Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Nie mam diagnozy.

Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Dredd
Debiutant ✽
Posty: 5
Rejestracja: 21 cze 2023, 12:15
Choroba: w trakcie diagnozy
województwo: warmińsko-mazurskie
miasto: Olsztyn

Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: Dredd » 23 sie 2023, 09:38

Dzień dobry wszystkim!
Czytam was uważnie od marca, ale miałam jakiś problem z uzyskaniem dostępu do świeżo założonego konta. Dziś się w końcu udało! Witam was serdecznie.
Opiszę co u mnie, tonący brzytwy się chwyta i może podpowiecie coś mądrego:

U mnie cały rajd zaczął się w marcu tego roku (także świeżaczek jestem). Ogólnie jestem (a w sumie byłam) osobą dużo pracującą, aktywną fizycznie (bieganie, rower, joga, fitness, siłówka etc.). Ogólnie zaczęło się stosunkowo niewinnie- zaczął mnie boleć brzuch, głównie z prawej strony, z każdym dniem coraz bardziej. Najpierw myślałam, że jakieś kolki po treningach, może coś mi "się zawinęło". Jednego dnia podczas zajęć z jogi ból zaczął być nieznośny i pogoniło mnie do łazienki. Wytłumaczyłam to sobie "ugniataniem flaków" podczas zajęć. Na drugi dzień dalej intensywnie zwiedzałam toaletę, a ból był prawie nie do zniesienia, próbowałam rozmasować, rozciągnąć, rozćwiczyć. Podczas ruchu było lżej, już witałam się z gąską ale dwie minuty po zakończeniu aktywności ból wracał ze zdwojoną siłą. Kolejnego dnia kupiłam piłkę, by zrobić sobie masaż piłką (leżąc na niej). W toalecie spędzałam tyle czasu, że przeczytałam wszystkie opakowania od chemii. Ból był nie do zniesienia, miałam problem z chodzeniem, kuśtykałam zgięta w pół, chciałam jechać na pogotowie, ale po złych doświadczeniach z lekarzami odwlekałam to w czasie (zawsze mnie zbywano, spychano gdzieś indziej). W końcu 8 marca nie wytrzymałam i powiedziałam lubemu by mnie zawiózł do szpitala. Jak nic zapalanie wyrostka, nie byłam w stanie stać prosto. Luby mnie "podrzucił" na sor a tam najpierw mi kazano czekać ("lekarz przyjdzie do pani za 4 godziny, będzie pani czekać"), a później ganiali po oddziałach. W wielkim skrócie (bo jak pozwolę mojemu grafomaństwu wziąć górę to nikt tego nie przeczyta): krew w normie, wykonano tk (ok 24:00), podano nospę w kroplówce i kazali czekać, na tk wyszła torbiel prawego jajnika 36x22 do oceny ginekologa, jelit nie opisali bo skupili się na torbieli, rano jak dalej narzekałam na ból wysłano mnie na konsultację ginekologa (tam miałam tak chamskie i bolesne badanie że ledwo doczłapałam z powrotem na sor)- on stwierdził, że wszystko jest ok. W międzyczasie "napatoczył się" mój znajomy ratownik medyczny i pytał co tu robię, po krótkiej rozmowie powiedział, że pójdzie wybadać co mówią lekarze, skoro mi nic nie mówią, powiedziałam, że byłabym wdzięczna, bo nie wiem nic, a w sumie to nie wiem czy w pracy zgłaszać, że nie wiem czy mnie wypuszczą, wrócił po chwili i powiedział, że mam dzwonić gdzie trzeba, bo mnie na stół szykują. Przeraziło mnie to, ale z drugiej strony dało nadzieję, na koniec gehenny. Później wpadł do mnie chirurg, pomacał, popytał, powiedział, że czekamy na opis tk bo ktoś zapomniał opisać jelita, ale zleca dodatkowe badania krwi, bo mu "się coś tu nie podoba". Podziękowałam i grzecznie czekałam, ale nastąpiła zmiana lekarzy i po opisie tk wpadł nowy chirurg, który zapytał czy nie mam może endometriozy(powiedziałam, że chyba nie, nie wiem, nie byłam pod tym kątem badana), albo czy nie symuluję (sic!), a później mnie opierniczył, że mnie dalej boli a nie powinno. Wypadł i wpadł z powrotem i zarządził wypis i konsultację ginekologa i gastrologa, a na początek na wszelki wypadek antybiotyk. W opisie tk wyszło "pęcherz moczowy miernie wypełnia się środkiem cieniującym, modelowany od góry, głównie po prawej stronie przez skupione w miednicy pętle jelita cienkiego, którego ściany są pogrubiałe do 7-8 mm, także w okolicy zastawki krętniczo- kątniczej o obrazie odczynu zapalnego" i w/w torbiel. Wróciłam do domu, dalej z bólem. Na konsultację do ginekologa udało mi się dostać 13 marca, torbieli nie wykazano (najprawdopodobniej pękła), wyszła za to tkliwość, stan zapalny z cytologii i na usg widoczne duże pętle jelita i wzmożony ruch robaczkowy. Udało mi się umówić do gastro, ale przed jeszcze załatwiłam podstawowe badania krwi, i po badaniu pani doktor skierowała mnie na pełno badań (a w międzyczasie przepisała metronidazol, nutridrinki): kolonoskopia, badanie kału rozszerzone- kalprotektyna (357), Clostridium difficile - antygen GDH i toksyna A/B (ujemny), na Campylobacter - antygen (ujemny), posiew ogólny (norma), Yersinia enterocolitica (ujemny) , B12 (201 - norma od 197 także na granicy), morfologia, crp, żelazo norma, w kierunku celiakii negatywnie. Kolonka wyszła słabo, bo mimo ciągłych biegunek a później picia przez cały dzień przed kolonką fortransu jelta mi się nie oczyściły do końca (tak jakby wszystko zostało w jelicie cienkim, trochę mnie wcześniej przepłukało, ale później słychać było jak ten fortrans mi chlupoce w brzuchu), a w momencie dojścia do końca jelita zaczęło to spływać (taka brudna woda) i pani doktor się wycofała i powiedziała, że jakbym się przygotowała to możnaby było zrobic badanie, a jak się fortransu nie pije to tak wygląda badanie. Mimo mojego tłumaczenia twierdziła, że się nie przygotowałam, że "jaki tu bałagan" i ogólnie była bardzo niemiła i na odczepnego wzięła jedną próbkę (ogólnie gdzieś ze środka) W skierowaniu miałam badanie pod kątem Duhringa. Oczywiście wynik kolono bez żadnych zmian. Następna wizyta u gastro (23.05) z wynikami nic nie rozwiązała, a ból brzucha jak był tak był, liczne wypróżnienia (między 5 a 10 w ciągu dnia), wtedy nawet zahaczyłam o urtatę wagi (ok. 5 kg w ciągu miesiąca), pani doktor wyczuwała opór w jamie brzucha, po prawej stronie, kalprotektyna była podwyższona więc szukaliśmy dalej. Tym razem w stronę Crohna- skierowanie na enterografię, gastroskopię, dostałam w międzyczasie salazę, duspatalin i butiner. Entero miałam w czwartek a jak w piątek do mnie zadzwonili ze szpitala odnośnie badania to aż się poryczałam, bo myślałam, że coś strasznego, skoro dzwonią od razu. A okazało się, że jakieś artefakty im wyszły i trzeba badanie powtórzyć. Zapisali mnie na za tydzień. Przestałam jeść, bo już miałam dość czyszczenia fortransem (bo znowu mnie źle czyścił, więc przed badaniem zamiast 4 saszetki wlatywało 6 z czego zaczynałam dwa dni przed badaniem), ale wiadomo i tak trzeba było podrinkować, przed entero to już miałam taką wprawę w piciu fortransu że w 5 min wypiłam litr. Na entero wyszedł płyn w zatoce Douglasa, dehydratacja krążków międzykręgowych l5/s1, wypuklina tarczy międzykręgowej. Podczas gastroskopii wyszedł stan zapalny żołądka i dwunastnicy, a badanie histo: błona śluzowa z cechami rozrostu dołeczkowego, międzydołeczkowym rozrostem mięśniówki gładkiej, obrzękiem, poszerzeniem kapilarów, nadżerkami. H.plori (-). Wrociłam do gastro z wynikami, podczas "gniecenia: brzucha powiedziałam gdzie boli,a pani doktor powiedziała, że nic nie muszę mówic, bo ona to czuje, jest ewidentnie wyczuwalny palpacyjnie guz w jamie brzucha i opór mięśniowy. Dostałam skierowanie na kolejną tomografię, która (beznadziejnie opisana) nie wykazała nic, oprócz gazów i zalegania treści pokarmowej w jelitach. Po tym pani doktor skończyły się pomysły i wysłała mnie do chirurga. Chirurg pomacał, powiedział, że jest wyczuwalny opór (no i ból) w okrężnicy/ kątnicy. Doszedł do wniosku, że może to być rakowiak bo on nie wychodzi na skanach, bo często się "gdzieś chowa". Dostałam skierowanie na chromograninę i gastrynę. Chomogranina wyszła 82 ug/l (norma do 100), na gastrynę czekam.
Może macie jakieś pomysły jakie jeszcze badania można zrobić, o co wnioskować? Wiem, że wszyscy tutaj na forum mają bardzo długą drogę przez mękę by dowiedzieć się co się dzieje, ale może macie jakieś podpowiedzi? Zastanawiam się, czy może markery zrobić by chociaż to wykluczyć (albo niedaj potwierdzić)? Co jeszcze byście polecili? W jaką stronę można jeszcze iść?
Ewidentnie u mnie jest coś nie tak, kiedyś wypróżnienia raz na dwa/ trzy dni, teraz po kilka razy dziennie, nagłe parcie na stolec bez możliwości przetrzymania- muszę na już. Ból brzucha to odpuszcza to się nasila, ale utrudnia mi mocno życie. Zauważyłam że jak szybciej idę, czy jakoś aktywniej się poruszam to boli zdecydowanie mocniej. Brzuch jest jakbym balon połknęła, nie mogę go wciągnąć; nadmiernej ilości gazów nie odnotowuję. W/w nie zostało zaindukowane przez zmianę diety, ze względu na AZS mam dietę eliminacyjną, w tym bez pszenicy (a najłatwiej po prostu bezglutenową- tu mi pani doktor powiedziała, że przez to wyniki na celiakię mogły wyjść fałszywie ujemne, że jakby co można zrobić prowokację glutenem, ale nie chce, bo moja skóra tego nie wtrzyma). W ciągu miesiąca odnotowałam zmianę w wyglądzie- jestem spuchnięta, obrzęknięta, raz schodzi bardziej, raz mniej. Apetyt ogólnie mam, wręcz bym powiedziała, że wilczy- mogłabym jeść całą dobę, ale oczywiście tego nie robię i się pilnuję by nie tyć, ale zdaje mi się że bardziej jest to apetyt psychiczny niż głód fizyczny.

Będę wdzięczna za podpowiedzi

PoProstuAnka
Debiutant ✽
Posty: 10
Rejestracja: 27 paź 2023, 09:51
Choroba: mikroskopowe zap. j.
województwo: małopolskie

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: PoProstuAnka » 27 paź 2023, 12:46

Dredd, a mój rajd rozpoczął się miesiąc za Twoim, dokładnie tak jak opisujesz, ból w prawym dole biodrowym, ginekologiczne czysto schylić się nie można, bo boli, iść normalnym szybkim tempem, też się nie da, mniej sytuacji, że nie boli, niż boli. W badaniach względnie czysto, nadżerki w żołądku, powiedzieli, że to nic takiego
Czekam na wyniki histpatu z kolo, ale wizualnie mówią, że ok. Z początku oprócz bólu były ciągle wymioty i mdłości, teraz został ból.A, no i wieczne biegunki, że ciężko z domu wyjść, dopóki większość nie zejdzie. A zaczęło się od podejrzenia zapalenia wyrostka.
Ech, gdyby go wtedy usunęli mam wrażenie, że teraz nie miałabym problemu

Może ktoś ma jakiś pomysł, co za cholerstwo może być.

Dredd
Debiutant ✽
Posty: 5
Rejestracja: 21 cze 2023, 12:15
Choroba: w trakcie diagnozy
województwo: warmińsko-mazurskie
miasto: Olsztyn

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: Dredd » 12 sty 2024, 13:02

PoProstuAnka pisze:
27 paź 2023, 12:46
Dredd, a mój rajd rozpoczął się miesiąc za Twoim, dokładnie tak jak opisujesz, ból w prawym dole biodrowym, ginekologiczne czysto schylić się nie można, bo boli, iść normalnym szybkim tempem, też się nie da, mniej sytuacji, że nie boli, niż boli. W badaniach względnie czysto, nadżerki w żołądku, powiedzieli, że to nic takiego
Czekam na wyniki histpatu z kolo, ale wizualnie mówią, że ok. Z początku oprócz bólu były ciągle wymioty i mdłości, teraz został ból.A, no i wieczne biegunki, że ciężko z domu wyjść, dopóki większość nie zejdzie. A zaczęło się od podejrzenia zapalenia wyrostka.
Ech, gdyby go wtedy usunęli mam wrażenie, że teraz nie miałabym problemu

Może ktoś ma jakiś pomysł, co za cholerstwo może być.
Kto by pomyślał, że diagnostyka może być tak ciężka. Też mam wrażenie, że gdyby mnie wtedy na sorze jednak otworzyli i wycieli wyrostek (i zajrzeli co tam we flakach siedzi) to może bym nie musiała tego wszystkiego przechodzić.
U mnie dalej nic nie wiadomo. Lekarka zdecydowała zrobić kolejną kolonkę tym razem przygotowywałam się tydzień, wypiłam 8 litrów fortransu (we wtorek 4 i w środę 4 by na czwartek na popołudnie mieć kolonkę), dramat, aż mi słabo było ale czułam lepsze przygotowanie niż wcześniej. Podczas kolonki dostałam oczywiście opiernicz, ale tym razem nie z powodu niedokładnego oczyszczenia, a z powodu bardzo pokręconych jelit. Kolonka trwała ponad godzinę i lekarka ciągle mówiła, że nie dojdziemy do końca, że tak się nie da, że to jest koszmar i że przy tak pokręconym jelicie to się robi kolonkę w narkozie. Ale jakoś dotrwałam do końca (chociaż ryczałam z bólu), a lekarka taka szczęśliwa że się przepchnęła, że zapomniała próbki pobrać... Zabrakło mi słów, tym bardziej, że w zleceniu było wyraźnie napisane, by pobrać dużo wycinków. Także kolonka poszła do śmieci (o treści badanie bardzo trudne technicznie, mocno wydłużone pętle jelita).
Latam jak nienormalna do kibelka, mam dalej śluz, czasem mam dwójeczkę taką dużą, że mam problem się załatwić. A robię kilka razy dziennie. Brzuch boli od kolca biodrowego po żebra. Zaczynam mieć dość. Dodatkowo wjechała codzienna zgaga. Mija mi dopiero po jedzeni więc jem- a że mniej się ruszam bo boli to tyję. To wg. mojej lekarki na pewno będzie sygnał, że jestem zdrowa. Ostatnio mi powiedziała, że może ten ból to pozostał jeszcze po przebytym stanie zapalnym. Ciężko mi w to uwierzyć, jak to się ciągnie od marca.
Kiedyś z toalety korzystałam co dwa, trzy dni, teraz po 5-10 razy dziennie. Aż sama się dziwię gdzie to się mieści i skąd bierze, bo aż tyle nie jem.
We wtorek idę na kontrolę, zobaczymy co będzie dalej, ale jakoś nie oczekuje cudów...
Normalnie idzie się załamać. Tym bardziej, że chorobę to już mam na twarzy wypisaną, ludzie widzą i reagują jak na twarzy widać grymas bólu (mimo że próbuję się pilnować by tego nie okazywać), do tego mogę spokojnie robić za pandę w zoo bo mam takie sińce pod oczami.
Zastanawiam się nad powtórzeniem badań na rakowiaka, bo przyznam, że emocjonalnie się zadziwiam- nigdy płaczliwa nie byłam, ale potrafiły mi się zaszklić oczy przy strasznych rzeczach, teraz nie mam tego problemu, wręcz odwrotnie- mimo zmartwień i braku chęci do życia w takiej jakości jakie mam przez flaki jestem mocno zdystansowana emocjonalnie. Zastanawia mnie to i czy to może nie jednak podwyższona serotonina i rakowiak... Ale to jest tak mało prawdopodobne, że aż sama się pilnuję by nie lecieć i nie robić tych badań (bo to prywatnie więc u mnie ok. 300 zł)

Jak ktoś ma jakiś złoty środek to poproszę, chętnie przyjmę :)

Dredd
Debiutant ✽
Posty: 5
Rejestracja: 21 cze 2023, 12:15
Choroba: w trakcie diagnozy
województwo: warmińsko-mazurskie
miasto: Olsztyn

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: Dredd » 31 sty 2024, 10:27

Mały update u mnie, chociaż nie wiem czy jest sens cokolwiek pisać.

Lekarka stwierdziła, że skoro kalprotektyna spadła to trzeba wykluczyć chorobę trzewną. Bo jakby była, to kalprotektyna byłaby podwyższona. To, że nie pobrano wycinków podczas kolonki zignorowała, powiedziała, że w takim wypadku jest dobrze. Na wiele moich pytań co to może być, mówiła że nie wie. Opowiedziałam jej jak wyglądało moje życie przed marcem 23 (czyli że byłam aktywna, biegałam, ćwiczyłam, jadłam warzywa, owoce normalnie okaz zdrowia) a teraz jestem zgarbioną, bladą dziewczyną, z sińcami pod oczami, z ciągłym bólem brzucha, oscylującą w koło toalety, która warzywa może zjeść kiedy następnego dnia może siedzieć w domu na kiblu. Ćwiczyć próbuję, ale odpada bieganie- nie ma gdzie się załatwić, a przy tej aktywności zwykle chce się udać człowiek do łazienki, fitnessy tylko "bez tupania i skakania" i to w domu, by być blisko kibla. Ogólnie żyję rowerem stacjonarnym a to mi się nie podoba. Stałam się prawie osobą niepełnosprawną przez to wszystko. A ona wymyśliła, że pewnie miałam zapalenie wyrostka robaczkowego i jelit, ale zagoiło się to po antybiotykach ale się zrosty zrobiły i dlatego tak boli. I że ten opór w brzuchu (bo ciągle przy badaniu palpacyjnym czuć gdzie boli, tzn. lekarz czuje) to pewnie zrosty. I że jedyne co zostaje to otwarcie brzucha, ale ona tego nie zleci. Dała znowu duspatalin i kazała brać, do tego kreon i przyjść za 3 miesiące.
Żenada.

Przyjmę podpowiedzi gdzie się udać w Olsztynie war-maz do gastro, który mi pomoże.

romek
Początkujący ✽✽
Posty: 479
Rejestracja: 28 sie 2018, 15:51
Choroba: CU
województwo: mazowieckie
miasto: warszawa

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: romek » 31 sty 2024, 12:57

Nie rezygnuj z aktywności fizycznej. Ja 350 dni w roku jeżdżę na rowerze (nie stacjonarnym!!!). Odpuszczam tylko jak jest ulewa lub śnieżyca. A w zaostrzeniu jeździłem po prostu w pieluszce. I nie raz potem musiałem brać kąpiel. Ale nie rezygnowałem

mari
Początkujący ✽✽
Posty: 238
Rejestracja: 23 gru 2017, 22:52
Choroba: CU
województwo: małopolskie
miasto: kraków

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: mari » 01 lut 2024, 21:26

Ja uważam że powinnaś zmienić lekarza lub przynajmniej skonsultować wyniki z innym.
Wycinki z kolonoskopii to standardowa procedura zwłaszcza jak są objawy choroby- bóle czy biegunka .

Dredd
Debiutant ✽
Posty: 5
Rejestracja: 21 cze 2023, 12:15
Choroba: w trakcie diagnozy
województwo: warmińsko-mazurskie
miasto: Olsztyn

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: Dredd » 12 lut 2024, 14:22

Romek dla mnie to chyba za duży hardcore by iść na bieganie z pieluchą. Aktywność "uprawiam" w domu- męczę rower stacjonarny, ostatnio wróciłam do treningu siłowego. Muszę uważać na wszelkie ćwiczenia ugniatające brzuch, bo niby podczas ćwiczeń nie jest źle, ale później mam piekło na ziemi przez kilka dni. Zbieram się by próbować robić jakieś mocniejsze akcenty - ale na razie krótkie. Z toaletą bywa różnie, mam nadzieję, że jednak ominie mnie noszenie pieluchy :(

mari też tak uważam, że jak jest ból, opór w jamie brzusznej to powinni pobrać wycinki. Odczekam jeszcze te 3 msc do wizyty, zobaczymy co lekarka powie, ale chyba masz rację, trzeba zmienić lekarza :(

Update: próbuję dalej jakoś funkcjonować, ale to raczej zaczyna być wegetowanie. Rano do pracy, kilka wizyt w toalecie, wracam do domu zjem coś, wizyta w toalecie. Jestem ciągle zmęczona więc po pracy drzemka. Zaśnięcie zajmuje mi dużo czasu, bo ciężko mi znaleźć pozycję by mnie nie bolało. Po drzemce wstaję, toaleta i zmuszam się do życia- ogarnięcia czegoś w domu. Później trening (rower stacjonarny, siłowy z hantlami, kettlem, później rozciąganie)- podczas treningu przerwy na toaletę. Później prysznic, rytuał wieczorny i serial. Przed snem wizyta na tronie, bo jakby inaczej. Nie mogę zasnąć, mimo że zmęczona. Brzuch boli. W nocy potrafię wstać do toalety. Zastanawiam się czasem czy ja może nie lunatykuję i nie jem w nocy, bo skąd tyle wizyt w toalecie? I tak dzień za dniem. Czasem idę prawie na czworaka do pracy, czasem nie mam siły wrócić do domu i idę ze łzami w oczach. Czasem łapie mnie tak silny ból, że jak akurat coś mówię to zupełnie tracę wątek, jakby ktoś mi resetował mózg.
Lekarka rozkłada ręce, biorę jak :cenzura: ten duspatalin i kreon, ale nie sądzę żeby to coś dawało. Zastanawiam się nad przejściem na głodówkę- nie jem = nie załatwiam sie, może odpocznę, flaki odpoczną i będzie lepiej.

mari
Początkujący ✽✽
Posty: 238
Rejestracja: 23 gru 2017, 22:52
Choroba: CU
województwo: małopolskie
miasto: kraków

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: mari » 12 lut 2024, 18:29

w zaostrzeniu choroby jadłam mniej ale piłam małymi łykami,powoli nutridrink i dodatkowo też powoli saszetkę elektrolitów i vivomix .
No ale ja mam zdiagnozowane CU ,więc do tego jeszcze zlecone leki.

romek
Początkujący ✽✽
Posty: 479
Rejestracja: 28 sie 2018, 15:51
Choroba: CU
województwo: mazowieckie
miasto: warszawa

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: romek » 13 lut 2024, 13:10

Dredd pisze:
12 lut 2024, 14:22
Rano do pracy, kilka wizyt w toalecie, wracam do domu zjem coś, wizyta w toalecie.
Ciesz się, że możesz jeździć do pracy. Ja mieszkałem na Ursynowie, a pracowałem w centrum. Metrem 7 przystanków. Na każdej stacji wysiadałem i do klopa :smutny:
A co do roweru z pieluchą - to nie takie klasyczne pieluchy. Są teraz majtki chłonne wciągane. Nie przeszkadzają w jeździe.
Ja je w zaostrzeniu zawsze zakładałem jak gdzieś musiałem wyjść.
Ale będzie lepiej - myśl pozytywnie, choć to trudne. Ja miałem straszliwe zaostrzenie przez półtora roku. Schudłem 16 kg i już nigdy nie odzyskałem mojej wagi.

romek
Początkujący ✽✽
Posty: 479
Rejestracja: 28 sie 2018, 15:51
Choroba: CU
województwo: mazowieckie
miasto: warszawa

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: romek » 13 lut 2024, 13:16

Dredd pisze:
12 lut 2024, 14:22


W nocy potrafię wstać do toalety.
Też mi coś. Ja w nocy wstawałem po kilka razy. I to biegiem, a i tak na ogół nie zdążałem. :smutny:
A co do leków to kreon nie jest na NZJ. Zrób koniecznie badanie kalprotektyny w kale - będzie wiadomo czy masz stan zapalny w jelicie, czy nie.
I bierz jakiś dobry probiotyk. To nigdy nie zaszkodzi - niezależnie od choroby

mari
Początkujący ✽✽
Posty: 238
Rejestracja: 23 gru 2017, 22:52
Choroba: CU
województwo: małopolskie
miasto: kraków

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: mari » 13 lut 2024, 20:11

Z postu Dredd wynika że kalprotektyna była robiona i odnotowano jej spadek .Nie zwlekaj i skonsultuj z innym gastrologiem ,bo tak naprawdę to masz
objawy i to dość dokuczliwe bez konkretnego leczenia.

atabe
Aktywny ✽✽✽
Posty: 863
Rejestracja: 28 kwie 2010, 10:31
Choroba: CD
województwo: mazowieckie
Lokalizacja: kobyla łąka

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: atabe » 17 lut 2024, 15:31

Niska kalprotektyna nie zawsze świadczy o braku stanu zapalnego. Córa obecnie ma zajęte 30 cm jelita /CU/ ,a wynik 45 . Inne wyniki też ok . Twoje złe samopoczucie skądś się bierze. Na twoim miejscu szukałabym lekarz już. Nie ma co się męczyć

romek
Początkujący ✽✽
Posty: 479
Rejestracja: 28 sie 2018, 15:51
Choroba: CU
województwo: mazowieckie
miasto: warszawa

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: romek » 18 lut 2024, 12:43

atabe pisze:
17 lut 2024, 15:31
Niska kalprotektyna nie zawsze świadczy o braku stanu zapalnego. Córa obecnie ma zajęte 30 cm jelita /CU/ ,a wynik 45 .
Fakt. To dziwne, ale prawdziwe. Dzień przed ostatnią kolonką miałem kalpro 34. A w kolonce: "zmiany zapalne o niewielkim nasileniu - Mayo 1. W odbytnicy, ok. 10 cm od zwieracza pole 12mm zmienionej błony śluzowej"
Ale myślałem, że to dlatego, że zmiany w odbytnicy, czego kalrpro nie "wyłapuje". A 30 cm to jednak dużo

Dredd
Debiutant ✽
Posty: 5
Rejestracja: 21 cze 2023, 12:15
Choroba: w trakcie diagnozy
województwo: warmińsko-mazurskie
miasto: Olsztyn

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: Dredd » 22 lut 2024, 12:54

Dzięki ludki za podpowiedzi.
Ja wiem, że ludzie mają gorzej, na prawdę wiem, współczuję z całego serca.
Romek co do tego, że mówisz, że ciesz się, że możesz jeździć do pracy- racja, za każdym razem mi się "udawało"- ja chodzę na piechotę, mam jakieś 15 min do pracy. Ale bywało, że wychodziłam z domu i nie wiedziałam czy wracać czy do pracy- człowiek małpiego rozumu dostaje, nie byłam w stanie ocenić gdzie bliżej, czasem wracałam do domu do toalety, a czasem z duszą na ramieniu (ze stresu aż spocona) dolatywałam do pracy i zaczynałam od łazienki. Jak poszłam na spacer, to wszystkie krzaki moje i modlitwa by nikt nie szedł by mnie defekującej nie zobaczył.

Co do kalprotektyny na początku była ponad 350 później spadła do 5, ale objawy dalej są. Przez to lekarka wykluczyła stan zapalny. Słyszałam wielokrotnie o przypadkach, że kalprotektyna była w normie, a stan zapalny w badaniu obrazowym- nie wiem czemu tak jest, ale podobno jest (na grupach ludzie piszą coś takiego, ale lekarka to neguje- mówi, że niemożliwe). Biorę probiotyki, kreon, maślan, duspatalin, ale nie widzę by pomagało. Flaki jak bolały tak bolą. Ostatnio przez chwilę wizyty w toalecie się zmniejszyły, ale zaraz wróciło do wielokrotnych wizyt.
Najpierw straciłam na wadze, a później ze względu na strasznie ostre zgagi, które zmniejszały się tylko po spożywaniu pokarmów - przez co podjadałam, waga poszła do góry. Teraz znowu jestem w momencie, że praktycznie nie czuję głodu fizycznego, nie mam apetytu, nie widzę potrzeby jedzenia. Chociaż mimo tego potrafi mi psychika podpowiedzieć, żeby pojeść sobie coś dobrego- myślę, że bardziej z przyzwyczajenia, niż potrzeby. Nakładam sobie mniej jedzenia a i tak zostawiam. Pozwalam sobie teraz na to, by zobaczyć jak organizm się zachowuje- tzn. jak długo będzie trwać taka niechęć. Będę też monitorować wagę. Ale mimo wszystko staram się zjeść chociaż te dwa posiłki w ciągu dnia- lekki obiad i lekką kolację.

Cóż, w kwietniu wizyta u obecnego gastro- daję jej jeszcze jedną szansę, jak nic nie wymyśli szukam kogoś nowego. Bo ten ból jest nie do zniesienia. Nie mogę jeździć samochodem, bo mnie tak boli, że łzy same z oczu ciekną.

Trzymajcie się tam ciepło

mari
Początkujący ✽✽
Posty: 238
Rejestracja: 23 gru 2017, 22:52
Choroba: CU
województwo: małopolskie
miasto: kraków

Re: Bóle brzucha po prawej stronie-brak diagnozy

Post autor: mari » 22 lut 2024, 22:05

Ja Ciebie całkowicie rozumiem w zaostrzeniu choroby pracowałam ale tak jak piszesz lekki obiad i lekka kolacja w bardzo małych ilościach jadłam tylko kiedy już nie wychodziłam z domu i plus tak jak wcześniej pisałam piłam powoli nutridrink, a rower czy spacer to było tylko marzenie ,waga bardzo w dół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Izba Przyjęć - Nie Mam Diagnozy”