Cześć, dołączę do dyskusji - jestem tu nowy. Diagnozę otrzymałem po kolonoskopii i histopatologii
w lipcu 2023. Metodą prób doszedłem do podobnych wniosków - odstawienie cukrów
pomaga. Nie piję już herbaty (która o ironio zawsze wcześniej pomagała mi przy jakichkolwiek
dolegliwościach żołądkowych). Zero słodyczy w zasadzie. Odstawiłem soki owocowe Tymbarku,
które bardzo lubiłem, kompoty itd. Polecam izotoniki takie jak Oshee ale w opcji zero cukru.
Brak cukru pomaga, smak jest OK (biorę ten niebieski) a na dodatek nawadnia, co przy biegunkach
jest bardzo ważne. Druga rzecz, którą zauważyłem - ogórki kiszone, nie marynowane z octu ale małosłone
z beczki- zauważyłem po nich mniejsze bóle jelit i trochę mniejszą ilość wypróżnień. Ciekaw
jestem waszej opinii, czy też tak na was działają ogórki. Wypróbowałem też kapustę
kiszoną i dawno tak szybko nie zbierałem zakrętu w drodze na kibelek
Trochę o mnie przy okazji: na kolonoskopii w lipcu 2023 wyszło podrażnienie żołądka i dwunastnicy, helicobacter pyroli, stan zapalny końcowej
części jelita krętego, jelito grube również stan zapalny, bardziej jego lewa część, bodajże mniej w odbytnicy.
Histopatologia twierdzi, że przy dalszym różnicowaniu należy bardziej skłaniać się do Crohna
aczkowiek mój (jak to brzmi ) gastroenterolog skłania się raczej do CU cofającego się w górę
jelita krętego. Być może to przez częstsze krwawienia i brak gorączki co chyba
jest bardziej charakterystyczne dla CU niż Crohna. Na początku brałem salazę i świetnie pomagała. Przez jakieś 3 miesiące funkcjonowałem w zasadzie jak osoba zdrowa. A potem zaczęła sie stopniowo zabawa na nowo. Tak jakby organizm przyzwyczaił się już do mesalazyny (4g dziennie). Lekarz włączył Cortimax MMX ale po jakimś czasie poprawa była średnia. Przyłączyliśmy się w październiku 2023 na metypred i tu po mniej więcej tygodniu zaczęło być zupełnie normalnie a po jakiś dwóch tygodniach czułem się jak młody bóg w gastrofazie. Nic nie bolało max 1-2 normalne wypróżnienia dziennie, mogłem pożreć konia z kopytanmi- taki apetyt. Plan zakładał stopniowe odstawianie metypredu do polowy grudnia i tu zaczął się dramat, bo wszystko wróciło już przy odstawieniu polowy dawki metypredu (pełna dawka to było u mnie 16mg). Teraz zszedłem do 4mg i miałem wrócić do 4g salazy. Zabawa zaczęła się na nowo- 5-10 wypróżnień takich, że trzeba być szybszym niż napierający stolec wiecie o czym piszę. W dodatku krew itd. Czekam na wizytę u gastro, żeby zmienił leczenie.
Mam kilka pytań przy okazji:
1) Czy zauważyliście u siebie również różnicę tak jak pisalem powyżej przy odstawieniu cukrów czy jedzeniu ogórków kiszonych?
2) Czy mieliście może taki efekt przyzwyczajenia się organizmu do mesalazyny?