Dyskretna konsultacja w Łodzi przed Warszawą

[Raysha]

Dobry wieczór, chciałam zasięgnąć rady jak rozegrać taką partię szachów.

Jak wiadomo leczę się na Czerniakowskiej w Warszawie i niezbyt jestem zachwycona. Miałam w styczniu prywatną wizytę w Łodzi u profesora Dzikiego i umówiłam się z nim na pobyt w szpitalu w czerwcu. Jednakże jak się dowiedziałam nie mogę zataić przed Warszawą tego pobytu, bo takie są wytyczne NFZ i jak się dowiedzą, to mogę płacić karę lub całokształt za hospitalizację w Łodzi.

Wizytę w Warszawę mam 30 kwietnia, w związku z tym mam pytanie jak mam oznajmić profesorowi, że chciałabym konsultacje i przebadania w Łodzi? Nie chciałabym sobie definitywnie zamykać drogi w Warszawie, bo nie wiem jakie mnie czekają warunki w Łodzi. Co mam mu powiedzieć? Że nie podoba mi się olewcze traktowanie pacjenta?

Drugie moje pytanie, czy to prawda, że profesor po pobycie w szpitalu, badaniach, operacji, potem każe sobie wyznaczać terminy w prywatnym gabinecie by prowadzić leczenie? Jeśli tak to nie stać mnie na taki wydatek.

[Cinimini]

Ale czy dobrze rozumiem - chciałbyś się położyć i tu i tu, i później wybrać co dalej? Ja miałam podobną sytuację. Krążyłam między doc. Durlikiem, a prof. Dzikim - ale beż "leżenia". Wpadałam tylko na konsultację na oddział. Każdy wraził swoja opinię, ja wysłuchałam, wyznaczyłam termin i tu i tu. Później przemyślałam, co wybieram i z jednego terminu zrezygnowałam - odpowiednio wcześnie oczywiście.

Co do praktyki prywatnej prof. Dzikiego to pierwsze słyszę o takich zachowaniach. Z reguły pacjenci, jeśli są zadowoleni to dobrowolnie kontynuują leczenie u niego. No, ale On przecież do tego nie zmusi.

[Raysha]

Ale czy dobrze rozumiem - chciałbyś się położyć i tu i tu, i później wybrać co dalej? Ja miałam podobną sytuację. Krążyłam między doc. Durlikiem, a prof. Dzikim - ale beż "leżenia". Wpadałam tylko na konsultację na oddział. Każdy wraził swoja opinię, ja wysłuchałam, wyznaczyłam termin i tu i tu. Później przemyślałam, co wybieram i z jednego terminu zrezygnowałam - odpowiednio wcześnie oczywiście.

Nie, nie. Chce się położyć w Łodzi na badania kompleksowe tj. kolonoskopia i cała diagnostyka, czy nadaję się do zespolenia jelit. Ale jeśli się położę w Łodzi musze powiadomić Warszawę, że leżę w Łodzi, ponieważ NFZ nie może mi płacić za leczenie w dwóch szpitalach. A ja nie chce się decydować już, że chce się przenieść do Łodzi, bo Warszawa słysząc o tym to zamknie mi drogę do leczenia u nich, jeśli np. nie spodoba mi się w Łodzi. Poza tym Prof. Pertkiewicz i Prof. Dziki się nie lubią więc jak oznajmię Warszawie mój pomysł to nie mam po co potem tam wracać. A nie znam prof. Dzikiego na tyle by móc z przekonaniem powiedzieć, że mnie to zwisa jak mnie Warszawa potraktuje.

Co do praktyki prywatnej prof. Dzikiego to pierwsze słyszę o takich zachowaniach. Z reguły pacjenci, jeśli są zadowoleni to dobrowolnie kontynuują leczenie u niego. No, ale On przecież do tego nie zmusi.

Mama wyczytała coś takiego na Internecie. Ja bym z chęcią kontynuowała leczenie u niego ale w ramach NFZ, a nie prywatnie i boję się, że jak Warszawa mi zamknie drogę do nich, a będę po operacji (wiadomo, że może być różnie) to będzie chciał mnie widywać w prywatnym gabinecie.

[maggie0278]

nie mogę zataić przed Warszawą tego pobytu, bo takie są wytyczne NFZ i jak się dowiedzą, to mogę płacić karę lub całokształt za hospitalizację w Łodzi.

na serio Dziwne to.... moją Klaudię prowadził szpital w Poznaniu - bez efektu- więc nie mówiąc nic nikomu pojechałam sobie do CZD do W-wy i tam umówiłam wszystkie potrzebne do diagnostyki badania (kolo, gastro).

Fakt faktem, że zostałam już tam w W-wie ale jeszcze jedna sytuacja mi się przypomniała, jak byłyśmy na Turnusie w Niechorzu i musiałam jechać do szpitala w Szczecinie, nagle , pilnie.
Ale tam zachowywali się jakbym zmieniiła miejsce leczenia - chcieli robić swoje badanie endoskopowe, włączyli sterydy bez mojej zgody i wiedzy - bo taki sobie plan leczenia wymyślili- nawet Vancomycynę zdążyli podać dożylnie, gdzie u K wystąpił ciężki zespół "red neck".
Musiałam ją na siłę wręcz stamtąd wyrwać!

[Raysha]

na serio Dziwne to.... moją Klaudię prowadził szpital w Poznaniu - bez efektu- więc nie mówiąc nic nikomu pojechałam sobie do CZD do W-wy i tam umówiłam wszystkie potrzebne do diagnostyki badania (kolo, gastro).

Fakt faktem, że zostałam już tam w W-wie ale jeszcze jedna sytuacja mi się przypomniała, jak byłyśmy na Turnusie w Niechorzu i musiałam jechać do szpitala w Szczecinie, nagle , pilnie.
Ale tam zachowywali się jakbym zmieniiła miejsce leczenia - chcieli robić swoje badanie endoskopowe, włączyli sterydy bez mojej zgody i wiedzy - bo taki sobie plan leczenia wymyślili- nawet Vancomycynę zdążyli podać dożylnie, gdzie u K wystąpił ciężki zespół "red neck".
Musiałam ją na siłę wręcz stamtąd wyrwać!

Mówię poważnie. Podpisywałam takie dokumenty w Warszawie, że jak bede gdzie indziej hospitalizowana to mam powiadomić Warszawę, a oni powiadamiają NFZ.

[maggie0278]

Podpisywałam takie dokumenty w Warszawie, że jak bede gdzie indziej hospitalizowana to mam powiadomić Warszawę, a oni powiadamiają NFZ.

kurde....jak cyrograf
A przecież nie ma w Polsce rejonizacji i wydawałoby się, że można się leczyć i konsultować gdzie dusza zapragnie...
Kurde, trzeba to sprawdzić ! Poszukam w necie.

[Natuśka]

Mówię poważnie. Podpisywałam takie dokumenty w Warszawie, że jak bede gdzie indziej hospitalizowana to mam powiadomić Warszawę, a oni powiadamiają NFZ.

Tak swoją drogą to dobrze wiedzieć Ale nie napawa to optymizmem...
Trzeba powęszyć...

[Raysha]

No przecież by mnie nie okłamali chyba... Podobno to nowe procedury NFZ.
I Misia też mi doradzała by powiedzieć Warszawie - tylko pytanie JAK?

[kasia38]

W sumie ja też pierwszy raz słyszę o czymś takim. W szpitalu bywam raz w roku na dłużej i nigdy nikt nie kazał mi nic podpisywać....

[Raysha]

Może tu chodzi o fakt, że ja mam żywienie pozajelitowe a Wy nie macie. A jednak nie każdy szpital jest w stanie zapewnić żp. i opiekę z tym związaną.

[aga210]

Istnieje takie prawo, że nie można się leczyć w dwóch ośrodkach zdrowia jednocześnie, bo wtedy NFZ nakłada kary. Sama podpisywałam takie papiery, ponieważ jestem na żywieniu pozajelitowym w warunkach domowych, a to jest traktowane przez NFZ jako nieustanna opieka szpitalna. Tak więc każdy mój pobyt w szpitalu innym niż ten, w którym mam ośrodek żywienia jest równoznaczny z tym, że muszą mnie skreślić z listy swoich pacjentów

[Raysha]

Istnieje takie prawo, że nie można się leczyć w dwóch ośrodkach zdrowia jednocześnie, bo wtedy NFZ nakłada kary. Sama podpisywałam takie papiery, ponieważ jestem na żywieniu pozajelitowym w warunkach domowych, a to jest traktowane przez NFZ jako nieustanna opieka szpitalna. Tak więc każdy mój pobyt w szpitalu innym niż ten, w którym mam ośrodek żywienia jest równoznaczny z tym, że muszą mnie skreślić z listy swoich pacjentów

Właśnie. Przekazałaś to lepszymi słowami niż ja.

[Natuśka]

Może tu chodzi o fakt, że ja mam żywienie pozajelitowe a Wy nie macie.

Tak sobie właśnie myślałam, że może chodzi o specjalne względy

Raysha, Ty jesteś teraz pod opieką Warszawy, a chcesz spróbować z Łodzią, dobrze zrozumiałam?

[Raysha]

Raysha, Ty jesteś teraz pod opieką Warszawy, a chcesz spróbować z Łodzią, dobrze zrozumiałam?

Tak właśnie.

[Mamcia]

Sprawdź co podpisałaś. Może opiekę nad ŻP. To zrozumiałe, ale badania w kierunku zespolenia?? Z drugiej strony to pacjent mógłby jeździć od szpitala do szpitala i wykonywać te same badania bo np. nie wierzy lekarzom.
Nie wiem jak to wygląda od strony prawnej, bo z lojalka się spotkałam.