Ból w NZJ naprawdę musi być okrutnyobyty.z.cu pisze:Na początku chorowania, kiedy zwijałem się z bólu, myślałem że to przynajmniej "8" w 10 stopniowej sali bólu. Z czasem ta granica bólu się przesuwała, a ból się zwiększał.
Kiedy zemdlałem na wc z bólu , to określiłbym teraz ledwie "6", a największy który przeżyłem, to sądzę , że był nie był większy jak "..", a to znaczy, że wszystko się jeszcze może zdarzyć.
Przed chorobą zawsze mnie szokowało, że mój mąż był taki odporny, miał kosmicznie wysoki próg bólu, nigdy na nic nie narzekał.
A teraz to momentami aż tracił przytomność podczas tych skurczowych "napadów".
Prawdę mówiąc, dla mnie to też są (jak do tej pory) najgorsze chwile w życiu, jak go widzę w takim stanie, ta bezsilność...
Dobrze, że już ma ten Tramal w kroplach, już kilka razy z niego korzystał...
Oczywiście wie, że z tym ostrożnie trzeba, nie można przesadzić, ale...widocznie nie mógł już wytrzymać.
O świecowaniu uszu coś tam słyszałam, ale to...obyty.z.cu pisze:A co do węgorza, to kiedyś leczyli świecą, wcale nie tak dawno
HahahaTubisia pisze:Pewno będzie potrzebował terapii
Dzięki za poprawę nastroju, bo właśnie miałam bardzo marny