygodnie, podczas których nie zrobili mi ani jednego badania, tylko podawali mi glukozę i jak mówiłam, że nie mogę wytrzymać z bólu dostawałam DOUSTNIE PARACETAMOL. Kiedy lekarzom skończyły się pomysły stwierdzili, że nic mi nie jest i specjalnie to wymyśliłam bo nie chciałam chodzić do szkoły. (Jestem szóstkową uczennicą, dla której edukacja jest najważniejszą rzeczą w życiu). Mój tata, który był bardzo uparty poszedł do lekarza rodzinnego, który z przerażeniem w oczach, co zrobili w tamtym szpitalu wypisał mi skierowanie na pediatrię na CITO. Mój zdesperowany ojciec szukał jakiegokolwiek szpitala, w między czasie kiedy ból mi się nasilał postanowiliśmy pojechać do szpitala w Gdańsku. Na sorze przyjął mnie pan z Ukrainy, nie mówił prawie w ogóle po polsku. Kłócił się uparcie w większości po ukraińsku, bo tak jak pisałam wcześniej, polskiego prawie nie umiał, że nie przyjmie mnie dziś, bo to jest niedziela i on nie ma czasu na takie rzeczy. Po długiej kłótni, zgodził się na usg(oczywiście z wielką łaską). Na USG badała mnie przemiła pani doktor, widać, że była naprawdę szczęśliwa, że wykonuje swój zawód, zbadała mnie dokładnie i stwierdziła zgrubienie w ileum. Pan doktor, który przyjmował mnie na sorze, zbył mnie i mojego tatę mówiąc, że to zgrubienie na jelicie to zapalenie pęcherza i mamy sobie iść rano do szpitala zrobić posiew moczu i na 100% wyjdą bakterie w moczu. No to więc tak zrobiliśmy, następnego dnia po dreptaliśmy z próbką, a dwa dni później otrzymaliśmy wynik. Bakterie w moczu(-). W między czasie, mój tata znalazł miejsce w jednym z popularniejszych szpitali w Polsce, więc w dzień oddania nam wyników z moczu, jechaliśmy już na drugi koniec Polski. Po dotarciu do tamtego szpitala byłam w ciężkim szoku. Lekarze byli mili, nie krzyczeli, pielęgniarki mnie nie szarpały, ani nie wrzeszczały, były jak takie ciocie. W tamtym szpitalu leżałam łącznie miesiąc zrobili mi wszystkie badania w tym gastro i kilka miesięcy później kolonoskopie. W wynikach z gastro wyszło zapalenie żołądka i dwunastnicy, a w kolono aftowane nadżerki. Wróciłam z wynikami do mojego gastrologa, ale on zbył mnie, że te nadżerki to nic takiego, a na żołądek nic nie poradzimy i może mi wypisać ewentualnie leki, ale nie ma 100% gwarancji, że mi pomogą. Ostatnio pojechałam do niego na kontrolę i okazało się, że dalej mam ból w podbrzuszu po prawej stronie i nadbrzuszu, lekarz aż zbladł i z grobową miną wystawił mi skierowanie na gastroenterologie, w celu zdiagnozowania NZJ, wystawił skierowanie na Copernicusa, ale to tam przyjmował mnie ten Ukrainiec, więc póki co żyje w niepokoju co dalej.

romek
Początkujący ✽✽
Posty: 479
Rejestracja: 28 sie 2018, 15:51
Choroba: CU
województwo: mazowieckie
miasto: warszawa

Re: 378 dni i dalej nic…

Post autor: romek » 09 mar 2024, 11:13

Niestety, taka jest nasza służba zdrowia :smutny: Trzymaj się

mari
Początkujący ✽✽
Posty: 238
Rejestracja: 23 gru 2017, 22:52
Choroba: CU
województwo: małopolskie
miasto: kraków

Re: 378 dni i dalej nic…

Post autor: mari » 10 mar 2024, 23:17

nie rezygnuj podjedź do szpitala jak będzie miał dyżur inny lekarz tamten nie może pełnić dyżuru przez całą dobę ,inny będzie miał więcej empatii dla pacjenta.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja Historia”