Jazda konna
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2418
- Rejestracja: 19 cze 2007, 17:48
- Choroba: CD
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Rumia
- Kontakt:
Re: Jazda konna
ja jezdze i zyje
-
- Debiutant ✽
- Posty: 31
- Rejestracja: 15 mar 2010, 22:30
- Choroba: polipowatość rodzinna
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: katowice
- Kontakt:
Re: Jazda konna
hejj... ja jestem po prokolektomii odtwórczej z wytworzeniem czasowej ileostomii.... za tydzien mi zamykają stomię.... uwielbniam jazdę konną, skoki i zawody.... czy po wycieciu jelita grubego bede mogla dalej trenowac i skakac..? chyba bym sie nie pogodzila z zaprzestaniem... tak bardzo to kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez koni... prosze o odpowiedź.
- Coralie
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 535
- Rejestracja: 12 lip 2010, 16:23
- Choroba: niesklasyfikowane NZJ
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: z piekła
Re: Jazda konna
Nie znam się na tematyce stomii, myślę że z workiem mógłby być problem jeździć, natomiast nie wiem jak z tym jest po zamknięciu. Czy tak duży wysiłek i obciążenie miednicy jest wskazane i po jakim czasie od operacji. Myślę, że możesz poradzić się lekarza. Na pewno jakiś czas będziesz musiała się wstrzymać, a co potem - oby było po Twojej myśli
New beginning
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 65
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 12:11
- Choroba: CU
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jazda konna
Odgrzebuję temat, bo nieco zmieniła się moja sytuacja.
W czerwcu tego roku ostatni raz jeździłam konno, w terenie, po Puszczy Piskiej, było cudownie...
Chorowałam od wielu lat na cu i gdy nie osłabiała mnie zbyt mocno anemia starałam się przy każdej okazji pobytu u rodzinki na Mazurach jeździć.
Ale mam teraz kłopot, po pierwsze jestem po wielu operacjach, nie mam już jelita grubego i kawałeczka cienkiego, mam wyłonioną ileostomię i usunięte kilka ropni, sama zmiana pozycji powoduje ból i jakby zmianę położenia moich wnętrzności /takie wrażenie/ ale... tęsknię i płaczę na myśl, że już nigdy nie będę mogła szaleć na końskim grzbiecie. Nie mówię teraz, bo jest dopiero 1 miesiąc po szpitalu, jest nie wesoło i ciągle wychodzą mi jakieś dodatkowe "atrakcje", ale za pół roku, za rok, w ogóle?...
Czy ktoś z Was ze stomią jeździ konno?
W czerwcu tego roku ostatni raz jeździłam konno, w terenie, po Puszczy Piskiej, było cudownie...
Chorowałam od wielu lat na cu i gdy nie osłabiała mnie zbyt mocno anemia starałam się przy każdej okazji pobytu u rodzinki na Mazurach jeździć.
Ale mam teraz kłopot, po pierwsze jestem po wielu operacjach, nie mam już jelita grubego i kawałeczka cienkiego, mam wyłonioną ileostomię i usunięte kilka ropni, sama zmiana pozycji powoduje ból i jakby zmianę położenia moich wnętrzności /takie wrażenie/ ale... tęsknię i płaczę na myśl, że już nigdy nie będę mogła szaleć na końskim grzbiecie. Nie mówię teraz, bo jest dopiero 1 miesiąc po szpitalu, jest nie wesoło i ciągle wychodzą mi jakieś dodatkowe "atrakcje", ale za pół roku, za rok, w ogóle?...
Czy ktoś z Was ze stomią jeździ konno?
Pozdrawiam
Maja
Maja
-
- Znawca ❃❃
- Posty: 2418
- Rejestracja: 19 cze 2007, 17:48
- Choroba: CD
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Rumia
- Kontakt:
Re: Jazda konna
Moja koleżanka szaleje , ma stomię i jeździ . Nawet zaliczyła całkiem niedawno spadek z konia i jest ok. ) głowa do góry
- Alishia
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 728
- Rejestracja: 12 sty 2007, 19:34
- Choroba: CD
- województwo: opolskie
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Re: Jazda konna
Zawsze chciałam jeździć konno,parę razy mi się to nawet udało, ale po operacjach ropni już jest dosyć ciężko.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 65
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 12:11
- Choroba: CU
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jazda konna
A pozwól, że zapytam: dlaczego ciężko? Ból, obawa, osłabienie czy co innego?Alishia pisze:Zawsze chciałam jeździć konno,parę razy mi się to nawet udało, ale po operacjach ropni już jest dosyć ciężko.
Pytam, bo ze względu na sunięte duże ropnie, najtrudniej jest mi sobie wyobrazić ewentualne wstrząsy podczas jazdy, czy po prostu tego typu aktywność mojego ciała. Choć póki co jeszcze nie umiem sama biegać, czy sprawnie i energicznie się poruszać, co dopiero mówić o dosiadaniu konia hehe Ale wiatr we włosach gdy jeździłam, to była jakby wisienka na torcie mojego życia, dlatego tak tęsknię, tak marzę i... bla bla bla chyba kłamię Hm... właśnie sobie uświadomiłam, że wczoraj na kontroli chirurgicznej gro innych moich pytań i doktorowych odpowiedzi zepchnęło to o konną jazdę na dalszy plan i zapomniałam spytać o ten aspekt lekarza hm... Może ja jestem po prostu fantastka, a nie praktyk, czasem już sama nie wiem
11 Grudnia mam konsultację z moim gastroenterologiem, czy sądzicie że może się wypowiedzieć na ten temat, czy lepiej bujnąć się na oddział do "swoich" chirurgów - znających mój wielokrotnie przez nich "zerżnięty" ostatnio brzuch? A może nie zaszkodzi i tu i tu?...
Pozdrawiam
Maja
Maja
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 65
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 12:11
- Choroba: CU
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jazda konna
Hihihi Nie, to nie jest naszczęście Pani dr "Google"elwirka pisze: hmmm czy to TA pani dr. Jak to TA to daruj sobie pytania jej bo wiesz będzie musiła sprawdzić sama wiesz gdzie
Pozdrawiam
Maja
Maja
-
- Debiutant ✽
- Posty: 1
- Rejestracja: 22 sty 2013, 12:32
- Choroba: w trakcie diagnozy
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Jazda konna
Też planuje rozpocząć taką naukę jady konnej marzy mi się przejażdżka
- malapkasia
- Znawca ❃❃
- Posty: 2859
- Rejestracja: 24 maja 2010, 11:31
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Lublin/Bełżyce/Łuszczów
Re: Jazda konna
ja się wczoraj dowiedziałam, że "też planuję" konie uciekać Mała leci
"Aby być szczęśliwym z mężczyzną, trzeba go bardzo dobrze rozumieć i trochę kochać. Aby być szczęśliwym z kobietą, trzeba ją bardzo kochać i w ogóle nie próbować zrozumieć"
imuran, entocort 3mg, novothyral
imuran, entocort 3mg, novothyral
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 57
- Rejestracja: 17 lut 2009, 12:05
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Radomsko
- Kontakt:
Re: Jazda konna
Jeżeli nie możecie jeżdzić w siodle a kochacie konie to może pomyślcie o zaprzęgach. Jazda bryczką też daje dużo przyjemności i mnie na przykład nie szkodzi.Oczywiście spokojna jazda w terenie a nie maraton jak na zawodach.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 65
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 12:11
- Choroba: CU
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jazda konna
Może i to jest rozwiązanie, ale...
Minęło kilka miesięcy od przemiany mnie w cyborga i odzyskałam sporo z dawniejszej sprawności. Kondycja i niektóre banalne wydawałoby się funkcje mojego organizmu pozostają do poprawy, np. nie wychodzi mi jeszcze bieganie, ale... po wczorajszej przejaźdźce saniami, gdy latałam po nich jak worek ziemniaków na wertepach czy wyginałam śmiało ciało, jak zawodowy luzak na wirażach i.... nadal żyję i paszcza ma nadal była uśmiechnięta myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby za kilka miesięcy, przy pomocy kogoś silnego wdrapać się na koński grzbiet i "zażyć hippoterapii"
Ciekawe jak brzucho zniosłoby wstrząsy? Hm...
W lato pewnie spróbuję.
Tylko jak mi się "sakwa ze złotem" od brzucha odepnie..., to za przeproszeniem pos...m się z tego szczęścia ))
Minęło kilka miesięcy od przemiany mnie w cyborga i odzyskałam sporo z dawniejszej sprawności. Kondycja i niektóre banalne wydawałoby się funkcje mojego organizmu pozostają do poprawy, np. nie wychodzi mi jeszcze bieganie, ale... po wczorajszej przejaźdźce saniami, gdy latałam po nich jak worek ziemniaków na wertepach czy wyginałam śmiało ciało, jak zawodowy luzak na wirażach i.... nadal żyję i paszcza ma nadal była uśmiechnięta myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby za kilka miesięcy, przy pomocy kogoś silnego wdrapać się na koński grzbiet i "zażyć hippoterapii"
Ciekawe jak brzucho zniosłoby wstrząsy? Hm...
W lato pewnie spróbuję.
Tylko jak mi się "sakwa ze złotem" od brzucha odepnie..., to za przeproszeniem pos...m się z tego szczęścia ))
Pozdrawiam
Maja
Maja
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 54
- Rejestracja: 09 mar 2013, 22:37
- Choroba: CU
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: Nairobi, Kenia
Re: Jazda konna
Hej, ja jezdze konno sportowo (WKKW na poziomie międzynarodowym) i jezdzilam nawet w zaostrzeniu, co nie było bardzo przyjemne, ale czasem nie ma się wyjścia- konie musza chodzic i startować... Dla mnie największym problemem jest jazda klusem cwiczebnym, zwłaszcza na koniach o twardych chodach. Dopóki jezdze sama, to mogę sobie pozwolić na chwile odpoczynku, kiedy robi mi się gorzej, ale kiedy mam trening, to jest to trochę cięższe. Kilka razy zsiadalam z konia po treningu kompletnie zielona i przez dobre kilkanaście minut siedziałam na ziemi zanim miałam znow sile się podnieść. Teraz wzielam wolne i odpoczywam, dwa miesiące nie siedziałam na koniu, ale ze wlasnie wychodzę z zaostrzenia, to jade jutro wsiasc sobie na spacerek stepem chociażby... ...i planuje już zacząć jezdzic, bo sezon się zbliza wielkimi krokami
ho
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 65
- Rejestracja: 15 wrz 2003, 12:11
- Choroba: CU
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jazda konna
Wow! Super czytać takie rzeczy Mimo "dyskomfortu", wstrząsów a może i po prostu bólu, jeździsz, czyli kochasz ten sport; bo poza obowiązkiem i dbałością o kondycję swoją i konia, myślę że potrzebne jest uwielbienie dla tego, nazwijmy to, rodzaju aktywności końskiej, żeby "zadawać sobie" treningi To nazywa się pasja, a to cenne ją mieć, tym bardziej w naszym wypadku.
Mnie raczej nie powalała dotąd bolesność, czy jakieś niewygody podczas jazdy konnej, nawet podczas zaostrzeń, a najczęściej skrajne osłabienie wynikające z anemii spowodowanej zwykłym wykrwawieniem podczas nich. No ale to w rekreacji nie jest to taką przeszkodą, jak w sportowej jeździe jak sądzę. Ja po prostu ze zwykłej rekreacji, w pewnych momentach przechodziłam do tzw. hippoterapii, he he czyli na polski: nie mając siły, ciężko mi było wdrapać się na koński grzbiet, ale kiedy już wdrapałam się na siodło, to wiadomo, miałam gorszy dosiad bo wspomnienie po mięśniach nie pozwalało mi na prawidłowy. Za tym szły zwykle krótsze nawroty kłusa, bo nie byłam już czasem w stanie pracować efektywnie nogami i kulała reszta...., ale zwykle nie bolało, tylko latałam już czasem jak worek kartofli A tam..., ale bywało i super Zwłaszcza gdy podlana i podkarmiona sterydami, podleczona i podniesiona z popiołów, niczym strongwomen czułam ze mogę wszystko i chojrakowałam lecąc po lasach na łeb na szyję, bo zwyczajnie roznosiła mnie energia i szczęście, że "znowu mogę"
Ale to nie jest dyktowane potrzebą treningu, startów, a impulsem i radochą spełnienia w ten sposób. Czyli zwyczajnie - od czasu do czasu, kiedy mam ochotę, kaprys i możliwość.
Chylę tym bardziej czoła, przed obowiązkiem, bo nawet kiedy jest pasją, to w sporcie jednak nim również pozostaje, a nasze choroby nie ułatwiają, wiadomo. Szacunek
Zastanawiam się tylko teraz, czy czy w moim "stomijnym/powikłanym" przypadku takie wstrząsy, jeżeli nie będą bolały, to czy nie zaszkodzą, a może zahartują trenując organizm? To mnie ciekawi. A wsiądę na konia i tak. Kuzyna silnego poproszę to mnie wsadzi, a dalej to pójdzie...
Mnie raczej nie powalała dotąd bolesność, czy jakieś niewygody podczas jazdy konnej, nawet podczas zaostrzeń, a najczęściej skrajne osłabienie wynikające z anemii spowodowanej zwykłym wykrwawieniem podczas nich. No ale to w rekreacji nie jest to taką przeszkodą, jak w sportowej jeździe jak sądzę. Ja po prostu ze zwykłej rekreacji, w pewnych momentach przechodziłam do tzw. hippoterapii, he he czyli na polski: nie mając siły, ciężko mi było wdrapać się na koński grzbiet, ale kiedy już wdrapałam się na siodło, to wiadomo, miałam gorszy dosiad bo wspomnienie po mięśniach nie pozwalało mi na prawidłowy. Za tym szły zwykle krótsze nawroty kłusa, bo nie byłam już czasem w stanie pracować efektywnie nogami i kulała reszta...., ale zwykle nie bolało, tylko latałam już czasem jak worek kartofli A tam..., ale bywało i super Zwłaszcza gdy podlana i podkarmiona sterydami, podleczona i podniesiona z popiołów, niczym strongwomen czułam ze mogę wszystko i chojrakowałam lecąc po lasach na łeb na szyję, bo zwyczajnie roznosiła mnie energia i szczęście, że "znowu mogę"
Ale to nie jest dyktowane potrzebą treningu, startów, a impulsem i radochą spełnienia w ten sposób. Czyli zwyczajnie - od czasu do czasu, kiedy mam ochotę, kaprys i możliwość.
Chylę tym bardziej czoła, przed obowiązkiem, bo nawet kiedy jest pasją, to w sporcie jednak nim również pozostaje, a nasze choroby nie ułatwiają, wiadomo. Szacunek
Zastanawiam się tylko teraz, czy czy w moim "stomijnym/powikłanym" przypadku takie wstrząsy, jeżeli nie będą bolały, to czy nie zaszkodzą, a może zahartują trenując organizm? To mnie ciekawi. A wsiądę na konia i tak. Kuzyna silnego poproszę to mnie wsadzi, a dalej to pójdzie...
Pozdrawiam
Maja
Maja
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 54
- Rejestracja: 09 mar 2013, 22:37
- Choroba: CU
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: Nairobi, Kenia
Re: Jazda konna
Moim zdaniem psychika jest tak wazna w naszej chorobie, ze trzeba robic jak najwięcej rzeczy, które daja nam radość Mam nadzieje, ze będziesz czuc się na tyle dobrze, ze będziesz mogla znow jezdzic dawaj znac, jak było, kiedy już się zdecydujesz na wsiadanie
ho