Przejdź do treści

Zimowy turnus „J-elity” w Poroninie

Niemal sto osób wzięło udział turnusie „J-elity”, który trwał od 2 do 6 stycznia 2020 roku w Poroninie. Pogoda i towarzystwo dopisały – było mnóstwo śniegu, słońca i radości.

Na spotkanie „J-elity” w Tatrach, które tradycyjnie odbyło się w gościnnym ośrodku „Skalnity” w Poroninie, zjechały całe rodziny. Były maluchy z rodzicami, przyjechała młodzież i ściągnęły dorosłe CUD-aki, zachęcone opowieściami o wyjątkowej atmosferze i fantastycznym towarzystwie na turnusie. Pierwszy dzień upłynął pod znakiem powitań. Najbardziej zapaleni narciarze tuż po rozpakowaniu bagażu i urządzeniu się w pokojach wyruszyli na pobliskie stoki. Pozostali zapoznawali się ze sobą, a weterani „j-elitowych” zjazdów witali innych stałych bywalców i opowiadali, co się wydarzyło od ostatniego spotkania. Od pierwszego do ostatniego dnia życie towarzyskie kwitło w sali bilardowej i większej sali kominkowej, w której atmosferę ocieplały skaczące w palenisku płomienie. Rozmawiano o życiu, o chorobie i związanych z nią troskach, sposobie radzenia sobie z problemami, ale także o sprawach radosnych i optymistycznych. Żartownisie wymieniali się dowcipami, a pozostali anegdotami zaczerpniętymi z życia, także tymi związanymi z niedolą pacjenta. A jeśli komuś zaschło od gadania w gardle, mógł w każdej chwili skorzystać z termosów z kawą i herbatą.

Na turnusie zimowym nie ma programu obowiązkowego. Są za to organizowane wspólne aktywności. Każdy robił to, co lubi najbardziej, w towarzystwie tych, z którymi czuje się najlepiej. Wielbiciele białego szaleństwa – a tych była większość – szusowali na świetnie przygotowanych stokach w Małym Cichym, Bukowinie Tatrzańskiej i Białce Tatrzańskiej. Nowicjusze wykupili sobie lekcje i pod okiem instruktora stawiali pierwsze kroki na trasach. Inni zjeżdżali na sankach i ślizgach po zaśnieżonych zboczach tuż przy ośrodku, lepili bałwany lub urządzali bitwy na śnieżki. Szczególnym męstwem na placu boju i kreatywnością przy lepieniu bałwanów wykazywali się najmłodsi uczestnicy turnusu. Dzięki beztroskiej zabawie mogli choć na chwilę zapomnieć o chorobie, szpitalnych korytarzach i bolesnych zabiegach. Ich rodzice zaś mieli świetną okazję, żeby w bezstresowej atmosferze skonsultować się z sympatyczną pediatrą i gastrolog, dr hab. Aleksandrą Banaszkiewicz z Kliniki Gastroenterologii i Żywienia Dzieci Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która towarzyszyła nam w Poroninie. W razie wątpliwości każdy mógł także zasięgnąć porady farmaceuty, dr. n. med. Ariela Lieberta z Katedry Gastroenterologii i Zaburzeń Odżywiania Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Collegium Medicum w Bydgoszczy, członka zarządu głównego „J-elity”.

Grupki przyjaciół i znajomych formowały się na bieżąco. Ekipy wypadowe „J-elity” widziano na zakopiańskich Krupówkach i pieszych szlakach. Inne zapuszczały się na Słowację. Kilkuosobowa grupa pojechała do miejscowości Żdiar. Znajduje się tam mierząca ponad 1,2 kilometra długości drewniana kładka widokowa biegnąca wśród zaśnieżonych o tej porze roku koron drzew. Spacer ponad świerkami i sosnami dostarczył niezapomnianych wrażeń, a przepiękne widoki na Bachledową Dolinę i tatrzańskie szczyty na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Jeszcze inni przekroczyli granicę, by na Hrebienoku podziwiać imponującą budowlę, nawiązującą gotyckimi detalami do paryskiej katedry Notre-Dame. Obiekt, mierzący dziesięć metrów wysokości, wzniesiono z 1880 bloków lodu o łącznej masie 225 ton.

Na brak atrakcji nie narzekaliśmy także w samym pensjonacie. Do tradycji zimowych turnusów przeszły wieczory z góralską muzyką, śpiewami, tańcem oraz lokalnymi przysmakami. Innego wieczoru spotkaliśmy się przy ognisku i kiełbaskach. Na osobną wzmiankę zasługuje gościnność gospodarzy i serwowane przez nich posiłki, co jest przecież ważne przy chorobach jelit. Dzięki temu wszyscy czuli się bezpiecznie ze swoimi dolegliwościami, zarówno na diecie bezglutenowej, wegetariańskiej, jak i bezmlecznej. Gospodarze zadbali także o odpowiednie pieczywo i wędlinę.

Ostatniego dnia na mini-kiermasz do ośrodka ściągnęli producenci lokalnych przysmaków, m.in.: oscypków, miodów, soków i przetworów. Wcześniej większość z nas wybrała się na wodne szaleństwo do term w Bukowinie Tatrzańskiej. Baseny odkryte i pod dachem, zjeżdżalnie, jacuzzi, bogata w minerały ciepła woda i śnieżne górskie krajobrazy tworzyły niesamowity kontrast.

Po pięciu dniach relaksu, zabawy i rozmów we wspaniałym towarzystwie z żalem rozjeżdżaliśmy się do domów. Na turnusach „J-elity” nikt nie pozostaje z chorobą sam. Zawsze znajdzie się ktoś, kto dobrym słowem lub radą przyniesie pomoc, a wesoło spędzone chwile dają nam siłę na cały Nowy Rok.

Maria Niemczyk, hoł

Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim!