Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- Remedios44
- Początkujący ✽✽
- Posty: 315
- Rejestracja: 16 gru 2005, 16:00
- Choroba: CU
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: 40 km od Lublina
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
Taaak, nonsensem jest zapewnienie cukrzykowi leżącemu w szpitalu, unieruchomionemu kroplówkami i nie tylko, odpowiedniej diety? Nie nonsensem, ale ratowaniem życia także.
Twoje wypowiedzi w tym temacie jeszcze powiększają moje wątpliwości co do tego, czy masz jakiekolwiek pojęcie o NZJ. Właściwie w jakim celu przyszłaś na to forum, wybacz niegrzeczne pytanie? Nonsensem to jest wmawiać chorym na NZJ, że dieta nie ma bezpośredniego związku z ratowaniem ich życia i zdrowia, zwłaszcza w zaostrzeniu, bo wtedy najszczęściej leżymy w szpitalu.
Twoje wypowiedzi w tym temacie jeszcze powiększają moje wątpliwości co do tego, czy masz jakiekolwiek pojęcie o NZJ. Właściwie w jakim celu przyszłaś na to forum, wybacz niegrzeczne pytanie? Nonsensem to jest wmawiać chorym na NZJ, że dieta nie ma bezpośredniego związku z ratowaniem ich życia i zdrowia, zwłaszcza w zaostrzeniu, bo wtedy najszczęściej leżymy w szpitalu.
Nawet gdy życie spycha cię najmocniej w dół, wciąż mierz wysoko. Wspinaj się na drabinę, podskakuj, choćbyś sam sobie wydawał się śmieszny ze swoją chęcią latania. Wszyscy mamy skrzydła, ale by latać, potrzeba wysiłku.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
powiedz - czemu wypaczas sens moich wypowiedzi? przecież ja nigdzie nie napisałam, że nonsensem jest podawanie posiłków chorym w szpitalach (zapewnienie diety)? napisałam wyraźnie, że chodzi o finansowanie tego, które obecnie jest zwyczajnie niewłaściwe. podawajmy chorym posiłki w szpitalach, za które oni płacą, bo będąc w domu sami by za nie płacili a jeszcze sami by musieli kupic, przyniesc do domu, ugotować i pozmywać.Remedios44 pisze:Taaak, nonsensem jest zapewnienie cukrzykowi leżącemu w szpitalu, unieruchomionemu kroplówkami i nie tylko, odpowiedniej diety? Nie nonsensem, ale ratowaniem życia także.
- Remedios44
- Początkujący ✽✽
- Posty: 315
- Rejestracja: 16 gru 2005, 16:00
- Choroba: CU
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: 40 km od Lublina
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
I tak samo musieliby sami sobie posprzątać, wyprać pościel, zapłacić czynsz. Więc wracamy do pytania: ubezpieczenie zapewnia nam pełną opiekę w szpitalu, czy tylko i wyłącznie koszt leków, a za wszystko inne powinniśmy sami dopłacać?manuela pisze:napisałam wyraźnie, że chodzi o finansowanie tego, które obecnie jest zwyczajnie niewłaściwe. podawajmy chorym posiłki w szpitalach, za które oni płacą, bo będąc w domu sami by za nie płacili a jeszcze sami by musieli kupic, przyniesc do domu, ugotować i pozmywać.
Nawet gdy życie spycha cię najmocniej w dół, wciąż mierz wysoko. Wspinaj się na drabinę, podskakuj, choćbyś sam sobie wydawał się śmieszny ze swoją chęcią latania. Wszyscy mamy skrzydła, ale by latać, potrzeba wysiłku.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
- Remedios44
- Początkujący ✽✽
- Posty: 315
- Rejestracja: 16 gru 2005, 16:00
- Choroba: CU
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: 40 km od Lublina
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
Napisałaś, że dieta nie należy bezpośrednio do procesu ratowania życia i zdrowia, a zatem nie powinna być finansowana przez nasze ubezpieczenie. I to jest nieprawda, bo dieta jest nieodłączną częścią tego procesu. Staraj się czytać ze zrozumieniem.manuela pisze:powiedz - czemu wypaczas sens moich wypowiedzi? przecież ja nigdzie nie napisałam, że nonsensem jest podawanie posiłków chorym w szpitalach (zapewnienie diety)? napisałam wyraźnie, że chodzi o finansowanie tego, które obecnie jest zwyczajnie niewłaściwe. podawajmy chorym posiłki w szpitalach, za które oni płacą, bo będąc w domu sami by za nie płacili a jeszcze sami by musieli kupic, przyniesc do domu, ugotować i pozmywać.Remedios44 pisze:Taaak, nonsensem jest zapewnienie cukrzykowi leżącemu w szpitalu, unieruchomionemu kroplówkami i nie tylko, odpowiedniej diety? Nie nonsensem, ale ratowaniem życia także.
Nawet gdy życie spycha cię najmocniej w dół, wciąż mierz wysoko. Wspinaj się na drabinę, podskakuj, choćbyś sam sobie wydawał się śmieszny ze swoją chęcią latania. Wszyscy mamy skrzydła, ale by latać, potrzeba wysiłku.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
i tak zapłacą czynsz. w sumie - masz rację do tych kosztów też nalezałoby się dorzucić. ale pozostańmy przy samych kosztach żywienia. już tylko to by pozwoliło odzyskac sporą część funduszy i przeznaczyć ją na leczenie.Remedios44 pisze:I tak samo musieliby sami sobie posprzątać, wyprać pościel, zapłacić czynsz.
zacytuj proszę, może ja czegoś nie dostrzegam.. albo faktycznie tego po prostu nie ma.WrednaTubisia pisze:manuela, ale tak to wygląda z Twoich wypowiedzi.
[ Dodano: 27-08-2012 ]
zatem każdy kto choruje, powinien w tym czasie jeść na koszt FNZ, zgadza się?Remedios44 pisze:dieta jest nieodłączną częścią tego procesu
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
wiesz, zaczynamy się kręcic w kółko. przeczytaj, bo juz odpowiedziałam: viewtopic.php?p=310632#310632WrednaTubisia pisze:A teraz postaw się w sytuacji, gdy ktoś nie ma kasy ani rodziny,która by mu doniosła owo jedzenie?
normalnie - przeciez mam rozumWrednaTubisia pisze:W opisie masz "zdrowa", więc jak możesz zrozumieć osoby, takie jak my, chore przewlekle i nieuleczalnie?
- obyty.z.cu
- Doradca CU
- Posty: 7790
- Rejestracja: 28 lis 2008, 13:48
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: wielkopolska- Leszno
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
no prosze,...zgadzam się z Tobą Corleone, - choć raczej bez sensu ta dyskusja w wszystkich tematach manuela, wszystko-wiedzącej na każdy temat.
Znaczy nawiedzonej manueli ,no nawiedzonej na naszym forum na wszelakie prawdy objawione
Są w necie ludzie ,którzy muszą zaistnieć
Poczyta,może się czegoś nauczy .
Znaczy nawiedzonej manueli ,no nawiedzonej na naszym forum na wszelakie prawdy objawione
Są w necie ludzie ,którzy muszą zaistnieć
Poczyta,może się czegoś nauczy .
„Przytulanie jest zdrowe. Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresje, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma przykrych skutków ubocznych, jest więc po prostu cudownym lekiem ..."Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku" . https://senmaluszka.pl
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
1. dobrze, że nie podajesz za przykład Grecję, bo miałbyś zarazem odpowiedź na nietrafnośc swojego argumentu. tam juz pierdykło nieszanowanie podstawowych zasad.Corleone pisze:w Niemczech czy w Anglii człowiek idzie do szpitala i dostaje kartkę, na której zaznacza co chce jeść. Dostaje dobre jedzenie i takie, które sam sobie wybierze. Do wyboru jest kawa, kakao, herbaty o różnych smakach, kotlety, steki, frytki czy klopsy - co kto chce jak w restauracji.
2. aaa.. to ja nie wiedziałam, ze choremu dobrze robi kawa wypłukując minerały i inne "dobra", z powodu których znaczna część społeczeńtwa wczesniej czy później ląduje w szpitalach.
3. hmm.. czyli podświadomie opłaca się chorować jeszcze żeby tylko u nas tak było i restauracje gratis bo w koncu składki się i tak płaci, to chociaz żeby obsłużyli jak w dobrej restauracji. przeciez to sie należy! - o to chodzi? jeszcze nigdy postawa roszczeniowa nie doprowadziła do niczego dobrego.
tak, tak powinno być. ale - tu znów się powtórzę - zostawmy póki co inne kwestie, wystarczy zajac się kosztami żywienia.Corleone pisze:W takim razie dobrze Ci piszą, że za sprzątanie też powinno się płacić osobno wg Twojego toku rozumowania.
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
to, że Corleone podaje przykłady z innych państw znaczy, że ma się zaraz wynosić?
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
jak przypominam w niemal kazdym poście nie mowie o jedzeniu tylko o finansowaniu jedzenia. a ma dokładnie to samo - życie ponad stan, bo roztrwaniane są pieniądze nasze wspolne i nie tylko na gmachy ZUS ale i poprzez zwykłą niegospodarność na każdym szczeblu.Corleone pisze:Grecy żyli na kredyt, ponad stan więc nie rozumiem co to ma wspólnego z jedzeniem w szpitalu.
tak własnie - od niezdrowego, delikatnie mówiac, trybu życia, w tym używek.Corleone pisze:Ta, lądują w szpitalach od kawy...
ja też płacę i też wymagam, by moje pieniądze były zagospodarowane uczciwie. mnie nikt jedzenia z nich nie finasuje, skoro są gromadzone na leczenie to niech tak będą spożytkowane.Corleone pisze:Jak płacę to wymagam
odwrotnie - jestem przeciwna rozkradaniu składek na finansowanie jedzenia w szpitalach, zamiast przeznaczac je na leczenie. to faktycznie jest złodziejstwo. nic wiecej nie trzeba dopłacac, wystarczy tylko własciwie, uczciwei je wydawać.Corleone pisze:Ty jednak jak widzę popierasz okradanie obywateli przez państwo i jeszcze chcesz żeby więcej dopłacali.
- Remedios44
- Początkujący ✽✽
- Posty: 315
- Rejestracja: 16 gru 2005, 16:00
- Choroba: CU
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: 40 km od Lublina
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
My chyba karmimy trolla. I to akurat faktycznie jest marnotrawienie, nie pieniędzy wprawdzie, ale naszego czasu i nerwów
Nawet gdy życie spycha cię najmocniej w dół, wciąż mierz wysoko. Wspinaj się na drabinę, podskakuj, choćbyś sam sobie wydawał się śmieszny ze swoją chęcią latania. Wszyscy mamy skrzydła, ale by latać, potrzeba wysiłku.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
CU od 2002, ileostomia od 2004.
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
manuela: "jak przypominam w niemal kazdym poście nie mowie o jedzeniu tylko o finansowaniu jedzenia."
Corleone pisze:Nie no jedzenie w szpitalu to życie ponad stan?
ok, nie rozumiesz podstawowej róznicy między jedzeniem a finansowaniem jedzenia - nie ma sensu tego ciagnąć.Corleone pisze:Ciekawe jak ktoś się ma wyleczyć nie jedząc.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 284
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:54
- Choroba: CU
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
Wow, ale wojna. Ponieważ to ja jestem autorem pomysłu (i słusznie przewidziałam, że pewnie będzie on niepopularny) pozwolę sobie wtrącić parę zdań. Uprzedzam, że nie odpowiem na żadne ataki ad personam. Forum jest po to, żeby wymieniać się poglądami, a nie inwektywami, o czym chyba niektórzy zapominają. Wszyscy tutaj są dorośli i większość z nas jest chora, więc szpital to ważny temat.
Przede wszystkim to konstytucja jedzenia nam nie gwarantuje, tylko bezpłatną opiekę zdrowotną. Z tą bezpłatną to jest temat drażliwy, bo wszyscy wiemy jaka ona jest bezpłatna, a broń Boże zapomnij człowieku dowodu ubezpieczenia, to Cię drzwiami wyrzucą i okna szczelnie zabiją. Po drugie nie mamy co się porównywać do Anglii i to z wielu powodów. Gdybym mieszkała w UK to wykonując pracę jaką wykonuję zarabiałabym jakieś 4 tys funtów miesięcznie (w przeliczeniu około 20 tys). A tutaj... no cóż, ważne że na kredyt wystarcza i w zaostrzeniu nutridrinki można kupić. W UK i gospodarstwa domowe są bogatsze i szpitale. Co do Angielskiej służby zdrowia to nie wiem jakie jest jedzenie w szpitalu (przypominam szpital to nie restauracja, z tym menu to trochę może przesada), bo nikt z mojej rodziny czy znajomych dłużej w nim nie był. Znajoma urodziła nad ranem (przyjechała w nocy z bólami porodowymi), a o 12 wypisali ją do domu. Dostać się do specjalisty graniczy z cudem. Jak idziesz z grypskiem to Cię pielęgniarka bada i się ewentualnie zastanowi, czy nadajesz się do lekarza (co się rzadko zdarza). Leki są mocno dofinansowane, to jest fakt. Ale z wizytami lekarskimi jest dramat gorszy niż w Polsce. Ludzie masowo rwą zęby, bo leczenie kanałowe jest zbyt drogie (info od polskiej dentystki). Wybaczcie, ale mam rodzinę i znajomych w UK i mnie ichniejsza służba zdrowia przeraża. Jeśli jedzenie w szpitalu jest lepsze to jest to być może jedyny plus na ich korzyść.
Odnośnie wyżywienia w szpitalu w PL. Wiem, że płacić nikt nie chce. Może stąd te wypowiedzi. Ale pamiętajmy, że płacenie składki na ZUS i US nie rodzi obowiązku państwa opłacania jedzenia. Pamiętajmy też, że większość ludzi nie korzysta ze szpitali i dla nich to może być irytujące, że za ich składki my jemy, a oni, jak mają doraźny problem, nie mogą się dostać do lekarza pierwszego kontaktu. W domu nie jecie?
Przyznaję, że system ZUZ-owski jest chory i chciałabym, żeby jedzenie w szpitalu było i smaczne i darmowe. Sama jestem jego częstym "gościem". Nie mniej jednak wolałabym, żeby wprowadzono dopłaty do wyżywienia, ale było ono bardziej wartościowe i smaczne niż jeść tą wodę z marchewką, którą nazywa się zupą. Przede wszystkim chciałabym, żeby rozwiązano ZUS i zbudowano system ubezpieczeń społecznych od nowa. Zdrowy, bez fikcyjnych etatów kolesiowsko-kawowych, bez lokowania ogromnych pieniędzy z marmurowe siedziby. Uważam, że reformy powinny być przeprowadzone na każdej płaszczyźnie. Także na płaszczyźnie ponoszenia kosztów jedzenia (podkreślam, tylko jedzenia, bo panie sprzątające itp to koszt utrzymania szpitala, wydatkowany z naszych składek). Jeśli ktoś ma trudności finansowe - można go zwolnić z opłaty. Nie o to chodzi, żeby ktoś głodny w szpitalu leżał. Jesteśmy biednym krajem i trzeba szukać oszczędności wszędzie. Może dzięki takim rozwiązaniom w innych wątkach tego forum nie byłoby dyskusji na temat tego, że np. odmówiono potrzebującemu terapii biologicznej z powodu braku środków.
Przede wszystkim to konstytucja jedzenia nam nie gwarantuje, tylko bezpłatną opiekę zdrowotną. Z tą bezpłatną to jest temat drażliwy, bo wszyscy wiemy jaka ona jest bezpłatna, a broń Boże zapomnij człowieku dowodu ubezpieczenia, to Cię drzwiami wyrzucą i okna szczelnie zabiją. Po drugie nie mamy co się porównywać do Anglii i to z wielu powodów. Gdybym mieszkała w UK to wykonując pracę jaką wykonuję zarabiałabym jakieś 4 tys funtów miesięcznie (w przeliczeniu około 20 tys). A tutaj... no cóż, ważne że na kredyt wystarcza i w zaostrzeniu nutridrinki można kupić. W UK i gospodarstwa domowe są bogatsze i szpitale. Co do Angielskiej służby zdrowia to nie wiem jakie jest jedzenie w szpitalu (przypominam szpital to nie restauracja, z tym menu to trochę może przesada), bo nikt z mojej rodziny czy znajomych dłużej w nim nie był. Znajoma urodziła nad ranem (przyjechała w nocy z bólami porodowymi), a o 12 wypisali ją do domu. Dostać się do specjalisty graniczy z cudem. Jak idziesz z grypskiem to Cię pielęgniarka bada i się ewentualnie zastanowi, czy nadajesz się do lekarza (co się rzadko zdarza). Leki są mocno dofinansowane, to jest fakt. Ale z wizytami lekarskimi jest dramat gorszy niż w Polsce. Ludzie masowo rwą zęby, bo leczenie kanałowe jest zbyt drogie (info od polskiej dentystki). Wybaczcie, ale mam rodzinę i znajomych w UK i mnie ichniejsza służba zdrowia przeraża. Jeśli jedzenie w szpitalu jest lepsze to jest to być może jedyny plus na ich korzyść.
Odnośnie wyżywienia w szpitalu w PL. Wiem, że płacić nikt nie chce. Może stąd te wypowiedzi. Ale pamiętajmy, że płacenie składki na ZUS i US nie rodzi obowiązku państwa opłacania jedzenia. Pamiętajmy też, że większość ludzi nie korzysta ze szpitali i dla nich to może być irytujące, że za ich składki my jemy, a oni, jak mają doraźny problem, nie mogą się dostać do lekarza pierwszego kontaktu. W domu nie jecie?
Przyznaję, że system ZUZ-owski jest chory i chciałabym, żeby jedzenie w szpitalu było i smaczne i darmowe. Sama jestem jego częstym "gościem". Nie mniej jednak wolałabym, żeby wprowadzono dopłaty do wyżywienia, ale było ono bardziej wartościowe i smaczne niż jeść tą wodę z marchewką, którą nazywa się zupą. Przede wszystkim chciałabym, żeby rozwiązano ZUS i zbudowano system ubezpieczeń społecznych od nowa. Zdrowy, bez fikcyjnych etatów kolesiowsko-kawowych, bez lokowania ogromnych pieniędzy z marmurowe siedziby. Uważam, że reformy powinny być przeprowadzone na każdej płaszczyźnie. Także na płaszczyźnie ponoszenia kosztów jedzenia (podkreślam, tylko jedzenia, bo panie sprzątające itp to koszt utrzymania szpitala, wydatkowany z naszych składek). Jeśli ktoś ma trudności finansowe - można go zwolnić z opłaty. Nie o to chodzi, żeby ktoś głodny w szpitalu leżał. Jesteśmy biednym krajem i trzeba szukać oszczędności wszędzie. Może dzięki takim rozwiązaniom w innych wątkach tego forum nie byłoby dyskusji na temat tego, że np. odmówiono potrzebującemu terapii biologicznej z powodu braku środków.
Obecnie biorę: Asamax 2x2
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
a co mam Ci napisać, skoro prostą informację w moich wypowiedziach nieustannie przekręcacie na inną? toż przecież musiałabym nie szanować siebie, żeby w czymś takim uczestniczyć. mam wypunktować roznice miedzy nami a Niemcami - chocby w wysokosci skladki? mam wyłożyć czemu panstwo opiekuńcze (rodzaj życia ponad stan) jest szkodliwe dla spoleczenstwa? nie chce mi się.Corleone pisze:I jakoś dziwnie nie odniosłaś się do tych Niemiec czy Anglii tylko jako przykład podajesz Grecję, która upadła z zupełnie innych przyczyn niż finansowanie jedzenia w szpitalu. Zanim zaczniesz pisać takie głupoty zapoznaj się trochę z podstawami ekonomii.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 284
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:54
- Choroba: CU
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Szpitalna dieta pacjenta i normy zywieniowe nie idą w parze
Macie wiele racji w tym, co piszecie. Ale niestety musimy spojrzeć prawdzie w oczy. Prędzej wybuchnie III wojna światowa, niż zlikwidują ZUS. Można jedynie walczyć o jego reformę, likwidację pustych i kosztownych etatów. Mój pomysł samo dofinansowania wyżywienia ma bardzo proste podstawy. Chciałabym lepiej w szpitalu zjeść. A nie ma co liczyć na radykalne zwiększenie stawki żywieniowej. Co więc robimy? Czekamy na rodzinę z dodatkowym obiadem, co nie zawsze jest możliwe, jak się leży w szpitalu oddalonym od miejsca zamieszkania, albo przychodzi po pracy, kiedy kiszki marsza grają. Kupujemy też jedzenie w szpitalnych sklepach i restauracjach, co jest i drogie i ryzykowne, bo kto wie ile tam leżało i jak jest zrobione. Wolałabym więc, nie mając szans na wsparcie państwa, dopłacić i zjeść zdrowo, syto i smacznie. Jest jeszcze inna kwestia. Serce mi się kraja jak słyszę, że ludzie nie dostają leczenia biologicznego, bo nie ma na to środków. Ja go na razie nie potrzebuję, ale może kiedyś też będę w takiej sytuacji. Nie stać mnie na tak drogie leczenie pomijając, że ponoć nie można go kupić. wiem jaki był problem z podaniem mi dożylnie żelaza, kiedy słaniałam się na nogach. Z uwagi na koszt jest to bardzo długa i czasochłonna procedura, a ja cierpiałam. Jeśli więc ktoś dałby mi wybór - dopłacić sobie do jedzenia, a dzięki oszczędnościom ktoś dostanie lek, to dla mnie wybór jest prosty. Leczenie ponad wszystko, a w domu też jem i płacę. Wierzcie mi, jestem ostatnia to dopłacania do czegokolwiek, płacę od lat składki i to duże więc mogłabym powiedzieć "oddajcie mi moje pieniądze" w jedzeniu i leczeniu. Ale nie oddadzą więc zaproponowałam takie rozwiązanie, które może się jednym podobać, a innym nie. Po to jest forum, żeby każdy mógł wyrazić swoją opinię.
Obecnie biorę: Asamax 2x2